SPORT
Gębala: Jeśli taki zawodnik jak Skube ograł mnie raz lub dwa, to ja się bardzo cieszę
– Zagraliśmy dobrze w pierwszej połowie, w której narzuciliśmy dużą intensywność. Do poprawy jest lekki przestój. Był krótszy niż ostatnio, więc widać, że ciągle pracujemy nad tym, aby utrzymywać koncentrację przy wysokim prowadzeniu – powiedział Tomasz Gębala, lewy rozgrywający Łomży Vive Kielce, po wygranym meczu z Mieszkowem Brześć.
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa błyskawicznie wypracowali kilkubramkową zaliczkę. Do przerwy prowadzili 18:11. W drugiej części przytrafił im się kilkuminutowy przestój, po którym goście zmniejszyli straty do czterech trafień. W końcówce Łomża Vive odzyskała jednak pełną kontrolę, ostatecznie wygrała 34:27. Spotkanie odbyło się przy pustych trybunach.
– Brakowało nam kibiców. Oni są dla nas dodatkowym zawodnikiem. Przyzwyczailiśmy się do gry przy pustych trybunach. Graliśmy już kilka takich spotkań. Mamy taką rzeczywistość i musimy się w niej odnaleźć – mówił Tomasz Gębala.
Dla Łomży Vive Kielce był to pierwszy mecz od dwóch tygodni. Mieszkow upatrywał w tym swojej szansy. Kielczanie pokazali, że w pełni wykorzystali ten czas na szlifowanie zagrywek taktycznych.
– Zastanawialiśmy się, jak będziemy wyglądać bez rytmu meczowego, po zmianie całego mikrocyklu. Martwiliśmy się, ale sztab szkoleniowy poprowadził to na tyle dobrze, że wszyscy byliśmy w odpowiedniej formie. Nie marnowaliśmy czasu na podróże. Mogliśmy skupić się na spokojnym szlifowaniu zagrywek, poćwiczyć konkretne sytuacje – wyjaśniał lewy rozgrywający Łomży Vive.
W środę Tomasz Gębala odpowiadał przede wszystkim za defensywę. W drugiej części dostał minuty w ataku. Popisał się kilkoma mocnymi rzutami.
– Po kontuzji wracam do formy krok po kroku. Przerwa spowodowana lockdownem trochę mnie wytrąciła z rytmu. W trakcie rehabilitacji skupiłem się na odbudowaniu siły mięśniowej. Po tym są problemy z poruszaniem na parkiecie. Wszystko wymaga czasu. Podczas ostatnich dwóch tygodni mogłem się na tym skupić. Wszystko wyglądało lepiej, oby tak było dalej – tłumaczył rosły szczypiornista.
Tomasz Gębala miał zdecydowanie trudniejsze zadanie w obronie, w której musiał mierzyć się ze zwinnym Stasem Skube. Ze swojego zadania wywiązał się bardzo dobrze.
– Jeśli taki zawodnik ograł mnie raz lub dwa, to ja się bardzo cieszę. Jest niski, szybki, do tego bardzo mądry. Byłem na to wszystko przygotowany, bo trener od kilku dni wbijał mi z kim przyjdzie mi się mierzyć. Zagrał świetne zawody. Nie możemy obronić wszystkiego, ale najważniejsze, że innych udało nam się utrzymać w ryzach, dlatego wynik jest jaki jest – skwitował Tomasz Gębala.