REGION
Stoki czekają na śnieg i narciarzy. Jaki to będzie sezon?
Stoki narciarskie w województwie świętokrzyskim szykują się na przyjęcie narciarzy. Choć ich branża nie została zamrożona, to i tak właściciele spodziewają się trudnego sezonu. – Przychody są niepewne, a koszty idą w setki tysięcy złotych — mówią. Nie składają jednak broni.
„Dobra wiadomość dla wszystkich miłośników zimowego szaleństwa! Jednak pojeździmy w tym sezonie!” – zapowiada na swoim profilu w mediach społecznościowych Park Rozrywki i Miniatur Sabat Krajno.
– Oczywiście, szykujemy się na przyjęcie narciarzy. Nie wyobrażamy sobie, żeby odpuścić drugi sezon z rzędu lub mieć gorsze wyniki. Zeszłoroczna zima zamknęła się ujemnym bilansem. Potem właściwie nie było sezonu letniego. Bardzo mocno odczuliśmy zamknięcie szkół – mówi Daniel Kozioł z Sabatu Krajno i przyznaje, że będzie to niełatwy okres, ponieważ trudno przewidzieć, jak ukształtuje się sytuacja epidemiczna w najbliższych tygodniach i miesiącach i jakie przyniesie obostrzenia.
– Obecnie wynegocjowane warunki na pewno nie pozwolą nam przetrwać. Okres ferii jest skrócony z sześciu tygodni do zaledwie dwóch, a do tego znacznie ograniczona została liczba osób, które jednocześnie mogą przebywać na terenie ośrodka. Wszystko to przełoży się na dużo mniejsze przychody – dodaje Daniel Kozioł.
Tymczasem koszty nie maleją. – W setkach tysięcy złotych trzeba liczyć obciążenia wynikające z przygotowania stoku, chociażby jego naśnieżenia. Do tego dochodzą koszty utrzymania obiektu i personelu. To duże pieniądze, a perspektywa przychodu bardzo mała. Ale będziemy walczyć – mówi manager marketingu w Sabat Krajno.
Dodatkową trudnością dla właścicieli stoków jest to, że zamknięte pozostają hotele i gospodarstwa agroturystyczne. Co ciekawe, może to decydować o przewadze podkieleckich stoków względem tych, które są w innych regionach Polski. – Rzeczywiście, naszym atutem może być lokalizacja. Łatwo można się wybrać do naszego regionu na jednodniowy wypad na narty z Warszawy, Krakowa, Łodzi czy Lublina – przyznaje Daniel Kozioł.
W ośrodku będą działały punkty gastronomiczne, ale zgodnie z obostrzeniami zaoferują dania na wynos i na dowóz. Z tego, co udało nam się ustalić, plany związane z przyjęciem narciarzy mają również właściciele innych stoków w regionie.