KOŚCIÓŁ
Czas to miłość
Rozmowa z księdzem biskupem Marianem Florczykiem, biskupem pomocniczym diecezji kieleckiej.
- Adwentowe oczekiwanie, które poprzedza Boże Narodzenie, związane jest z Matką Bożą. Na Matkę Chrystusa szczególną uwagę zwracał Prymas Polski kardynał Stefan Wyszyński, który w 2020 roku będzie wyniesiony na ołtarze. Skąd brała się Maryjność kardynała?
- Myślę, że trzeba tutaj połączyć wiele wątków w jedną całość. Maryjność kardynała łączyła się z patriotyzmem. On chciał budować wspólnotę narodu wokół Matki. Tak, jak w rodzinie. W jego domu rodzinnym były dwa obrazy Matki Bożej Częstochowskiej i Ostrobramskiej. Ten wątek Maryjny przebiegał przez całego jego życie.
W najnowszej historii Polski na szczególną uwagę zasługują Jasnogórskie Śluby Narodu z 1956 roku, które kardynał napisał będąc w miejscu odosobnienia w Komańczy. Tekst nawiązywał do ślubów króla Jana Kazimierza z 1656 roku z czasów potopu szwedzkiego. W 1957 roku, po wyjściu z więzienia, kardynał ogłosił Wielką Nowennę, która przygotowywała Polaków do obchodów Millenium Chrztu Polski. Później była peregrynacja kopi Cudownego Obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej.
- Koniec roku uświadamia nam upływający czas. Kardynał Stefan Wyszyński miał na ten temat ciekawą refleksję. Przypomnijmy ją.
- Są to piękne słowa z 15 sierpnia 1979 roku: „Powszechnie się mówi, że czas to pieniądz. A ja wam powiem: czas to miłość!” Myślę, że trzeba je przypominać. Często tłumaczymy pośpiech i zaangażowanie w życie zawodowe tym, że czas to pieniądz, bo chcemy zarobić i jak najwięcej mieć. Tymczasem Prymas kieruje naszą wyobraźnię i refleksję na coś innego, na to że „czas to miłość”. Każdy z nas, zanim się urodził, wcześniej był umiłowany przez Pana Boga. Miłość objawił nam Jezus Chrystus i ta świadomość powinna nam pomagać budować wspólnotę wokół siebie.
Inne słowa, które warto przytoczyć to: „Całe nasze życie tyle jest warte, ile jest w nim miłości”. W klimacie Bożego Narodzenia to zdanie nabiera głębszego sensu i znaczenia. Dlaczego Wigilia jest tak piękna? Ponieważ poświęcamy czas nie dla pieniądza, ale ze względu na relacje z drugim człowiekiem. Przygotowujemy wszystko, aby dzielić się miłością.
- Miłość to relacje z Bogiem i drugim człowiekiem...
- Miłość nie jest sama dla siebie. Miłość nie jest egoistyczna, radością miłości jest udzielanie się. W dawaniu człowiek się realizuje. Jeśli bardziej otworzy się na Pana Boga i drugiego człowieka, tym bardziej jest szczęśliwy i więcej w nim człowieczeństwa. W geście łamania się opłatkiem jest zawarty przekaz ewangeliczny, bo idę z wyciągniętą ręką do drugiego człowieka, aby podzielić się z nim chlebem i jestem gotowy mu przebaczyć. Nasz Bóg jest Miłością, która objawiła się przez Jezusa, który umarł za każdego z nas i przynagla nas do tej miłości. Tylko w aspekcie wiary możemy rozumieć tę polską tradycję.
- Kardynał Stefan Wyszyński zwracał uwagę także na Ojczyznę, łącząc naród polski z wiarą katolicką. Dlaczego?
- Znając historię, tradycję i kulturę wiedział, że to, co w Polsce piękne, jest piękne dzięki Ewangelii. Jeśli ktoś tego nie docenia, to tylko ze względów ideologicznych. Ewangelia kształtowała polski naród. W 1977 roku kardynał wspominał pewne wydarzenie. W czasie wojny był w okolicach Dęblina i w okopach spowiadał polskich żołnierzy. Zauważył, że niedaleko, pośród huku dział i bombardowań rolnik obsiewa pole zbożem. Poszedł do niego i zapytał, dlaczego to robi? Ten odpowiedział: jeśli zostawiłbym zboże w stodole, to wróg by je spalił, a jeśli je wrzucę w ziemię, to ono wyda plon i ktoś będzie jadł chleb. Ta lekcja zapadła kardynałowi w pamięć. Tak samo miłość ewangeliczna wsiewana głęboko w naród polski wydaje plony. Chcąc więc, aby ta miłość ewangeliczna owocowała, trzeba dać jej wolność i słuchać słów Jezusa.
- Boże Narodzenie przypomina nam, że Bóg jest Miłością. Zatrzymajmy się na tej refleksji.
- Kardynał Stefan Wyszyński w 1965 roku mówił, że każda miłość ma swój Wielki Piątek. Wtedy objawia się, czy ktoś naprawdę kochał, czy tylko składał deklaracje bez pokrycia. Miłość domaga się honoru, odpowiedzialności za słowo. Dziś to się zdewaluowało i ludzie łatwo rzucają tym wyznaniem. W 1980 roku Prymas Polski przypominał w orędziu na Boże Narodzenie, że miłość jest zadaniem dla każdego człowieka na całe życie.
- Chciałabym naszą rozmowę zakończyć słowami kardynała: „Tyle wart jest nasz rok, ile zdołaliśmy przezwyciężyć w sobie niechęci, ile zdołaliśmy przełamać ludzkiej złości i gniewu”.
- Piękne słowa. Ten rok jest cenny na tyle, na ile zdołaliśmy okazać serce, współczucie, dobroć, pociechę, na ile zdołaliśmy zapłacić dobrem za wyrządzone zło. Uzupełnieniem jest refleksja z 1957 roku. Po wyjściu z więzienia kardynał Wyszyński powiedział, że tyle wart jest czas, na ile obraca się w miłość. Tej miłości życzę każdemu.
- Czego Ksiądz Biskup może życzyć naszym Czytelnikom na Boże Narodzenie?
- Życzę, aby urazy, niechęci do drugiej osoby zmieniały się w życzliwość i były doświadczeniem miłości Bożej. Niech Święta upłyną we wzajemnej życzliwości i szacunku. Życzę, abyśmy odkryli miłość w narodzonym Jezusie Chrystusie. Kontemplujmy żłóbek betlejemski, jego prostotę i głęboką mądrość. Nowy Rok niech będzie czasem przełamywania siebie i tego, co jest brakiem miłości. Niech Pan Bóg wszystkim błogosławi.
- Dziękuję za rozmowę.