PUBLICYSTYKA
Kresy - nasza historia
„Kresy Wschodnie – Wołyń i Podole” – to siedmiodniowa wyprawa edukacyjna, którą zorganizowała kielecka delegatura Instytutu Pamięci Narodowej. Uczestniczyli w niej laureaci konkursu historycznego „Polskie Kresy Wschodnie w latach 1921-1944”. Młodzież odwiedziła m.in. Lwów, Krzemieniec, Zbaraż, Kamieniec Podolski, a także Cmentarz Łyczakowski i Orląt Lwowskich. Była również w Hucie Pieniackiej, gdzie w 1944 roku Ukraińcy wymordowali wszystkich mieszkańców wsi.
Polskie miasto Lwów
Kresy Wschodnie nierozerwalnie kojarzą nam się ze Lwowem i właśnie od niego rozpoczęliśmy naszą wyprawę. Przed II wojną było to jedno z najważniejszych polskich miast. Kwitło tu życie gospodarcze, naukowe i kulturalne. Do dziś zachowało ono polski klimat. O czasach świetności Lwowa przypominają piękne, stylowe i bogate kamienice.
Jednym z ważniejszych miejsc jest, zbudowana za czasów Kazimierza Wielkiego, katedra lwowska uświęcona modlitwą tysięcy Polaków. Tutaj, 1 kwietnia 1656 roku, podczas potopu szwedzkiego król Jan Kazimierz złożył Śluby Lwowskie obierając Matkę Bożą Królową Polski. W 2001 roku świątynię odwiedził papież Jan Paweł II. W tym wyjątkowym miejscu przyjął nas także metropolita lwowski ks. arcybiskup Mieczysław Mokrzycki, sekretarz dwóch papieży Jana Pawła II i Benedykta XVI.
Dzięki pochodzącemu z Kielc konsulowi RP Andrzejowi Słomskiemu na jesieni we Lwowie planowana jest prezentacja regionu świętokrzyskiego.
Nasze nekropolie
O polskości Lwowa świadczą nekropolie. – Najstarsza to Cmentarz Łyczakowski, nazywany cmentarzem Ojczyzny. Jego początki sięgają 1786-87 roku. Zajmuje on 42 ha powierzchni. Szacuje się, że jest tam około 500 tysięcy mogił w tym ponad 2 tysiące w formie nagrobków i kaplic. Są tam mogiły żołnierzy insurekcji kościuszkowskiej, powstania listopadowego i styczniowego oraz walczących w czasie kampanii napoleońskiej. Na Cmentarzu Łyczakowskim pochowani są tam wybitni Polacy m.in.: Maria Konopnicka, Gabriela Zapolska, Władysław Bełza, matematyk Stefan Banach, malarz Artur Grottger – opowiadał Marek Jończyk historyk z kieleckiego IPN.
Do modlitwy i zadumy skłaniał rząd białych krzyży na Cmentarzu Orląt. Spoczywają tam obrońcy Lwowa z okresu walk polsko-ukraińskich o miasto (1918-1919) oraz wojny polsko-bolszewickiej 1919-1920 roku. Świętokrzyska młodzież na wybranych krzyżach zawiązała biało-czerwone wstęgi.
Na chwilę modlitwy zatrzymaliśmy się także na Wzgórzach Wuleckich w miejscu kaźni polskich profesorów z Uniwersytetu Jana Kazimierza, Politechniki Lwowskiej i Uniwersytetu Medycznego. – 4 lipca 1941 roku Niemcy zamordowali 25 profesorów wraz z rodzinami, łącznie 45 osób. Wśród nich byli m.in.: prof. Roman Longchamps de Berier, rektor Uniwersytetu Jana Kazimierza, prof. Kazimierz Banach, premier rządu II RP, Tadeusz Boy-Żeleński. W październiku 1943 roku, kiedy do Lwowa zbliżała się Armia Czerwona, Niemcy chcąc zatrzeć dowody popełnionej zbrodni odkopali zwłoki, spalili je, a prochy rozrzucili w nieznanym miejscu – opowiadał Marek Jończyk.
Wymordowana wieś
Niezwykłym przeżyciem była wizyta w Hucie Pieniackiej. Aby tam dotrzeć jechaliśmy przez biedne ukraińskie wsie, w których zatrzymał się czas i trudno znaleźć ślady cywilizacji. Ubogie chatynki, gospodarstwa obrabiane ręcznie, na polach pracujące konie. Ciągnika lub innej rolniczej maszyny nie uświadczyłeś. Na widok nowoczesnego autobusu, którym podróżowaliśmy, dzieci wybiegały na drogę i patrzyły jak zaklęte z otwartymi ze zdziwienia buziami.
Szacuje się, że w Hucie Pieniackiej zamordowano nawet do 1500 osób. Według ustaleń IPN, pacyfikacji dokonali 28 lutego 1944 roku żołnierze 4 Pułku Policyjnego SS Galizien składającego się z ukraińskich ochotników. Pomagał im oddział Ukraińskiej Powstańczej Armii. Napastnicy mordowali niewinnych ludzi tylko za to, że byli Polakami. Palili ich żywcem, rozstrzeliwali, dopuszczali się przy tym najbardziej bestialskich czynów. Wieś przestała istnieć. Pozostała po niej tylko kapliczka z figurką Matki Bożej z datą 1886 rok.
Dziś miejsce to, położone wśród pól i lasów, upamiętnione jest pomnikiem z krzyżem, na którym znajduje się pamiątkowy napis. Tutaj uczestniczyliśmy we Mszy świętej, której przewodniczył ks. Andrzej Kaszycki, kanclerz kieleckiej kurii diecezjalnej. Młodzież była wzruszona. – To dla nas wielkie przeżycie. Nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak bardzo Polacy cierpieli – mówili ze łzami w oczach.
Potęga Rzeczypospolitej
Zwiedzaliśmy także miejsca przypominające o czasach świetności Rzeczypospolitej. Monumentalne budowle, nawet po latach dewastacji i ograbiania, prezentują się imponująco. Zatrzymaliśmy się w XVII-wiecznym zamku w Olesku, gdzie urodził się przyszły król Polski Jan III Sobieski. Patrząc na to, co pozostało podziwialiśmy ogromne poczucie piękna i estetyki naszych pradziadów.
Na chwilę zatrzymaliśmy się w twierdzy w Zbarażu, którą w powieści „Ogniem i mieczem” opisał Henryk Sienkiewicz. Ogromne wrażenie zrobiła, na nas również twierdza w Kamieńcu Podolskim. Położona na skale, wokół której płynie rzeka Smotrycz, nazwana została orlim gniazdem i dla XVII-wiecznej techniki militarnej była nie do zdobycia. Mając takie twierdze obronne Polska słusznie nazywana była przedmurzem chrześcijaństwa.
Dwa dni spędziliśmy w Krzemieńcu - mieście, w którym urodził się i wychowywał Juliusz Słowacki. Zwiedziliśmy jego dom, zobaczyliśmy słynne Liceum Krzemienieckie, a także pomodliliśmy się w kościele parafialnym, miejscu chrztu polskiego poety. Tam też znajduje się jego pomnik.
Polacy na Kresach
Niezapomnianymi pozostaną nasze spotkania z rodakami mieszkającymi na Kresach. Ludzie ci, niejednokrotnie doświadczyli szykan dlatego, że są Polakami i otwarcie się przyznają do swej narodowości. Mimo to zachowali polską mowę, tradycje i wiarę katolicką. Widząc biało-czerwoną flagę, chętnie rozmawiali z nami, mówiąc o Polsce ze wzruszeniem.
Dodajmy jeszcze, że pracownicy IPN przekazali książki o najnowszej historii naszego kraju polskiej szkole działającej przy kościele parafialnym w Krzemieńcu. Pomoce edukacyjne podarowano także szkole w Czortkowie.
***
Siedmiodniowa wyprawa edukacyjna zorganizowana przez kielecką delegaturę IPN, była okazją do zapoznania młodzieży z miejscami drogimi każdemu polskiemu patriocie. – Bo historii należy uczyć nie tylko z książek, ale również odwiedzając miejsca, które świadczą o minionych wydarzeniach. Takie wyjazdy ubogacają wiedzę. Jestem pewien, że młodzież lepiej zrozumie i zapamięta to wszystko, co podczas tej wyprawy zobaczyła i usłyszała – podkreśla Leszek Bukowski, naczelnik kieleckiej delegatury IPN.
Fot. Marek Jończyk, Marek Jedynak – IPN
https://emkielce.pl/publicystyka/kresy-nasza-historia#sigProGalleria052e124329