SPORT
Dujszebajew: Dlaczego jest tyle negatywnych komentarzy? Chciałbym, żebyśmy na wszystko patrzyli pozytywnie
Szczypiorniści PGE VIVE w sobotę w wyjazdowym meczu 7. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów na wyjeździe zmierzą się z Mieszkowem Brześć. - Myślę, że w tym spotkaniu ich największym atutem będzie głośny doping. Oni w domu grają naprawdę bardzo dobrze - mówi trener kieleckiej drużyny, Tałant Dujszebajew.
Mieszkow obecną edycję rozpoczął od dwóch wygranych: wyjazdowej z IFK Kristianstad (32:30) oraz domowej z Montpellier (26:23). W następnych spotkaniach zespół prowadzony przez Manolo Cadenasa zanotował porażki, ale w meczach z Rhein-Neckar, Veszprem, czy Barceloną fragmentami potrafił nawiązywać wyrównaną walkę.
- W ostatnich dwóch-trzech latach przeszli sporo zmian. Z każdym rokiem grają coraz lepiej. Mają więcej doświadczenia. Kiedyś Liga Mistrzów była dla nich wyzwaniem, teraz regularnie grają w grupach A i B. To drużyna, którą stać na pokonanie każdego - przekonywał szkoleniowiec mistrzów Polski.
W miniony wtorek do gry po kontuzjach wrócili Bartłomiej Bis oraz Marko Mamić. Do Brześcia pojedzie jednak tylko chorwacki rozgrywający. Pod znakiem zapytania stoi za to występ Michała Jureckiego, który ostatnie starcie w Barcelonie opuścił z powodu urazu pachwiny.
- Lekarz pozwolił już Bartkowi zagrać, ale on jeszcze nie jest na takim poziomie, aby wystąpić w starciu Ligi Mistrzów. On po spotkaniu musi się regenerować. Z Marko Mamiciem wszystko jest w porządku. Najważniejsze, że na treningu po meczu nic go nie bolało. Z Michałem jeszcze niewiadomo. Mamy jeszcze zajęcia przed wyjazdem, po nich zapadnie decyzja - wyjaśniał trener "żółto-biało-niebieskich".
PGE VIVE ostatniego wyjazdu do Brześcia nie wspomina najlepiej. Kielczanie na inauguracje poprzedniego sezonu przegrali na Białorusi 25:28. Tałant Dujszebajew na przedmeczowej konferencji prasowej nie chciał wracać do tamtego spotkania. Bardziej skupił się na komentarzach, które pojawiły się po ostatniej porażce w Barcelonie.
- Kiedy na początku sezonu graliśmy dobrze, to stanowiło zaskoczenie. Teraz przyszedł spadek formy u Alexa i Arcioma Karalioka, którzy ciągnęli zespół, to jest normalne. Nie przegraliśmy w Barcelonie dlatego, że graliśmy źle. To wielki klub, który na swoim terenie przegrał tylko kilka meczów w historii, jeden z nami, byliśmy jednym ze szczęśliwców. Pojawia się wiele pytań. Dlaczego tak zagraliśmy? Dlaczego przegraliśmy? Jesteśmy tylko ludźmi. Budujemy zespół. Jesteśmy trzy-cztery lata za Barceloną. Po meczu byłem zaskoczony kiedy kilku dziennikarzy dzwoniło do mnie, i pytało dlaczego przegraliśmy wysoko. Walczyliśmy. Dlaczego nikt nie widzi, że kiedy przegraliśmy piątką-szóstką doszliśmy do jednej bramki. Dlaczego nikt nie widzi, że w drugiej połowie, kiedy przegrywaliśmy siódemką nie przegraliśmy dwunastką, tylko doszliśmy do czterech. Graliśmy bez trzech rozgrywających. Luce i Alexowi musimy dziękować. Dobrze, że nie jestem trenerem piłki nożnej, bo już byłbym na tamtym świecie - mówił Dujszebajew.
Sobotni mecz w Brześciu rozpocznie sie o godz. 15.30.