KOŚCIÓŁ
[WSPOMNIENIA] Józef Płoskonka: Jan Paweł II interesował się tym, co dzieje się w Polsce
Z okazji 30. rocznicy wizyty Jana Pawła II w Kielcach - 3 czerwca 1991 roku - przypominamy wspomnienia osób, które przygotowywały pobyt Ojca Świętego w Kielcach. Wspomnienia pochodzą z książki Katarzyny Bernat "Kielce - Miasto Papieskie".
Rozmowa z Józefem Płoskonką, wojewodą kieleckim w latach 1990 – 1994.
Przygotowywał pan wizytę Jana Pawła II w Kielcach…
Wojewoda był odpowiedzialny za zapewnienie bezpieczeństwa pobytu dostojnego gościa. W organizację zaangażowanych było setki osób: policja, straż pożarna, służba zdrowia, urzędnicy. Ludzie ci pracowali z wielkim poświęceniem. A zadanie nie było łatwe, ponieważ musieliśmy zapewnić bezpieczeństwo Ojcu Świętemu oraz ludziom, którzy bardzo licznie przyszli na spotkanie z Papieżem.
Były problemy?
Czasami musieliśmy reagować, bo bardzo dużo osób chciało być blisko Papieża i Papież chciał być blisko ludzi. Tak było przed wejściem do katedry, po Mszy świętej w Masłowie, czy przy wizycie w Muzeum Narodowym. Ojciec Święty chciał się spotkać z ludźmi, szedł do nich i to łamało pewne ustalenia. Na szczęście to było wiele lat temu, wtedy jeszcze nie było takich obostrzeń, jeśli chodzi o bezpieczeństwo, jak teraz. Gdyby dziś Ojciec Święty był w Kielcach, te procedury wyglądałyby zupełnie inaczej, ze względu na ostrzejsze wymogi bezpieczeństwa.
Papież przyleciał śmigłowcem i wylądował na Pakoszu. Jak wyglądało powitanie?
Witałem dostojnego gościa wspólnie z ks. biskupem Stanisławem Szymeckim, z władzami miasta i regionu. Uderzyła mnie wtedy kruchość Papieża. Był to przecież człowiek słusznego wzrostu, ale w bezpośrednim kontakcie okazał się bardzo delikatną osobą. Poruszał się ostrożnie. Byłem oszołomiony pierwszym wrażeniem. Papież natychmiast przechodził do bezpośrednich relacji. Wziął mnie pod ramię i po przedstawieniu mnie przez biskupa Szymeckiego powiedział frazę: Strzelce – zdobyły Kielce, którą podczas tej wizyty wielokrotnie powtarzał. Była to pierwsza wizyta Ojca Świętego w Polsce po przemianach w 1989 roku i te słowa odczytałem, że oto wy teraz rządzicie, nowa władza. No,… Strzelce – zdobyły Kielce. Tak to wtedy odczytałem.
Jakie emocje towarzyszyły temu spotkaniu?
Byłem wzruszony do głębi, tak jak nigdy wcześniej. Papież ujmował swoim sposobem wysławiania się poruszania się, a z drugiej strony swą delikatnością i otwartością na drugiego człowieka. O doświadczeniu takich samych emocji opowiadali mi również moi koledzy. Były one wywołane spotkaniem ze świętym człowiekiem.
W jakich punktach wizyty uczestniczył pan?
Z wyjątkiem wizyty w Muzeum Narodowym, to we wszystkich. Łącznie z pobytem w katedrze, spotkaniem z osobami konsekrowanymi, Mszą świętą w Masłowie, kolacją w seminarium oraz pożegnaniem.
Co szczególnie pozostało w pamięć?
Dwa wspomnienia. Pierwsze to Masz święta w Masłowie, gdzie przyroda postarała się o wyjątkową oprawę. Masłów zawsze będzie kojarzył się z burzą. Ale powinien kojarzyć się jeszcze z bardzo ostrymi i dobitnymi słowami Papieża, który wtedy naprawdę grzmiał, był mocniejszy od burzy mówiąc o naszej wolności, jak ją możemy rozmienić na drobne. Mówił o IV przykazaniu, czyli o rodzinie, ale i o Ojczyźnie, która jest naszą Matką. Słuchając wtedy Papieża truchlałem. To mówił człowiek, któremu naprawdę zależało i myślę dalej zależy, na tej wielkiej rodzinie, jaką jest nasz kraj. A drugie wspomnienie… Zaprosiłem na Mszę świętą i na kolację do seminarium pięciu wojewodów z ościennych województw. Byli wzruszeni, że mogli brać udział w tym wydarzeniu. Kiedy przedstawiałem wojewodę krakowskiego, Papież mi przerwał i mówi: Tadeusz Piekarz, prawda? Śp. Tadziu Piekarz był mile zaskoczony, bo nigdy wcześniej z Papieżem nie rozmawiał. Ale to świadczy, że Jan Paweł II interesował się tym co dzieje się w Polsce, w Krakowie.
Jaka była atmosfera na kolacji?
Na wieczerzy Ojciec Święty był rozluźniony, żartował, do wielu księży i biskupów zwracał się po imieniu. Odniosłem wrażenie, że czuł się w Kielcach wyśmienicie. Jan Paweł II wprowadzał rodzinną atmosferę.
Jak wyglądało pożegnanie Papieża?
Pożegnanie było skromne, byli biskupi, władze miasta i województwa. Była też duża grupa ludzi, którzy przez wiele tygodni przygotowywali tę wizytę: pielęgniarek, lekarzy, policjantów. Zaczęli oni machać, wołać Ojca Świętego, który oczywiście podszedł do nich i porozmawiał. Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie. Ludzie byli wzruszeni i zachwyceni otwartością Papieża. Jan Paweł II żegnał się z Kielcami bardzo serdecznie, czuliśmy, że ta wizyta się udała. Ludzie fantastycznie go przyjęli. Oczywiście smutno było, że dostojny gość, na którego tak długo czekaliśmy już odjeżdża. Ale z drugiej strony była radość, że Papież był z nami, że wylatuje stąd zadowolony.
Nawet burza nie przeszkodziła…
Papież o burzy nie wspominał. Burza to tylko zjawisko przyrody. Owszem ciężkie przeżycie. Ołtarz nie był przygotowany na tak potężną nawałnicę. Ale nie wyobrażałem sobie, aby taka konstrukcja wytrzymała wicher i tyle litrów wody, jakie wtedy spadło. Ludzie zmokli, ale to jest przyroda. Taką pogodę przyjęliśmy, jako dar od Boga, widocznie taka miała być oprawa słów Papieża. Ojciec Święty na tle tej wyjątkowej aury miał nam coś ważnego do powiedzenia. Tamte słowa miały swą wagę wtedy i są aktualne dziś. One dotyczyły każdego z nas z osobna i naszego narodu, jako całości. Są we mnie przez ten czas i bardzo często do nich wracam.
Dziękuję za rozmowę.
Posłuchaj archiwalnego nagrania wywiadu: