Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

KOŚCIÓŁ

[WSPOMNIENIA] Ksiądz Leszek Skorupa: Organizowałem Biuro Prasowe i nagłośnienie lotniska w Masłowie

niedziela, 06 czerwca 2021 06:01 / Autor: Katarzyna Bernat
[WSPOMNIENIA] Ksiądz Leszek Skorupa: Organizowałem Biuro Prasowe i nagłośnienie lotniska w Masłowie
Archiwum Diecezji Kieleckiej
[WSPOMNIENIA] Ksiądz Leszek Skorupa: Organizowałem Biuro Prasowe i nagłośnienie lotniska w Masłowie
Archiwum Diecezji Kieleckiej
Katarzyna Bernat
Katarzyna Bernat

Z okazji 30. rocznicy wizyty Jana Pawła II w Kielcach - 3 czerwca 1991 roku - przypominamy wspomnienia osób, które przygotowywały pobyt Ojca Świętego w Kielcach. Wspomnienia pochodzą z książki Katarzyny Bernat "Kielce - Miasto Papieskie".

Rozmowa z ks. Leszkiem Skorupą, dyrektorem Wydawnictwa Jedność i Radia eM Kielce.

Uczestniczył ksiądz w przygotowaniach wizyty Jana Pawła II w Kielcach…

Byłem młodym księdzem, który dopiero zaczynał pracę duszpasterską. Dla mnie było to ogromne wyzwanie. Rok przed wizytą zaczęliśmy wydawać biuletyn diecezjalny z programem duszpasterskim przygotowującym diecezjan do wizyty papieskiej. Później wspólnie z ks. prof. Danielem Olszewskim ze strony Kościoła byliśmy odpowiedzialni za zorganizowanie Biura Prasowego oraz techniczne nagłośnienie lotniska w Masłowie, gdzie odbywała się Msza święta. Na początku lat 90. technika nie była jeszcze tak mocno rozwinięta, a do tego dochodziły zapóźnienia Polski odziedziczone po poprzednim systemie. Borykaliśmy się więc z problemami, które dziś wydają się nie do pomyślenia. Na przykład musieliśmy wymieniać gniazdka telefoniczne, bo do naszych nie pasowały urządzenia, jakie mieli zachodni dziennikarze. Nikt w regionie nie miał doświadczenia w organizacji tak ogromnego przedsięwzięcia, więc w wielu sprawach byliśmy pionierami.

Ksiądz miał wtedy pierwszy telefon komórkowy.

Jeśli tak można nazwać to urządzenie, które na czas organizacji wizyty wypożyczyła mi Telekomunikacja Polska. Było ono tak duże, że zajmowało całe tylne siedzenie w maluchu. Rozmowy przez nie łączyła telefonistka. Patrząc na dzisiejszą łączność widać, jaki wielki skok cywilizacyjny nastąpił w ciągu tych 20 lat.

Jak wyglądało ówczesne Centrum Prasowe?

Mieściło się ono w okrąglaku w Urzędzie Wojewódzkim. Wybudowaliśmy specjalne boksy prasowe z możliwością podłączenia niezbędnych urządzeń. Duże agencje światowe przyjechały ze swoim sprzętem, a od nas przede wszystkim wymagano zapewnienia międzynarodowej łączności. Specjalny kanał do transmisji danych miał wówczas tylko Exbud, który oczywiście umożliwił korzystanie z niego, ale całe zestawienie łączy było dość skomplikowanym przedsięwzięciem. Wykonywali je technicy z Telekomunikacji Polskiej. Ciekawostką tamtych czasów może być na przykład przesyłanie zdjęć. Otóż, rolki z filmami przewozili do Warszawy motocykliści. Choć Reuters miał urządzenie przypominające dzisiejszy skaner, ale to była wtedy absolutna nowość. Standardem była maszyna do pisania.

Jakie emocje towarzyszyły?

To była mieszanka wszelkich emocji, począwszy od lęku, kończąc na zmęczeniu. Znam ludzi, którzy wtedy trzy doby pracowali bez snu.

Chyba ksiądz też do nich należał?

(śmiech) Mnie też się tak zdarzyło. Chwała Bogu, że się wszystko udało, bo zdawaliśmy sobie sprawę za jak ważną dziedzinę odpowiadamy. Jeśli coś nie byłoby przygotowane w Centrum Prasowym, to wyobrażaliśmy sobie, jak potraktowaliby nas dziennikarze. Jak organizacja papieskiej wizyty w Kielcach byłaby przedstawiona na forum międzynarodowym. Stres był więc ogromny.

Stopień przygotowań sprawdziła burza.

Nie przypuszczaliśmy, że nasza praca będzie musiała wytrzymać tak ekstremalne warunki: burzę, wyładowania atmosferyczne, wodę. Na szczęście nic nie wysiadło.

Jakie wspomnienie tamtych dni zostało po latach?

Przygotowanie papieskiej pielgrzymki zjednoczyło miasto. Pamiętam ten entuzjazm i zaangażowanie: kieleckich urzędników na czele z ówczesnym wojewodą Józefem Płoskonką, przedsiębiorców oraz zwykłych ludzi. Każdy chciał mieć w tym swój udział i każdy chciał swoje zadanie wykonać jak najlepiej. To było doświadczenie rodzącej się wspólnoty, które nauczyło mnie zaufania do ludzi i powierzania im obowiązków. Przyjaźnie jakie wtedy zawarłem z wieloma osobami podtrzymuję do dziś.

Dziękuję za rozmowę.

Posłuchaj archiwalnej rozmowy:

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO