Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

SPORT

VIVE WYGRAŁO LIGĘ MISTRZÓW! KOSMICZNY FINAŁ!

niedziela, 29 maja 2016 22:23 / Autor: Piotr Natkaniec
VIVE WYGRAŁO LIGĘ MISTRZÓW! KOSMICZNY FINAŁ!
VIVE WYGRAŁO LIGĘ MISTRZÓW! KOSMICZNY FINAŁ!
Piotr Natkaniec
Piotr Natkaniec

Ten finał przejdzie nie tylko do historii kieleckiego i polskiego sportu. Zapisze się on złotymi zgłoskami w całej historii światowego handballu. Vive Tauron Kielce wygrało Ligę Mistrzów po nieprawdopodobnym, pięknym, pełnym dramaturgii meczu z węgierskim MVM Veszprem . O zwycięstwie zadecydowały rzuty karne.

Podopieczni Tałanta Dujszebajewa zaczęli wielki finał spięci, lekko zestresowani. Jakby trochę zagłuszeni przez ponad 6 tysięcy węgierskich kibiców. Przez 5 pierwszych minut kielczanie nie potrafili zdobyć gola. Proste straty w ataku notowali Lijewski, czy Jurecki, czyli ci, którzy wczoraj w półfinale grali bez zarzutu. Zaczęło się od 0:3 dla Węgrów. Czas mijał, a Vive nadal nie potrafiło znaleźć odpowiedniego rytmu gry. Natomiast gracze Javiera Sabate po profesorsku wykorzystywali każde potknięcie zespołu z Kielc.

Dujszebajew próbował reagować zmianami. Na parkiecie pojawił się Marin Sego. Chorwat po kontuzji zaprezentował się nie. Obronił kilka ważnych piłek, ale kielczanie jak już potrafili sforsować blok obronny Madziarzy, to nadziewali się na stojącego pomiędzy słupkami Rolanda Miklera. Cień nadziei pojawił się pod koniec pierwszej połowy, gdy Veszprem miało lekki przestój. W 25. minucie bramkę zdobył Tobias Reichmann i zmniejszył dystans do jednego gola (12:13) Węgrzy jednak ponownie odskoczyli, a do szatni obie „siódemki” schodziły przy wyniku 13:17.

Druga połowa zaczęła się jeszcze gorzej niż pierwsza. Madziarzy dominowali w każdym elemencie gry i sukcesywnie powiększali przewagę. Węgierscy zawodnicy z łatwością dochodzili do pozycji rzutowych. Sławomir Szmal, który powrócił do bramki nadal nie mógł znaleźć sposobu na powstrzymanie Momira Ilicia, Aarona Palmarsona czy Andreasa Nillsona.

Kielczanie starali się jak mogli, ale nadal walili głową w węgierski mur. W 40 minucie było 24:16 dla Veszprem. Minuty mijały, a Węgrzy nadal odjeżdżali kieleckiej drużynie. W 46. minucie nadzieje kieleckich kibiców zostały mocno zachwiane, bo tablica wyników pokazywała już 28:19.

I wtedy, gdy wydawało się, że finał jest już przesądzony zmieniło się dosłownie wszystko. To graczom Vive zaczęło wszystko wychodzić, a Veszprem zupełnie stanęło. Nasza bramka przez te ostatnie minuty była jak zaczarowana. Kapitalną pracę wykonywał Sławomir Szmal, a kroku dotrzymywała mu nasza obrona. Przewaga Węgrów szybko malała, aż w końcu na cztery minuty przed końcem Karol Bielecki doprowadził do remisu. To był jednak dopiero początek tego niezwykłego finału.

Węgrzy po 11 minutach w końcu przełamali fatalną serię i pokonali Szmala. Było 29:28 dla Veszprem na dwie minuty przed końcem. Lijewski został sfaulowany, ale rzutu karnego nie wykorzystał Manuel Strlek. To był drugi wyjęta „siódemka” przez Alilovicia, który zmienił w bramce Miklera. Pierwszą chwilę wcześniej zmarnował Bielecki.

Na minutę przed końcem to Węgrzy mieli piłkę. Gdyby trafili, wygraliby Ligę Mistrzów, ale zmarnowali swoją okazję. Na 15 sekund przed końcem to Vive miało piłkę. Dujszebajew wziął czas, a na chwilę przed końcową syreną do bramki trafił Krzysztof Lijewski.

To nie był koniec finału. Wszystko miało się rozstrzygnąć w dogrywce. Pierwsze 5 minut to była gra gol za gol, błąd za błąd, akcja za akcję. Przez chwilę prowadziliśmy, ale potem znów oddaliśmy prowadzenie. Druga połowa to samo. Na półtorej minuty przed końcem rzucił Julen Aguinagalde, ale Veszprem zrobiło to co Vive w końcówce regulaminowego czasu. Na trzy sekundy przed końcem trafił bezbłędny w tym mecz skrzydłowy Christian Ugalde.

O zwycięstwie miały decydować karne. Najpierw trafił Momir Ilić, potem spudłował Cupić. Chwilę później Sego obronił rzut Marguca, a bramkę rzucił Strlek. W kolejnych seriach nie pomylili się Bielecki i Slisković. W trzeciej kolejce Szmal wyjął rzut Terzicia. Przed ostatnią serią było 3:2. Palmarsson dał nadzieję Veszprem. Ostatniego karnego wykonywał Julen Aguinagalde. Gdy trafił Lanxess Arena zwariowała z radości. 

GALERIA ZDJĘĆ - TUTAJ

Vive Tauron Kielce - MVM Veszprem 39:38 (35:35, 29:29, 13:17)

Vive Tauron: Szmal, Sego - Jurecki 3, Tkaczyk, Reichmann 9, Chrapkowski, Kus, Aginagalde 5, Bielecki 7, Jachlewski 2, Strlek 4, Lijewski 5, Paczkowski, Zorman 4, Cupić. 

Kary: 10 minut.

MVM Veszprem: Mikler, Alilović - Gulyas, Ivancsik 1, Schuch, Ilić 7, Palmarsson 6, Nilsson 6, Nagy 5, Ugalde 7, Marguc 1, Rodriguez, Terzić, Sulić, Lekai 3, Slisković 2. 

Kary: 12 minut.

Sędziowali: Oscar Raluy Lopez i Angel Sabroso Ramirez (Hiszpania). 

Widzów ok. 20 tys.

Przebieg meczu: I połowa: 0:3, 1:4, 2:5, 4:6, 4:8, 6:8, 7:9, 7:11, 8:12, 10:12, 10:13, 12:13, 12:16, 13:17; II połowa: 13:18, 15:19, 15:21, 16:21, 16:24, 17:24, 17:26, 19:26, 19:28, 28:28, 28:29, 29:29. Dogrywka: 30:29, 30:31, 33:34, 35:34, 35:35. Rzuty karne: 4:3.

Końcowy wynik 39:38. 

 

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO