MIASTO
Hania Terlecka: Moja historia jest wyjątkowa i myślę, że zostanie w każdym z nas do końca życia
Od momentu, w którym okazało się, że niespełna dwuletnia kielczanka ma raka minęło ok. 1,5 roku. Po wielu miesiącach niepewności, strachu i lęku Hania mogła wrócić do Polski. Dzisiaj czuje się dobrze i cieszy się każdym dniem, za co postanowiła podziękować swojej armii.
„Dzięki Wam dostałam skrzydła. Będąc w niewyobrażalnie wielkiej potrzebie mogłam polecieć na nich rok temu po życie za ocean. Dzięki Waszej mobilizacji i wielkim sercom spełniliście moje największe życiowe marzenie - wróciłam do swojego domu. Nie wiem jak będzie dalej, i co jest mi tam na górze pisane, ale nie ma co wybiegać w przyszłość. Trzeba cieszyć się tym, co jest dzisiaj i właśnie za tą możliwość bardzo Wam dziękuje!”, czytamy na facebookowym profilu Wielka walka małej Hani.
Hania jest ogromnie wdzięczna, że zyskała tak wielu przyjaciół. „Dla mnie rzuciliście wszystko i stworzyliście prawdziwą Armię. Moja historia jest wyjątkowa i myślę, że zostanie w każdym z nas do końca życia. Widząc mnie na spacerach, na zdjęciach, możecie być wszyscy z siebie dumni i powiedzieć „ja też brałam/brałem udział w tym cudzie” i wtedy serce każdego z Was zabije mocniej”.
Dziewczynka nie ma wątpliwości, że to co działo się na początku 2020 roku w Kielcach przejdzie do historii. „To piękny materiał na książkę, pracę magisterską lub doktorancką. W tym wszystkim brali udział nie tylko mieszkańcy województwa świętokrzyskiego, ale i duża cześć Polski, Europy i świata. Najpiękniejsze jest to, że tylu cudownych ludzi ogarnęło mnie swoją opieką i chęcią pomocy. Ja i cała moja rodzina z całego serca dziękujemy Wam wszystkim. Nigdy się Wam nie odwdzięczymy”.
Teraz przyszła pora na kolejny krok, który pozwoli na zamknięcie pierwszego i jednocześnie otwarcie drugiego rozdziału. „To co teraz się stanie to coś wyjątkowego. Moja grupa Aniołów przechodzi pod opiekę naszej wspaniałej Fundacji „Jesteśmy Blisko” i dalej będzie tworzyć historie pomagając najbardziej potrzebującym, którzy tak jak ja kiedyś, potrzebują wsparcia Armii”.
Hania obiecuje, że od czasu do czasu wciąż będzie dawać znać, co u niej słychać.