SPORT
Rymaniak: przeżywam ten błąd, gdyby nie on, bylibyśmy na podium
- Gdyby nie mój błąd, to chyba wygralibyśmy to spotkanie. Z jego przebiegu zasłużyliśmy na trzy punkty. Byliśmy lepszym zespołem, stworzyliśmy więcej sytuacji. Niestety zagranie z mojej strony, w tej sytuacji, było tragiczne. Musieliśmy gonić wynik i chwała zespołowi, że udało się to zrobić - powiedział po zremisowanym 1:1 meczu z Jagiellonią Białystok Bartosz Rymaniak, kapitan Korony Kielce.
Prawy obrońca "żółto-czerwonych" w 17. minucie z rzutu wolnego na wysokości swojego pola karnego podał prosto pod nogi Arvydasa Novikovasa. Litwin skorzystał z prezentu i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie.
- Widziałem go doskonale. Chciałem przenieść piłkę nad nim i zagrać ją do Michała Gardawskiego na lewą stronę. Wydawało się proste, ale niestety chciałem za mocno zagrać, piłka skiełzła mi ze stopy i poleciała nie na tym pułapie co powinna. Zdarzył się błąd i mocno go przeżywam. Gdyby nie to na pewno bylibyśmy w pierwszej trójce przed przerwą reprezentacyjną - wyjaśniał popularny "Ryman".
Inicjatywa w niedzielnym spotkaniu zdecydowanie należała do Korony. Kielczanie częściej utrzymywali się przy piłce, oddali czternaście strzałów na bramkę Jagiellonii.
- Przed meczem nie spodziewaliśmy się, że stworzymy sobie aż tyle sytuacji. Nieco zabrakło skuteczności. Fajnie, że z drugiej strony na zbyt wiele nie pozwoliliśmy Jagiellonii. To jest plusik, że gra obronna całego zespołu wygląda coraz lepiej. Na Wiśle było na zero, tutaj gdyby nie mój błąd to też byłoby na zero. Z tego można się cieszyć. Przed nami dwa tygodnie pracy, na pewno w lepszych nastrojach, bo po porażce w Sandomierzu mamy punkt z Jagiellonią. Wiemy, jakie wyniki padały w naszych ostatnich rywalizacjach z nimi. Musimy go szanować chociaż pozostaje niepokój - zakończył kapitan Korony.