REGION
Nie było choinki na święta! Poznaj regionalne zwyczaje
Jak przed laty świętowano Narodzenie Pańskie na kieleckiej wsi? Co przetrwało, a co pojawiło się na naszych rodzinnych spotkaniach?
Jeszcze kilkanaście lat temu, w trakcie wieczerzy wigilijnych naszych przodków, liczba potraw była nieparzysta. Zaś w domach nie było choinki, lecz podłaźnik i snopy siana.
– To gałąź sosnowa lub szczyt z zielonego drzewka. Umieszczano go nad stołem wigilijnym i ozdabiano rajskimi jabłuszkami, orzechami, słomianymi łańcuchami i opłatkowymi „światami”. Jak wierzono, podłaźnik zapewniał szczęście i pomyślność w domu. Symbolizował raj – tłumaczy doktor Mateusz Wierciński z Muzeum Wsi Kieleckiej.
Jednak nie wszystko przemija. Na rodzinnych spotkaniach nie brakowało opłatka i suszonych owoców.
– Wieczerzę rozpoczynano od podzielenia się opłatkiem i złożenia życzeń. Spożywane potrawy przygotowywane były z płodów ziemi: zboża, mąki, kaszy, jarzyn, suszonych owoców, miodu i roślin strączkowych. Z ryb jadano głównie solone śledzie – dodaje specjalista z Muzeum Wsi Kieleckiej.
Ten okres miał także olbrzymi wymiar duchowy, który obecnie często schodzi na dalszy plan. Boże Narodzenie kojarzyło się nie tylko z Dzieciątkiem w żłóbku, ale także z… końcem świata.
– Wigilia to nie tylko świętowanie narodzin, ale także czekanie na powtórne przyjście Chrystusa. Wierzono wówczas, że w uczcie wigilijnej uczestniczyli też zmarli, dlatego dokładano puste nakrycie na stole – uzupełnia dr Wierciński.
Okres Bożego Narodzenia nazywano „godami” czy „godnymi świętami”. Trwał tak, jak to jest do tej pory, aż do święta Matki Bożej Gromnicznej, które obchodzimy drugiego lutego. W tym okresie śpiewa się kolędy i utrzymuje w domu świąteczne dekoracje.