W Kielcach nie otworzą lokali. Poczekają na inne miasta

Akcja #OtwieraMY jest odpowiedzią na decyzję rządu o przedłużeniu obostrzeń związanych z epidemią koronawirusa do 31 stycznia. To już druga tego typu inicjatywa, obok zyskującej popularność akcji #Chcemy na stok, o której pisaliśmy w osobnym artykule.

– Prawnicy przekonują nas, że działamy zgodnie z prawemi, ale w regionie są zbyt małe przychody, aby można było bezpiecznie podjąć takie ryzyko. Dodatkowo wielu lokalom udało się uzyskać tarczę antykryzysową. Sytuacja w województwie świętokrzyskim jest zupełnie inna, niż  w Krakowie, czy Zakopanem – powiedział nam pragnący zachować anonimowość kielecki restaurator.

– Postanowiliśmy przeczekać przynajmniej ten tydzień i zobaczyć, jak sytuacja rozwinie się w innych miastach, gdzie otwartych lokali będzie znacznie więcej. Karty rozdaje głównie Zakopane, tam właściciele obiektów turystycznych już od dawna są postawieni pod ścianą. Sytuacja jest skomplikowana i zależy od wielu czynników, choćby od tego, czy rząd przyjmie ustawę o niemożności przyjęcia mandatu – tłumaczy.

Otwarciu lokali sprzyja niejasna sytuacja prawna. Teoretycznie rozporządzenie stoi w sprzeczności z konstytucją, która jest nadrzędnym dokumentem prawnym. Oznacza to, że restauracja może nie przyjąć mandatu, co spowoduje skierowanie sprawy do sądu, który z kolei najpewniej odroczy karę. Według niepotwierdzonych informacji niektóre warszawskie kancelarie są już przygotowane na taką ewentualność, np. planując składanie rozstrzyganych wiele lat pozwów zbiorowych. Taką drogę dla obejścia restrykcji ma zablokować tworzona ustawa wprowadzająca obowiązkowość przyjęcia mandatu.

Pomimo decyzji kieleckich restauratorów o nie przyłączeniu się do akcji #OtwieraMY, ponowne rozpoczęcie działalności zapowiadają niektóre, pojedyncze miejsca w regionie, m. in. w Skarżysku-Kamiennej, Tumlinie, czy w Bałtowie.