KULTURA
Wspominamy Jana Nowickiego
W wieku 83 lat odszedł Jan Nowicki, wybitny aktor teatralny i filmowy, reżyser oraz poeta. O swoich wspomnieniach z artystą opowiadają Wojciech Lubawski, ksiądz Rafał Dudała oraz Jacek Kowalczyk.
Jan Nowicki urodził się 5 listopada 1939 w Kowalu. Był absolwentem i wykładowcą Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Zagrał niemal 200 ról m.in. w Niepochowanym czy Wielkim Szu. Przez wiele lat był aktorem Teatru Starego w Krakowie.
Z artystą zaprzyjaźniony był Wojciech Lubawski, były prezydent Kielc. Na naszej antenie wspomniał parę historii związanych z aktorem. Mężczyźni znali się ponad 40 lat.
– Zamieszkał w Kielcach dzięki Ani, ta miłość była prawdziwa, piękna. Ja ich trochę poznałem. Wcześniej spotykaliśmy się w Krakowie, za moich studenckich czasów. Gdy już byłem w Kielcach odwiedzał mnie. Spotykaliśmy się często w daleszyckiej leśniczówce. Był gadułą, bardzo dużo mówił, ale z przyjemnością się go słuchało. Później w naszym mieście zaraził się Teatrem „Ecce Homo”, którego szefową była Ania. Jak się pokochał kielecką scenę, to potem zostali małżeństwem – mówił.
Posłuchaj wspomnienia:
Ostatnia wizyta Jana Nowickiego w naszym Radiu miała miejsce w czerwcu 2020 roku. Był on gościem programu „WszechRozmowy", który poprowadził ks. prof. Rafał Dudała. Cała rozmowa: TUTAJ.
– Pamiętam jak wtedy zdefiniował prawdziwego faceta. Tak patrzył na mnie, a ja byłem trochę zażenowany, ponieważ to były takie kwestie na pograniczu bycia księdzem, bycia świeckim. Janek mówił, że prawdziwy facet to jest ten, który zawsze w domu ma cięte kwiaty w wazonie, ładnie pachnie i płaci rachunki w restauracji za swoją kobietę. Tak uroczono zdefiniował mężczyznę – wspominał.
Więcej:
Aktor zmarł w Krzewencie, w województwie kujawsko-pomorskim. Tam miał piękny dom na jeziorem. Ksiądz Dudała wspomina, że w Mikołaja anonimowo obdarowywał najbiedniejszych mieszkańcom.
– On tam przebierał się za świętego Mikołaja i rok rocznie jeżdżąc, rozdawał prezenty. Oczywiście anonimowo. Dowiadywał się o tych ludziach potrzebujących i ich wspierał. To było niezwykłe – dodał.
Jan Nowicki był także zapalonym kibicem kieleckiego szczypiorniaka. Pierwszy wspólny mecz wspomina Jacek Kowalczyk, dyrektor Ostrowieckiego Browaru Kultury.
– Graliśmy wtedy z niemiecką drużyną, chyba Flensburg to był. Klub mnie poprosił, żebym był pośrednikiem między nimi. Chcieli, aby powiedział dwa słowa, oczywiście otrzymali dużo więcej. Był zafascynowany zawodnikami patrzył na nich, jak na gladiatorów. Zresztą wtedy nie mógł zagrać Michał Jurecki, który miał złamanego palca. W tym liście, w którym mówił, że kibicuje całym sercem, że klub to duma miasta, podsumował to zdaniem Dzidziuś wróć – zaznaczył.
Posłuchaj wspomnienia: