SPORT
Ciężka praca popłaca. Korona musi uważać na swojego byłego zawodnika
Piątkowe spotkanie ŁKS-u z Koroną Kielce będzie miało szczególny wymiar dla Michała Mokrzyckiego. Pomocnik łodzian spędził kilka sezonów w stolicy Świętokrzyskiego. – Do tego miejsca, w którym jest, doszedł ciężką pracą – mówi Kamil Kuzera, szkoleniowiec kieleckiego klubu.
Michał Mokrzycki trafił do stolicy Świętokrzyskiego w 2013 roku z Kolbuszowej w wieku 15 lat. W sezonie 2016/17 zaliczył debiut w pierwszej drużynie. Zagrał w pucharowym, przegranym spotkaniu z Puszczą Niepołomice. Tymczasowy szkoleniowiec Sławomir Grzesik dał mu również doliczony czas gry, ekstraklasowego meczu z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza.
Następnie młody pomocnik grał w Stali Stalowa Wola, Wiśle Sandomierz, Ruchu Chorzów, aż w końcu, przed startem poprzedniego sezonu, trafił do ekstraklasowej Wisły Płock. W niej w elicie zaliczył trzy spotkania i został wypożyczony do ŁKS-u. Odegrał jedną z kluczowych ról w wywalczeniu awansu do PKO BP Ekstraklasy. Zagrał w 16 spotkaniach. Zaliczył gola i cztery asysty.
Latem wrócił do Wisły, która spadła z ligi. 25-latek chciał zostać w Łodzi, jednak ŁKS-u długo nie było stać na jego wykupienie. Finalnie, tuż przed startem sezonu, Michał Mokrzycki wrócił do klubu, w którym dostał bardzo dużą szansę.
– Do tego miejsca, w którym jest, doszedł ciężką pracą. Znam go bardzo długo. Zbudowaliśmy mocną relację. Momentami jak ojciec z synem. Ostatnio miał duże perypetie związane z transferem. Po odejściu z ŁKS-u i powrocie do Wisły miał dołek psychiczny. Rozmawiałem z jego rodzicami, którzy prosili, abym z nim porozmawiał. Szybko znaleźliśmy odpowiedni język. On jest bardzo zdeterminowany, aby grać na najwyższym poziomie. Na kalkuluje. Prywatnie bardzo mu kibicuje, ale w piątek zrobimy wszystko, aby on i ŁKS nie wyglądali dobrze – mówi Kamil Kuzera.
Piątkowy mecz ŁKS – Korona rozpocznie się o godz. 20.30 i będzie w całości transmitowany na naszej antenie.