SPORT
Smyła o Kiełbie: Nie jest tak, że wpuszczam Jacka na boisko, aby zadowolić kibiców
Jacek Kiełb po swoim czwartym powrocie do Korony Kielce w każdym z trzech dotychczasowych meczów wchodził na boisko z ławki rezerwowych. Jego forma jest daleka od optymalnej, ale może on liczyć na duży kredyt zaufania u trenera Mirosława Smyły.
32-latek potrzebuje czasu, aby odbudować się pod względem fizycznym. Przed rozwiązaniem kontraktu z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza a podpisaniem umowy z Koroną trenował przede wszystkim indywidualne. W spotkaniach z Górnikiem, Jagiellonią i Wisłą otrzymał kolejno 19, 28 i 15 minut.
– Nie jestem zakładnikiem kibiców. Byłem pod dużym wrażeniem tego, jak fani przywitali go w pierwszym meczu, to było wzruszające. To nie jest tak, że wpuszczam Jacka na boisko, aby ich zadowolić. Nie ma takiej możliwości. Liczy się dobro drużyny i klubu. To jest na pierwszym miejscu – przekonuje Mirosław Smyła.
– Jacek nie przeszedł okresu przygotowawczego. Praktycznie nie grał w grach kontrolnych, dlatego musimy go wdrożyć. Czasami warto zaryzykować i podjąć decyzję, która jest dla kogoś niezrozumiała, ale w perspektywie czasu pomaga w przygotowaniu zawodnika. Ostatnio poszliśmy krok dalej. Jacek zagrał sześćdziesiąt minut w grze kontrolnej rezerw. Przed nim kolejne treningi indywidualne. Jestem przekonany, że nam pomoże. Czy to będzie za trzy dni, za dwa tygodnie, czy dopiero za miesiąc? Tego nie jestem w stanie stwierdzić. To zawodnik musi czuć, że jego dyspozycja rośnie. Jacek ciężko pracuje. Jego świadomość dlaczego i dla kogo to robi jest ogromna. To mi imponuje – wyjaśnia szkoleniowiec kieleckiego zespołu.
W najbliższą niedzielę, w ramach 24. kolejki PKO Ekstraklasy, Korona podejmie na Suzuki Arenie Lechię Gdańsk. Spotkanie rozpocznie się o godz. 12.30 i będzie w całości transmitowane na naszej antenie.