KOŚCIÓŁ
Ksiądz Sylwester Robak: Przemijanie jest częścią życia
Rozmowa z ks. doktorem Sylwestrem Robakiem, wikariuszem w parafii bł. Jerzego Matulewicza w Kielcach.
Okres Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego skłania nas do refleksji nad przemijaniem. Czy śmierć można wpisać w Boże Miłosierdzie?
Śmierć jest elementem ludzkiego życia. Każdy z nas z chwilą narodzin, ma też przewidzianą śmierć i godzinę ostatniego tchnienia tu na ziemi. Śmierć wprawdzie jest konsekwencją grzechu pierworodnego, ale w Jezusie Chrystusie nabiera sensu i innego wymiaru. Niestety dziś się boimy mówić o śmierci, a nawet ją ośmieszamy, wypierając spod świadomości. A przecież wszyscy nieuchronnie do niej zmierzamy. W Jezusie Chrystusie – Królu Miłosierdzia śmierć jest początkiem, nowego lepszego życia.
Kiedyś o przemijaniu przypominały słowa: Memento mori.
Jeszcze na starych kościołach, czy wieżach na rynkach można te słowa przeczytać. Uświadamiały one ludzkie przemijanie. Memento mori, to pozdrowienie używane przez średniowiecznych mnichów: trapistów, kartuzów i kamedułów. Miało przypominać, że życie jest przygotowaniem do śmierci, że śmierć jest wielką sztuką. Z wiekiem stajemy się coraz słabsi, bez względu na pozycję społeczną, wykształcenie, czy pełnione funkcje. Jeśli nam towarzyszy świadomość śmierci, wówczas stajemy się bardziej ludzcy i lepsi.
Skąd bierze się banalizacja śmierci?
Moim zdaniem z lęku przed konsekwencją śmierci. Wielu lekceważy objawienie Boże. Śmierci nikt się nie nauczy, nie wyczyta z książki. Trzeba ją przyjąć taką, jaka jest. W czasach hedonizmu i konformizmu boimy się śmierci. Mówimy bardziej o przyjemności, pięknie i doznaniach. Media i prasa pochwalają kulturę młodości. A przecież to wszystko przemija. Czasu i śmierci nie możemy zatrzymać. Największym dramatem współczesnych czasów jest to, że człowiek nie ma czasu; dla Boga, drugiego człowieka, a przede wszystkim by odpowiednio przegotować się do śmierci, która jest wpisana w nasze życie.
Śmierć kojarzy się z cierpieniem...
Owszem, bo odchodzenie i umieranie jest pesymistyczne. Jednak Bóg w śmierci daje nadzieję w Jezusie Chrystusie. On jej nadaje inny wymiar. Mówi o sobie: "Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby umarł, żyć będzie" (J 11 25). My chrześcijanie nie możemy skupiać się na śmierci i Wielkim Piątku, ale mamy z nadzieją patrzeć na poranek wielkanocny, na radość zmartwychwstania Pana Jezusa. Powinniśmy wierzyć Jezusowi, który zapowiada, że "w domu Ojca mego jest mieszkań wiele" (J 14, 2). W śmierci jest ogrom Bożego Miłosierdzia. Chrystus na krzyżu pokonuje tego, który jest władcą śmierci - szatana i otwiera nam drogę do Domu Ojca.
Kościół naucza, że są trzy stany: niebo, piekło i czyściec. Czym one są?
Niebo jest celem ostatecznym i spełnieniem najgłębszych dążeń człowieka, stanem najwyższego i ostatecznego szczęścia. Do Nieba idą święci, którzy na ziemi swoje życie złączyli z Jezusem Chrystusem. Już za życia ziemskiego byli z Nim w relacji. Jest to więc stan szczęścia wiecznego. Święty Paweł napisze, że "ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują" (1 Kor. 2, 9). Zaś czyściec to forma zapłaty za ludzką niedoskonałość i grzech, który wszyscy popełniamy i nie zdążyliśmy odpokutować tu na ziemi. Jest miejscem oczyszczenia i wynagrodzenia Bożej sprawiedliwości za to, co było grzeszne i złe w naszym życiu. Jest przejawem Bożego Miłosierdzia, że Pan Bóg daje człowiekowi tę łaskę odpokutowania swoich grzechów. Natomiast piekło - jak naucza Kościół - jest stanem, gdzie nie ma nadziei. Stanem wiecznego odłączenia od Boga i wiecznego cierpienia.
Co na temat nieba, piekła, czyśćca pisze święta siostra Faustyna?
Ona jest apostołką Bożego Miłosierdzia. Jej główną misją było przybliżyć Boże Miłosierdzie. Doświadczyła mistycznie czyśćca, nieba i piekła. Przybliżając to, czego uczy Kościół. Podkreślała słowa, że "Jezus chce miłosierdzia, a nie ofiary" (Zob. Mt 9,13). Bóg chce przede wszystkim nawrócenia grzesznika. Objawienia siostry Faustyny są zatwierdzone przez Kościół, ale nie są dogmatem. Są dopełnieniem nauczania Kościoła. W jednej z wizji doświadczając nieba zapisała w Dzienniczku: Dziś w duchu byłam w niebie i oglądałam te niepojęte piękności i szczęście, jakie nas czeka po śmierci. Widziałam, jak wszystkie stworzenia oddają cześć i chwałę nieustannie Bogu; widziałam, jak wielkie jest szczęście w Bogu. O czyśćcu siostra Faustyna pisze, że sam anioł stróż zaprowadził ją w czeluści i pokazał dusze czyśćcowe. Ona weszła w relacje z nimi pytała, jakie jest ich największe cierpienie? Usłyszała wówczas: największym naszym cierpieniem jest tęsknota za Bogiem. Dusze czyśćcowe odwiedza Matka Boża, która przynosi im ochłodę i ulgę w cierpieniu. Nazywają Matkę Bożą Gwiazdą Morza. Kiedy siostra Faustyna doświadczyła czyśćca jeszcze bardziej modliła się za dusze czyśćcowe. Często one przychodziły do siostry z prośbą o modlitwę.
W mistycznym doświadczeniu Faustyna poznała również piekło i tak o nim napisała w zapiskach Dzienniczka: Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez Anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki. Ja, siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to, aby mówić duszom i świadczyć, że piekło jest.
Zwrócił ksiądz uwagę na modlitwę za dusze czyśćcowe.
Kościół myśli o wszystkich swoich dzieciach. Tych pielgrzymujących na ziemi oraz tych pokutujących w czyśćcu. Wskazuje więc, aby modlić się za zmarłych, bo modlitwa ma wielką moc. Jest to nasz obowiązek jako chrześcijan, aby modlić się za żywych i umarłych.
Jest jeszcze nauka na temat piekła. Dziś o nim nie mówimy.
Dziś człowiek boi się mówić o piekle, a jeśli mówi to drwiąco. Z piekłem związany jest szatan. Piekło to stan wiecznego cierpienia, stan beznadziei. Jest utratą Pana Boga i ogromem cierpień. W różnych doświadczeniach życiowych, czasami wydaje nam się, że nie ma nadziei. Jednak w każdej jest, bo jest Pan Bóg, który nawet ze zgliszcz życia wyprowadza coś pięknego, oczywiście jeśli Mu zaufamy i powierzymy swoje życie. Siostra Faustyna widziała w tym piekielnym cierpieniu dusze różnego stanu, od świeckich po duchowne. Zapisała w "Dzienniczku", że była w przepaściach piekła wprowadzona przez anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni i cierpienia. Widziała kilka męk, jakim poddawane są dusze czyśćcowe. Pierwszą i najważniejszą jest utrata Boga i to, że ten los się nigdy nie zmieni.
Nadzieją są święci, którzy są dla nas wzorem. Czy możemy nimi zostać?
Nie tylko możemy, ale przede wszystkim powinniśmy. Nikt z nas w prawdzie nie urodził się świętym, bo wszyscy urodziliśmy się z grzechem pierworodnym. Jednak w Chrystusie Jezusie zostaliśmy powołani do życia Bożego podczas chrztu świętego. To jest nasze pierwsze powołanie w każdym stanie. Święci, to nasi bracia, którzy tak, jak my walczyli i zmagali się ze swymi słabościami, ale nade wszystko miłowali Chrystusa. Są też święci cisi, znani tylko Panu Bogu. O nich święty Jan pisze: "widziałem wielki tłum tych, którzy szli za Barankiem i opłukali swoje szaty we krwi Baranka" (zob. Ap 7, 9-14).
W pieśni wielkanocnej śpiewamy: Zwycięzca śmierci piekła i szatana...
Wychwalamy Boże Miłosierdzie w tej pieśni. Chrześcijaństwo nie zatrzymuje się na Wielkim Piątku, ale idzie z nadzieją do poranka wielkanocnego. Jezus zmartwychwstały daje nam nadzieję, że po śmierci jest zmartwychwstanie w Jezusie Chrystusie.
Dziękuję za rozmowę.
Katarzyna Bernat
Więcej w audycji: "Tak Wierzę" w Radiu eM we wtorek 5 listopada godz. 20.