MIASTO
W Dyminach wciąż brakuje wolontariuszy
W Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Dyminach wciąż potrzebni są wolontariusze. Do ich obowiązków należy wyprowadzanie psów, wyczesywanie kotów oraz pomoc w pracach porządkowych.
Choć chętnych nie brakuje, to zdarzają się w schronisku dni, w których nie ma kto wychodzić na spacery z psami. – W tym momencie mamy czterystu, a może i więcej wolontariuszy. Ta liczba codziennie się zmienia. Jednak często jest też tak, że przychodzą ludzie, podpisują umowy i więcej się nie pojawiają albo przychodzą bardzo rzadko. Oczywiście jest też grupa osób, która pomaga od lat. Są dni, gdy potrafi do nas przyjść trzydziestu wolontariuszy, a są takie, że jest ich bardzo mało – mówi Justyna Kurek, pracownik Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Dyminach.
Grupa wolontariuszy przychodzi tam pomóc, ale również po to, żeby zdobyć dodatkowe punkty w szkole. – Potrzebowała punktów z zachowania, ale przyznam, że tak mi się tu spodobało, iż zostałam na dłużej i pomoc zwierzętom weszła mi w krew. Spędzam tutaj każdą wolną chwilę i nawet chcę zaadoptować psa – mówi Kinga, jedna z wolontariuszek.
– Dzięki szkolnemu projektowi zorganizowaliśmy trzy zbiórki karmy i rzeczy dla schroniska. Łącznie zebraliśmy 160 kg karmy. Jesteśmy ze zwierzętami nawet po ukończeniu liceum – podkreśla Kamil.
Każdy, kto chciałby zostać wolontariuszem, może przyjść do schroniska i podpisać umowę. Osoby, które ukończyły 15 lat mogą to robić samodzielnie.