MIASTO
Świętokrzyscy rolnicy protestują. "Sytuacja jest dramatyczna"
Świętokrzyscy rolnicy przyłączyli się do ogólnopolskich protestów. We wtorek pod Urzędem Wojewódzkim zjawiło się około 200 osób. Demonstranci chcą w ten sposób zwrócić uwagę na trudną sytuację gospodarstw. Biorący udział w pikiecie domagają się ograniczenia importu produktów rolno-spożywczych.
NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” wskazują, że pogłowie trzody chlewnej oraz ceny żywca drastycznie spadają, natomiast import dorosłych sztuk zabijanych później w polskich ubojniach wciąż rośne.
– Nie prosimy o jałmużnę i pieniądze. Chcemy równych warunków traktowania polskich producentów wieprzowiny i rolników. Rząd zezwolił na import ogromnej ilości produktów rolno-spożywczych do naszego kraju. Rolnicy pobrali kredyty i wyspecjalizowali swoją produkcję, po czym okazuje się, że nie mają tego gdzie sprzedać – twierdzi Michał Cieślak, przewodniczący Świętokrzyskiego Komitetu Protestacyjnego.
W dalszej wypowiedzi zaznacza, że w 2014 roku, za sprawą przetwórni i zagranicznego handlu sieciowego, sprowadzono do Polski 680 tys. ton wieprzowiny. Traci na tym krajowa produkcja. – Ceny są poniżej ludzkiej godności. Za kilogram tucznika 3 złote, litr mleka kosztuje 70 groszy, za ziemniaki 10 groszy. Rolnicy mają dość! – dodaje Cieślak.
{audio}Protest|pika000.mp3{/audio}
Jan Zawisza, przewodniczący Rady Wojewódzkiej NSZZ RI „Solidarność” podkreśla, że w trudnej sytuacji są nie tylko producenci wieprzowiny, ale również zboża, czy mleka. – Chcemy, żeby pani premier zasiadła ze związkami rolniczymi do stołu i porozmawiała na temat rozwiązania naszych problemów – przypomina.
Protestujący złożyli dziś u wojewody petycję, która ma trafić do premier Ewy Kopacz. – Petycje i wnioski składamy od roku. Wszystko trafia do szuflady, a minister rolnictwa traktuje nas jak wrogów, nie partnerów – informuje Przewodniczący ŚKP.
Rolnicy domagają się wprowadzenia „działań doraźnych”. Ich celem ma być uratowanie gospodarstw rodzinnych przed bankructwem. Ich zdaniem w żadnym kraju Unii Europejskiej nie ma tak dużych wahań cen, jak w Polsce. Za przykład podają wieprzowinę, za którą obecnie płaci się 40 proc. mniej, niż pół roku temu.
– U nas produkcja trzody chlewnej trwa od 50 lat. Wiem jak to się zmieniało. Teraz jest bardzo ciężko. Nie mam na co się przebranżowić. Zarówno kury, jak i bydło też przechodzą przez kryzys. Jestem zbyt zaawansowany wiekowo, żeby jechać zagranicę. W przeciwnym wypadku tak bym zrobił. Państwo Polskie o nas nie dba – mówi Artur Konarski, rolnik z gminy Moskorzew.
Akcja protestacyjna objęła 10 województw. Zapowiedziane zostały także blokady dróg.