MIASTO
Władze miasta chcą wydać milion złotych na in vitro! Nauka Kościoła jednoznacznie potępia tę medotę
Na rządowym programie ma być wzorowany miejski program in vitro, który chce wprowadzić w Kielcach prezydent Bogdan Wenta. Właśnie rozpoczęły się prace nad tym przedsięwzięciem, o czym poinformował na konferencji prasowej włodarz miasta oraz członkowie zespołu koordynującego wprowadzenie programu.
Prezydent Kielc Bogdan Wenta zapowiedział konsultacje społeczne w sprawie uruchomienia w 2020 roku miejskiego programu in vitro w styczniu tego roku. To miała być kolejna próba jego wprowadzenia. Wcześniej o dofinansowanie do in vitro zabiegali radni Platformy Obywatelskiej oraz Marcin Chłodnicki z SLD. Na dofinansowanie nie zgodził się jednak ówczesny prezydent Wojciech Lubawski. Program zaproponowany przez prezydenta Wentę miałby dotyczyć około 120 par w Kielcach. Miasto dofinansowałoby pięć tysięcy złotych na trzy próby dla jednej pary. Koszt wyszystkich prób dla wszystkich par miałby oscylować w granicach jednego miliona złotych.
- Po konsultacjach społecznych został powołany zespół, który już się w tej sprawie spotkał. To jest bardzo ważne, żeby szczególnie młodym małżeństwom, które z różnych względów nie mogą być szczęśliwymi rodzicami, w jakiś sposób pomóc, aby mogły cieszyć się swoimi dziećmi - mówi prezydent Wenta.
Dlaczego władze miasta chcą wprowadzić w Kielcach in vitro? - Przede wszystkim dlatego, że kilka lat temu przestał działać program rządowy. Przez to wiele młodych małżeństw i par borykających się z problemem niepłodności zostało pozbawionych wsparcia. My uważamy, że Kielce jako samorząd powinny pomóc swoim mieszkańcom w uporaniu się z tym problemem. Mamy nadzieję, że ten program mógłby ruszyć w Kielcach w przyszłym roku. Mamy już przychylność prezydenta, ale musi znaleźć się też przychylność rady miasta i projekt musi się znaleźć w zaakceptowanym projekcie budżetu - stwierdza Marcin Chłodnicki i dodaje, że jeżeli chodzi o kryteria i dostępność, to program będzie wzorowany na programie rządowym.
- Kryteria, które przyjmiemy, będą na pewno związane z określonym czasem zamieszkiwania w Kielcach. W wielu miastach jest to około dwóch lat - dodaje radna Anna Kibortt.
Radna Katarzyna Czech-Kruczek podkreśla, że niepłodność jest wpisana przez Światową Organizację Zdrowia na listę chorób cywilizacyjnych i dotyczy od 10 do 20 procent par. - Sama procedura in vitro jest jednym z największych przełomów medycznych XX wieku. A zatem jest to przesłanka do tego, aby wziąć również pod uwagę pary w Kielcach, które borykają się z problemem niepłodności, czyli przy rocznym okresie starania się o dziecko, nie zaszły w ciążę - mówi.
W zespole koordynującym prace nad wprowadzeniem miejskiego in vitro jest też dr Grzegorz Świercz. - Metoda in vitro jest w Polsce legalna i ustawowo regulowana, w związku z tym żadne dyskusje na temat tego, czy ją dofinansowywać czy nie, nie powinny mieć miejsca. W Polsce jest 47 specjalistów, którzy zajmują się praktycznie i teoretycznie sprawami niepłodności, a w naszym kraju jest około 40 ośrodków, które leczą niepłodność. O wyborze placówek, które będą przeprowadzać zabiegi zadecyduje przetarg - informuje Grzegorz Świercz.
Jarosław Karyś, przewodniczący klubu PiS w Radzie Miasta uważa, że in vitro to metoda droga i mało etyczna. - Jestem zdecydowanym przeciwnikiem tej metody. Uważam, że pary, które nie mają mieć dzieci i chcą je mieć, mogą zabiegać o to na wiele różnych bardziej etycznych sposobów i te metody się sprawdzają - przekonuje.
Przypomnijmy jak wygląda oficjalne stanowisko Kościoła w sprawie metody in-vitro. Ksiądz Mirosław Cisowski, rzecznik diecezji kieleckiej podkreśla, że Kościół jest przeciwny tej praktyce, ponieważ uznaje, że życie zaczyna się od poczęcia i trzeba je chronić. - Przy metodzie in vitro niszczy się zapłodnione komórki lub ewentualnie zamraża. Nie jest to metoda właściwa od strony etycznej. Poza tym nauka potwierdza, że z chwilą połączenia się komórek powstaje osoba ludzka. Życie ludzkie ma swoją godność. Tymczasem w metodzie in vitro dochodzi do sztucznego zapłodnienia - tłumaczy ksiądz Cisowski.
W tej sprawie wypowiadali się również papieże, którzy jednoznaczni potępiali metodę in vitro: "Także różne techniki sztucznej reprodukcji, które wydają się służyć życiu i często są stosowane z tą intencją, w rzeczywistości stwarzają możliwość nowych zamachów na życie. Są one nie do przyjęcia z punktu widzenia moralnego, ponieważ oddzielają prokreację od prawdziwie ludzkiego kontekstu aktu małżeńskiego, a ponadto stosujący te techniki do dziś notują wysoki procent niepowodzeń: dotyczy to nie tyle samego momentu zapłodnienia, ile następnej fazy rozwoju embrionu wystawionego na ryzyko rychłej śmierci. Ponadto w wielu przypadkach wytwarza się większą liczbę embrionów, niż to jest konieczne dla przeniesienia któregoś z nich do łona matki, a następnie te tak zwane "embriony nadliczbowe" są zabijane lub wykorzystywane w badaniach naukowych, które mają rzekomo służyć postępowi nauki i medycyny, a w rzeczywistości redukują życie ludzkie jedynie do roli "materiału biologicznego", którym można swobodnie dysponować", czytamy w encyklice św. Jana Pawła II "Evangelium Vitae".