MIASTO
Duże kontrowersje wokół likwidacji miejskiego biura prawnego
Marcin Stępniewski obawia się zupełnego paraliżu funkcjonowania urzędu miasta, a były sekretarz UM, Janusz Koza, uważa, że podjęta przez prezydenta decyzja o zwolnieniu ośmiu prawników to szaleństwo. Z kolei Tomasz Porębski, powołując się na przykład Gliwic, mówi, że rozwiązanie przyniesie Kielcom oszczędności.
Przypomnijmy, pod koniec października prezydent Bogdan Wenta wręczył wypowiedzenia ośmiu radcom prawnym pracującym w ratuszu. Wówczas rzecznik prasowy włodarza tłumaczył iż decyzja jest podyktowana zmianą modelu funkcjonowania obsługi prawnej na bardziej oszczędny, co potwierdził również we wczorajszej rozmowie.
– Rzeczywiście już kilkanaście dni temu mówiliśmy i komunikowaliśmy za pośrednictwem mediów, że nastąpiła decyzja władz miasta o zmianie modelu funkcjonowania obsługi prawnej w ratuszu. Chcemy zastosować taki model jaki funkcjonuje chociażby w Gliwicach, gdzie sprawdził się bardzo dobrze. Chodzi o zewnętrzną obsługę prawną. W najbliższym czasie zostanie ogłoszone postępowanie na wyłonienie kancelarii lub konsorcjum, które będzie obsługiwało urząd pod względem prawnym zewnętrznie – wyjaśnił Porębski.
Według radnego Marcina Stępniewskiego wczorajsza (4 listopada) sesja rady miasta ujawniła pierwsze negatywne aspekty decyzji prezydenta.
– Niestety, w mojej ocenie może to prowadzić do zupełnego paraliżu funkcjonowania Urzędu Miasta, czego przedsmak mieliśmy podczas sesji. Żaden z radców prawnych zatrudnionych w strukturach urzędu nie był obecny w pracy. Po otrzymaniu wypowiedzeń zostali bowiem wysłani na urlopy, część z nich udała się na zwolnienia lekarskie – informuje Stępniewski.
Listopadową sesję obsługiwało dwóch radców prawnych z Miejskiego Zarządu Dróg. – Starają się jak mogą, natomiast ich specjalizacja dotyczy zupełnie innego zakresu. Po czterech godzinach sesji nie przeszliśmy nawet do pierwszego punktu porządku obrad w wyniku tego, że wszelkie pytania z zakresu prawnego były bardzo długo analizowane. Prawnicy miejscy są zobowiązani do przygotowywania umów, prowadzenia spraw sądowych, obsługiwania rady, wykonywania opinii prawnych, przygotowywania dokumentacji przetargowej w urzędzie miasta - jeśli ich nie ma, to te wszystkie elementy są niemożliwe do realizacji. Finalnie ucierpią na tym mieszkańcy Kielc, bo nie będą w stanie załatwiać bieżących spraw. Apeluję do prezydenta, żeby zmienił swoją decyzję – mówi Stępniewski.
Podobnego zdania jest Janusz Koza, były sekretarz miasta i obecny radny sejmiku województwa świętokrzyskiego, który postanowił wystosować do prezydenta Bogdana Wenty list otwarty w tej sprawie.
„(…) Z rosnącym zaniepokojeniem obserwuję sytuację, jaka w ostatnich miesiącach ma miejsce w Urzędzie Miasta Kielce. Docierają do mnie informacje o panującym tam chaosie, braku jakiejkolwiek wizji zarządzania zarówno w zakresie celów, jakie stawia sobie Miasto, jak i w zakresie zarządzania zasobami ludzkimi. (…) krok, polegający na rozwiązaniu z dnia na dzień Biura Prawnego UM Kielce, rozpatrywać można tylko w kategorii szaleństwa. Dla nie znających specyfiki pracy w Urzędzie: pomoc prawników jest tam niezbędna na niemal każdym etapie pracy, z uwagi na bardzo szeroki wachlarz problemów i zadań, jakie realizować musi gmina. W zasadzie każdy, wydawałoby się najbanalniejszy dokument podpisywany przez Prezydenta Miasta, musi uprzednio uzyskać formalnoprawną akceptację radców prawnych”, czytamy w dokumencie.
W liście do prezydenta Janusz Koza odnosi się również do doniesień prasowych, zgodnie z którymi prawdziwą przyczyną zwolnień miejskich prawników nie była chęć poczynienia oszczędności w ratuszu, lecz negatywna ocena ich pracy.
„Panie Prezydencie! Ani Pan, ani nikt z Pana otoczenia nie zdementował tych doniesień. Jakie zatem konkretnie były zastrzeżenia do pracy miejskich prawników? Kielczanie powinni wiedzieć takie rzeczy. Jeśli zaś takich zastrzeżeń nie było, powinien Pan odciąć się od tego typu informacji, gdyż w przeciwnym razie naraża Pan na szwank reputację tych ludzi – w moim przekonaniu dużej klasy fachowców jeśli chodzi o prawo samorządu terytorialnego”, czytamy.
Oczywiście, my również pytaliśmy, czy powodem zwolnień jest niezadowolenie prezydenta z pracy miejskich radców prawnych. Rzecznik nie potwierdził, ani nie zaprzeczył, odpowiedział jedynie, że chodzi o oszczędności wynikające z współpracy z zewnętrzną kancelarią.
„(…) pozwolę sobie wyrazić wątpliwość, by jakakolwiek kancelaria na rynku dysponowała zespołem prawników z takim doświadczeniem w samorządzie terytorialnym, jak obecna ekipa Biura Prawnego. Jeśli nawet taka się znajdzie, to z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością należy przypuszczać, że jej usługi będą dużo droższe niż utrzymywanie wyspecjalizowanej komórki obsługi prawnej w strukturach Urzędu”, czytamy w liście Janusza Kozy.
O kosztach, oszczędnościach i szczegółach sprawy będziemy informować na bieżąco.