SPORT
Smyła: Do dzisiaj nie widziałem przesłanek lub zachowań, które by mnie martwiły
Sytuacja wokół Korony Kielce robi się coraz bardziej napięta. Drużyna uwikłana jest w walkę o utrzymanie, a na aspekt sportowy na pewno nie wpływa pozytywnie zamieszanie związane z dokapitalizowaniem klubu.
Jak już wielokrotnie informowaliśmy taki zabieg jest potrzebny, aby pokryć powstałe w poprzednim sezonie zadłużenie, a co za tym idzie, zamknąć rok budżetowy. Bez tego klub nie zdoła uzyskać licencji na występy w Ekstraklasie. Stosowne decyzje muszą zapaść do połowy marca. Jeśli na najbliższym, piątym z kolei, Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy nie uda się podjąć stosownej uchwały, najprawdopodobniej zarząd Korony będzie zmuszony do złożenia do sądu wniosku o upadłość likwidacyjną spółki. O to czy ta sytuacja ma wpływ na drużynę został zapytany Mirosław Smyła, trener "żółto-czerwonych".
– Nie ma. To nie nasz problem. My mamy skupić się na piłce nożnej, i to robimy – zapewnia szkoleniowiec.
– Do dzisiaj nie widziałem przesłanek lub zachowań, które by mnie martwiły. Nie widzę, żadnych problemów w zakresie przygotowań do meczu. To nas nie interesuje. W zespole podoba mi się złość po ostatnim spotkaniu w Krakowie, bo zawodnicy czuli, że mogli tam zapunktować. Poczuli krew, że trzeba iść tą drogą, grać w taki sposób, aby w kolejnym spotkaniu wypaść lepiej jeśli chodzi o wynik. To napawa optymizmem. Na wiele rzeczy nie mamy wspływu. Jeśli tak jest, to nie ma się czym zajmować. Skupiamy się na tym, aby optymalnie przygotować się do najbliższego meczu. Później gramy w środę i poniedziałek, więc musimy odpowiednio zaplanować treningi, skupić się na sprawach stricte sportowych – wyjaśnia Mirosław Smyła.
W najbliższą niedzielę Korona podejmie na Suzuki Arenie Lechię Gdańsk (godz. 12.30).