SPORT
[AUDIO] Golański: Gdybym nie wierzył w ten projekt, nie podpisałbym się pod nim swoim nazwiskiem
Paweł Golański wrócił do Korony Kielce w nowej roli. Od kilku dni jeden z najlepszych piłkarzy w historii klubu pełni funkcję dyrektora sportowego. – Korona nie może być przytułkiem dla przeciętnych piłkarzy – przyznaje 39-latek, którego przepytaliśmy przed sobotnim spotkaniem z Zagłębiem Sosnowiec.
– Przez siedem sezonów broniłeś barw Korony jako piłkarz. Teraz wracasz w nowej roli. Odpowiedzialność duża i ambitny cel, jakim jest zbudowanie drużyny, która za rok ma awansować do ekstraklasy.
– Temu powrotowi towarzyszy wiele emocji. Dla mnie Korona jest jednym z najważniejszych klubów. Tutaj spędziłem większość swojego sportowego życia. Czasu mam bardzo mało, a ogrom pracy. Zdawałem sobie z tego sprawę. Priorytetem jest pierwszy zespół. Jestem optymistą. Gdybym nie wierzył w ten projekt, to nie podpisałbym się pod tym swoim nazwiskiem.
– Ten sezon trzeba zapisać na straty. Do końca kilka kolejek. To chyba korzystne dla ciebie i nowego trenera?
– To czas ostatecznej weryfikacji dla niektórych zawodników. W nowym sezonie chcemy stworzyć mocny zespół z ambitnymi piłkarzami. Korona nie może być przytułkiem dla przeciętnych graczy. Czeka nas sporo zmian personalnych. Z tym mierzę się już teraz. Rozpoczęliśmy poszukiwania piłkarzy, którzy podniosą naszą jakość. Nie potrzebujemy uzupełnień, ale wzmocnień. Wiemy, że oczekiwania wobec zawodników, którzy trafili tutaj w ostatnich miesiącach były zdecydowanie większe. Nie wszyscy dali jakość, o którą zabiegano. O trafności transferu decyduje wiele czynników. Teraz wszystko analizuję. Sprawdzam, dlaczego niektórzy tutaj sobie nie poradzili.
– Większość ze sprowadzonych zawodników ma jednak dłuższe kontrakty. Ewentualne rozstania nie będą więc łatwe.
– Po to jestem w klubie, aby rozwiązywać takie sytuacje. Swoim doświadczeniem będę chciał na nich wpłynąć i wytłumaczyć, że taka jest piłka nożna. Sam przerabiałem takie momenty jako piłkarz. Miałem obowiązujący kontrakt, ale dochodziło do zmian. Jeśli ktoś nie daje jakości piłkarskiej, nie spełnia warunków, to trzeba porozmawiać i zaproponować inne rozwiązania. Druga sprawa, czy ktoś na to przystanie. Argumentacja będzie prosta. To dalej młodzi zawodnicy, którzy mogą grać w innych klubach. Bycie w drużynie, gdzie trener nie chce na ciebie postawić, mija się z celem.
– Jakie masz pomysły na wzmocnienia?
– Zawodnicy, którzy tutaj trafią muszą grać regularnie i gwarantować jakość. Już rozpoczęliśmy obserwacje i rozmowy. Chcemy opierać zespół na Polakach. Do tego dojdą młodzi zawodnicy. Nie możemy bać się na nich postawić. Mamy przykład Dawida Lisowskiego, który dostał kredyt zaufania od Kamila Kuzery. Dzięki temu rozwija się z meczu na mecz. Popełnia błędy, ale pokazał innym młodym, że można przebić się do pierwszego zespołu. Chcemy dać im szanse, ale muszą na nią zapracować w meczach drugiego zespołu i CLJ-otki.
– Jak zapatrujesz się na współpracę z trenerem Dominikiem Nowakiem, który preferuje ofensywny styl gry. Jak sam mówi woli wygrać 4:3, niż 1:0.
– Mamy podobną wizję, ale najważniejszy będzie wynik. To nas zweryfikuje. Trener jest pozytywną osobą. Początkowe wyniki nie były dobre. Podchodzimy do tego ze spokojem. Teraz jest czas na przegląd wojska. Nie przegraliśmy sezonu tymi trzema porażkami. Do końca będziemy grać jednak o zwycięstwo w każdym meczu. Tylko tak można zbudować zespół. Zawodnicy nie mogą przejmować się zmianami. Kiedy wychodzi się na boisko nie ma kalkulacji i rozmyślania, czy będę tutaj za kilka tygodni, czy nie.
– Po zakończeniu kariery pracowałeś m.in. jako pośrednik transakcyjny. Niektórzy twoi zawodnicy grali lub grają w Koronie. Pewne grono kibiców wysuwa argument, że oni mogą być faworyzowani. Jak odnosisz się do takich zdań?
– Ludzie piszą i mówią. Nie mam z tym problemów. Przyszedłem tutaj, żeby pomóc. Jest jednak wielu zwolenników i odczuwam ich wsparcie. To daje pozytywnego kopa do pracy. Jest też mnóstwo klakierów, którzy potrzebują się dowartościować i szukać dziwnych historii. Podpisanie umowy z Koroną przedłużało się, bo zamykałem swoje sprawy. Byłem pośrednikiem, ale ten etap został zakończony. Wszystko odbyło się jak należy. Młodzi zawodnicy muszą się wyróżniać, aby dostać szansę. Nikt nie będzie zwracał na nazwisko, czy ich agentów. Dla nas najważniejszy jest cel, który będziemy mieć. Jestem szczery i tę cechę cennie sobie najbardziej. Oczywiście, jestem otwarty na zewnętrzne sugestie i nie boję się przyjąć krytyki. Z niej też można wiele wynieść, ale ona musi być uzasadniona.
– Twoje nazwisko mocno wryło się w najnowszą historię klubu. W ostatnich latach to „koroniarskie DNA” wyparowało. Myślisz, że uda się to wszystko odbudować w krótkim czasie?
– Wierzę w to bardzo mocno. „Banda Świrów” to historia. często do tego wracamy, bo były to piękne chwile. Tej szatni już nie ma, są przyjaźnie. Zrobimy wszystko, aby piłkarze mieli jasny przekaz. Wychodząc na boisko muszą mieć radość z gry w piłkę, ale muszą walczyć. Przez wiele lat nie było tutaj wybitnych jednostek. Byli zawodnicy, którzy utożsamiali się z tym zespołem. Chciałbym, aby tak to wyglądało również teraz.
POSŁUCHAJ ROZMOWY Z PAWŁEM GOLAŃSKIM:
fot. Paula Duda i Mateusz Kaleta (CKsport.pl)