KOŚCIÓŁ
Miasto może zaoszczędzić na lekcjach religii? Kurator: To nieprawda
O 7,5 miliona złotych przeznaczonych na naukę religii rocznie mówi prezydent Kielc, Bogdan Wenta. Kieleccy radni sugerują, że miejska kasa mogłaby liczyć na oszczędności w tym zakresie. Jak jednak zauważa świętokrzyski kurator oświaty, Kazimierz Mądzik, to nie są wyłącznie pieniądze z budżetu miasta. – To środki pochodzące z subwencji oświatowej, więc trudno mówić o oszczędnościach, jeśli tych lekcji nie będzie – tłumaczy.
Prezydent Kielc Bogdan Wenta, w odpowiedzi na interpelację radnego Marcina Chłodnickiego, dotyczącą wydatków miasta na lekcje religii w kieleckich szkołach, podaje kwotę 620 tysięcy 981 złotych miesięcznie. Jak wyliczyli dziennikarze „Gazety Wyborczej” rocznie daje to kwotę 7,5 miliona złotych.
Świętokrzyski kurator oświaty, Kazimierz Mądzik, wyjaśnia jednak, że miasto nie płaci na ten cel z własnego budżetu, ale korzysta z subwencji oświatowej.
– To zbyt duże uproszczenie, że to miasto płaci 7,5 miliona na naukę religii w kieleckich szkołach. Na te zajęcia, jak i każde inne, jest subwencja oświatowa. To nie są pieniądze miejskie, ale środki pochodzące z budżetu państwa. Nie możemy więc mówić, że gdyby religii w Kielcach nie było, to miasto zaoszczędzi 7,5 miliona złotych rocznie. Gdyby takie zajęcia się nie odbywały, to po prostu stolica województwa świętokrzyskiego nie otrzymałaby tych pieniędzy, a więc twierdzenie, że można te środki inaczej zainwestować jest po prostu nieprawdą – tłumaczy Mądzik.
W tekście kieleckiej „Wyborczej” czytamy również, że biskup może podjąć decyzję o zmniejszeniu lekcji religii.
– To nie jest decyzja biskupa. Mówi o tym podstawa programowa. Religia jest zresztą dobrowolna i jeśli ktoś nie chce na nią chodzić, to nie musi. Nawet gdybyśmy zmniejszyli liczbę godzin lekcji religii, to miasto na tym nie zaoszczędzi, bo po prostu nie dostanie pieniędzy z subwencji – dodaje Kazimierz Mądzik.