SPORT
Effector zagra o "6 punktów"
Po rewelacyjnym pościgu i zwycięstwie nad Cuprum Lubin, Effector Kielce jedzie do Warszawy zmierzyć się z AZS-em Politechniką Warszawską. – Musimy wygrać, żeby jeszcze włączyć się do walki o środek tabeli – mówi przed pojedynkiem środkowy bloku kielczan, Jędrzej Maćkowiak.
Kielczanie w niesamowity sposób wyszarpali zwycięstwo 6. drużynie PlusLigi. Przegrywając 0:2 w setach i 24:25 potrafili najpierw doprowadzić do remisu, a potem pokonać rywali w tie-break’u. – Emocje już opadły, ale rzeczywiście trochę ich było po tym spotkaniu. Wydostaliśmy się z piekła i trafiliśmy do nieba. Nie ma jednak czasu na rozpamiętywanie tego zwycięstwa. Musimy szybko zejść na ziemię i skupić się na najbliższym meczu. Atmosfera w zespole poprawiła się, bo brakowało nam tej wygranej. Teraz będziemy robili co w naszej mocy, żeby wygrać w stolicy – mówi trener kieleckich siatkarzy Dariusz Daszkiewicz.
Jest jeszcze o co walczyć, bo dzięki ostatniej wygranej, Effector nieznacznie oddalił się od dołu tabeli. Przed 19. kolejką klub z Kielc jest na 11. miejscu z 3 punktami przewagi nad BBTS-em Bielsko-Biała i AZS-em Częstochowa. Ostatni MKS Będzin ma zaledwie 8 oczek. Kielczanie patrzą jednak w górę tabeli, a tam od „akademików” z Warszawy dzieli ich 5 punktów. – Przed nami bardzo ważne spotkanie. Chcemy zagrać tam jak najlepiej. Jeżeli uda się wygrać będziemy tracić tylko 2 punkty i mecz o 9. miejsce w play-off’ach będzie jak najbardziej w naszym zasięgu. Nie udało nam się w zeszłym roku, więc liczę na to, że w tym się uda – uważa Maćkowiak.
Zadanie jak najbardziej do wykonania, ale po drugiej stronie siatki stanie zespół, który też liczy na zdobycz punktową. Podopieczni Jakuba Bednaruka grają ostatnio w kratkę. Szczególnie styczeń w ich wykonaniu był słaby, bowiem przegrali wszystkie 4 mecze (z Łuczniczką, Cuprum, Zaksą i Częstochową). W lutym trochę poprawili statystyki wygrywając z Czarnymi Radom i Indykpolem Olsztyn, ale w ostatni weekend przegrali niespodziewanie po pięciosetowym boju z MKS-em Będzin. – Pierwszoplanową postacią w ich drużynie jest król rozegrania – Paweł Zagumny. W dalszej kolejności wymieniłbym Samicę, który też ma ogromny bagaż doświadczeń. Mocnym punktem jest także Lemański, który jest obdarzony świetnymi warunkami fizycznymi. Trzeba uważać też na atakującego Michała Filipa – twierdzi środkowy Effectora.
Zespół z Kielc również ma kim straszyć. W ostatnim meczu Sławomir Jungiewicz zagrał kapitalnie zdobywając 36 punktów. Atakował na poziomie 57%. Ze świetnej strony pokazał się także młody rozgrywający Marcin Komenda. – Chłopakom należy się duży szacunek za to co robią. Nadal mamy problemy kadrowe, a oni pomimo tego wkładają w każdy mecz tyle zaangażowania ile tylko mogą – dodaje Daszkiewicz, który niestety nadal nie może liczyć na Adriana Buchowskiego i Mateusza Bieńka. Przyjmujący Effectora w poniedziałek był w Łodzi na konsultacji, ale pomimo tego, że pojawił się na chwilę na parkiecie w spotkaniu z Cuprum, to uraz barku jeszcze mu doskwiera i trudno powiedzieć ile potrwa jego przerwa. Natomiast rehabilitacja Bieńka przebiega prawidłowo i powinien wrócić o treningów za 2 tygodnie.
Spotkanie AZS Politechnika Warszawska – Effector Kielce rozpocznie się w środę o godzinie 19.00.