SPORT
Smyła: Nie mam pretensji do zawodników. Tyle krawiec uszyje, ile ma materiału
– Trudno mieć pretensje do naszej drużyny, bo zagrała dobry mecz. Niestety, znów zabrakło kropki nad "i" – powiedział Mirosław Smyła, trener Korony Kielce, po przegranym 0:2 meczu z Wisłą Kraków.
W niedzielę "żółto-czerwoni" nieźle operowali piłką, oddali więcej strzałów od rywali, ale Wisła była konkretniejsza. Już w 5. minucie wynik otworzył Aleksander Buksa, a po godzinie gry pięknym uderzeniem z wolnego popisał się Jakub Błaszczykowski.
– Mieliśmy swój pomysł na ten mecz, na przeciwnika. Mimo szybko straconej bramki staraliśmy się realizować ten plan i stworzyliśmy kilka sytuacji. Z tym samym zamiarem ruszyliśmy w drugą połowę. Faul, rzut wolny i kunszt Kuby Błaszczykowskiego, który zamknął mecz. Nie mam pretensji do zawodników. Próbowaliśmy szukać rozwiązań, stworzyliśmy sobie sporo sytuacji, ale niestety ich nie wykorzystaliśmy – wyjaśniał Mirosław Smyła.
– W ostatnich dwudziestu minutach, przy stanie 0:2 wkradł się miszmasz. To było takie "każdy sobie rzepkę skrobię". Gospodarzom gratuluję piątego zwycięstwa z rzędu. Wisła sobie głęboko odetchnie, my natomiast musimy dalej ciężko pracować, nabrać powietrza i wierzyć w swoje umiejętności – uzupełniał szkoleniowiec "żółto-czerwonych".
W niedzielnym meczu Korona ze sporą swobodą podchodziła pod pole karne rywala, ale w nim nie było nikogo, kto mógłby wpisać się na listę strzelców. Bojan Czeczarić, który rozpoczął trzeci mecz od pierwszej minuty, znowu zawiódł.
– Stworzonych sytuacji było sporo, ale zabrakło nam jakości. Czecarić? Tyle krawiec uszyje, ile ma materiału. Nie jest łatwo pozyskać zawodnika, który będzie seryjnie strzelał bramki – mówił Mirosław Smyła.
Po porażce w Krakowie, Korona spadła na przedostanie miejsce w tabeli, a do niedzielnego rywala traci trzy punkty. Podopieczni Mirosława Smyły w następnej kolejce podejmą na Suzuki Arenie Lechię Gdańsk.
źródło: cksport.pl