KOŚCIÓŁ
Zatrzymać wojnę!
Rozmowa z księdzem Paulem Karam, dyrektorem Caritas Liban.
Z języka francuskiego wywiad tłumaczył ks. biskup Jan Piotrowski.
Rozmawiała Katarzyna Bernat
Katarzyna Bernat: - Media informują o wojnie w Syrii. Ksiądz bezpośrednio obserwuje jej skutki. Jaka jest aktualnie sytuacja?
ks. Paul Karam: - Problemy na Bliskim Wschodzie sięgają wielu lat. Obecna sytuacja jest rezultatem niesprawiedliwych działań, które zdestabilizowały wiele krajów regionu. Przykładem jest Irak, Tunezja, Syria, Libia. Cenę za to wszystko płacą chrześcijanie oraz wyznawcy innych religii. Najbardziej dramatyczna sytuacja jest w Syrii, gdzie od ponad czterech lat toczy się wojna. Skutkiem jest niezliczona ilość ofiar, rzesze sierot i ludzi pozbawionych dachu nad głową. Według oceny Organizacji Narodów Zjednoczonych wojna wygnała z Syrii ponad 4,5 miliona ludzi, którzy szukają schronienia między innymi w sąsiednim Libanie, gdzie na cztery miliony mieszkańców przypada aż półtora miliona uchodźców. Jest to tyle samo co w osiem razy większej Jordanii i ponad dwadzieścia razy większej Turcji.
K.B.: - Jaka sytuacja panuje wśród uchodźców?
ks. P. K.: - Mówiąc o uchodźcach, trzeba rozróżnić dwie grupy. Wśród Syryjczyków większość stanowią muzułmanie. Natomiast znacznie mniejszą grupą są Irakijczycy wśród, których większością są chrześcijanie. Najtrudniejszym problemem jest sytuacja ludzi cierpiących na nieuleczalne choroby nowotworowe lub kardiologiczne. Potrzebują oni specjalistycznej opieki medycznej oraz drogich lekarstw. Problemem jest zapewnienie mieszkań uchodźcom. Rząd nie kontrolował nasilającego się napływu uchodźców i dziś są oni rozproszeni po całym kraju. Dlatego trzeba im zapewnić dach nad głową, aby mogli przebywać w ludzkich warunkach. Jeszcze jednym problemem jest wyżywienie tej dużej rzeszy ludzkiej.
K.B.: - Jakie są jeszcze inne problemy?
ks. P.K.: - Na przykład natury psychologicznej. Pomocy potrzebują ludzie, którzy przeżyli traumę wojny i wygnania. Ponadto w środowiskach, w których przebywają uchodźcy nie brak też problemów obyczajowych. Dziewczęta są narażone na różne nadużycia seksualne. Kolejnym wyzwaniem jest zapewnienie tak wielkiej rzeszy ludzi bezpieczeństwa i pracy. Syryjczycy często zajmują miejsca pracy Libańczyków. Konsekwencją jest niepłacenie podatków oraz wzrost bezrobotnych wśród Libańczyków. Jeśli tak dalej pójdzie Liban, także straci potencjał, który był w jego obywatelach, bo Libańczycy będą skazani na poszukiwanie pracy poza własnym krajem. Oprócz problemów ekonomicznych i społecznych pojawia się także zagrożenie destabilizacji kraju. Liban jest wielokulturowy, ale pojawienie się tak dużej liczby imigrantów powoduje zachwianie w demografii. Napływające liczne rodziny zmieniają bowiem sytuację w całym kraju.
K.B.: - Jak można pomóc chrześcijanom na Bliskim Wschodzie?
ks. P.K.: - Przede wszystkim trzeba ich zachęcać do pozostania tam, gdzie są. Chrześcijanie, ponieważ są najbardziej narażeni na skutki działań wojennych, są wyganiani, a to sprawia, że jest ich coraz mniej na Bliskim Wschodzie. Potrzebne są także projekty skierowane do młodych, zachęcające ich do pozostania w ojczystej ziemi, bo przecież młodzież wszędzie jest nadzieją kraju. Konieczne jest również rzetelne informowanie, że przyczyną wszystkich nieszczęść jest wojna. Papież Franciszek mówił, że za wszelką cenę trzeba zatrzymać wojnę. Ważne jest więc, aby przekonywać do tego międzynarodową opinię publiczną. Ponadto jednym z powodów eskalującym te wszystkie problemy jest handel bronią, który również musi być wstrzymany. Wielkim nieszczęściem jest to, że wciąż są pieniądze na zakup broni, a nie ma środków, aby imigranci mogli powrócić do swoich krajów, aby zapewnić im opiekę lekarską i zaspokoić podstawowe potrzeby konieczne dla godnego życia.
K.B.: - Rzesze imigrantów docierają do Europy.
ks. P.K.: Wszędzie słychać wołanie, że trzeba przyjąć imigrantów. Owszem trzeba im pomóc, ale stawiam też pytanie, czy przyjęcie imigrantów w Europie rozwiązuje problemy na Bliskim Wschodzie? Kościół, przede wszystkim głosem patriarchów w Libanie i innych sąsiednich krajach, nie zabrania chrześcijanom wyjazdu, ale również nie zachęca do opuszczania swoich środowisk, ponieważ po sprzedaniu swoich domów i innych dóbr nie będą mieli do czego wrócić.
KB.: - Jak diecezja kielecka pomoże uchodźcom?
Ks. biskup Jan Piotrowski: Wrażliwość wobec uchodźców wyraziliśmy we wspólnej modlitwie, do której ciągle zachęcam wiernych i kapłanów. Modlitwa, nie jest tylko najłatwiejszym darem, jakby niektórzy chcieli sądzić, ale takim który przekuwa się na rzeczywistość duchową i daje siłę. W okolicznościach w jakich przeżywamy te wszystkie wyzwania, aktualne są słowa św. Augustyna, że nie kochamy innych dlatego, że są naszymi braćmi, ale po to, aby stali się naszymi braćmi. Natomiast w wymiarze materialnym Caritas diecezji kieleckiej poprzez Caritas Polska nieustannie pomaga w projektach, które są realizowane na Bliskim Wschodzie, a zwłaszcza w Libanie. Ponadto jeśli władze państwowe i samorządowe zdecydują, to we współpracy z nimi, jesteśmy przygotowani, aby przyjąć ludzi, którzy będą potrzebowali domu, żywności i opieki zdrowotnej.
Dziękuję za rozmowę.
Posłuchaj rozmowy z ks. Paulem Karam
https://emkielce.pl/kosciol/zatrzymac-wojne#sigProGalleriaa153b624d2