REGION
Strażnicy leśni mają masę pracy. W lasach mniej kradzieży, za to więcej śmieci
Strażnicy leśni są obecni w każdym polskim nadleśnictwie – prowadzą działania prewencyjne i zwalczają szkodnictwo leśnie. Kilka dni temu, w Nadleśnictwie Daleszyce podsumowano ostatnie dwa lata działań strażników.
Sstrażnicy leśni to swoista „leśna policja” z dużymi uprawnieniami. Posiadają broń, mogą legitymować osoby przebywające na terenach leśnych i zatrzymywać pojazdy.
- Praktycznie w każdym nadleśnictwie obsada straży leśnej to od dwóch do czterech osób. W naszym województwie poziom „leśnego szkodnictwa” jest niestety stosunkowo wysoki. Dawniej przeważnie był on związany z kradzieżą drewna i stroiszu. Obecnie problemy są nieco inne – częściej zmagamy się z podrzucaniem śmieci na tereny leśne czy nieuprawnionymi wjazdami do lasów różnych pojazdów, na przykład crossów czy quadów – wyjaśnia Paweł Kosin z Nadleśnictwa Daleszyce.
Kłopotów przysparzają także ci, którzy wspólne dobro mają za nic. Dewastacja infrastruktury drogowej i obiektów rekreacyjnych oraz turystycznych to kolejne problemy, z którymi walczą strażnicy leśni. Wiele spraw dotyczy również przypadków łamania zasad związanych z ochroną przyrody, na przykład nielegalnego pozyskiwania roślin chronionych. By skutecznie łapać leśnych przestępców służby leśne współpracują z policją i korzystają z coraz nowocześniejszego sprzętu.
- Od kilku lat mamy kamery i wideorejestratory, by monitorować obszary szczególnie narażone. Dzięki temu udało się ustalić wielu sprawców kradzieży drewna czy podrzucania śmieci. Kilka lat temu, dzięki nagraniom z lasu, udało się ustalić i zatrzymać mężczyznę, który napastował kobiety. Ten człowiek nagrał się w jednym z naszych młodników, materiały później wykorzystała policja – opowiada Paweł Kosin.
Straż leśna funkcjonuje od 1946 roku.