MIASTO
Gdzie raki zimują? W Silnicy!
Czy to prawda, że raki zadomowiły się w... Silnicy? Okazuje się, że tak, ale chyba nie takie, jakbyśmy chcieli.
Wygląda na to, że na dobre rozgościły się w kieleckiej rzece raki inwazyjne, zwane też amerykańskimi. - Rak ten roznosi bardzo groźną dżumę raczą. Ta choroba przenosi się na polskie skorupiaki – raki szlachetne, które niestety są już gatunkiem wymierającym i coraz rzadziej spotykamy je w województwie świętokrzyskim. Nasz rodzimy rak jest bardzo wrażliwy na tę chorobę, więc występowanie inwazyjnych gatunków skorupiaków jest dla niego dużym zagrożeniem – mówi Maciej Bonk, pracownik Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk, który prowadzi badania nad ekologią i występowaniem raków.
Jarosław Sułek, wiceprezes Towarzystwa Badań i Ochrony Przyrody w Kielcach wyjaśnia, że obecność raków amerykańskich ma swe dobre strony.
- Raki można nazwać skorupiakami wskaźnikowymi – co oznacza, że ich występowanie wskazuje na zdecydowaną poprawę stanu wody. W związku z tym możemy stwierdzić, że czystość chemiczna i biologiczna naszej Silnicy jest nieco lepsza. Raki są wrażliwe na zanieczyszczenia – oczywiście mogą w pewnym stopniu się przystosować, ale generalnie ich obecność jest pozytywnym znakiem – wyjaśnia wiceprezes Sułek.
- Rak amerykański także woli czystą wodę, jednak można go spotkać też w lekko zanieczyszczonych zbiornikach, gdzie woda jest cieplejsza i gorzej natleniona – występuje na przykład w Wiśle i podobnych rzekach Europy. Poważne skażenie chemiczne i jego eliminuje – informuje Maciej Bonk.
Niestety raka szlachetnego - nasz rodzimy gatunek - można spotkać jedynie w górnej części Silnicy.
- W tej chwili od Zalewu Kieleckiego do ujścia Silnicy do Bobrzy występuje tylko rak amerykański. Mimo wielu obserwacji, na tym obszarze do tej pory nie zauważyłem naszego rodzimego gatunku. Dane sprzed pięciu lat wskazują, że w górnej Silnicy może on jeszcze występować, ale jednoznaczne potwierdzenie tego wymaga ponownej inwentaryzacji - dodaje specjalista.