SPORT
Opinie o Motorze: wielu nie docenia tej drużyny. To nie będzie łatwa przeprawa
Motor Zaporoże będzie rywalem PGE VIVE w walce o ćwierćfinał Ligi Mistrzów. Pierwsze starcie na Ukrainie zostanie rozegrane 23 lub 24 marca. – Oni pokazali, że na swoim terenie są w stanie pokonać każdego. To będą dla nas ciężkie spotkania. Rewanż gramy u siebie, więc zawsze mamy procent szans więcej na awans – mówi drugi trener kieleckiego klubu, Uros Zorman.
Motor rywalizację w grupie B zakończył na 5. miejscu z 11 punktami na koncie. Najlepsza drużyna Ukrainy (w lidze triumfuje nieprzerwanie od sezonu 2013/2014), zaliczyła słaby początek, za co posadą trenera zapłacił Patryk Rombel. Jego miejsce zajął Nikołaj Stepanet, a drużyna zaczęła radzić sobie zdecydowanie lepiej. Mistrz Ukrainy m.in. pokonał i zremisował z HBC Nantes oraz ograł Flensburg.
– Trenera zawsze ocenia się po wynikach. Jeśli doszło do zmiany, po której drużyna poszła do góry, to można powiedzieć, że prezes klubu zrobił dobrze. Za kadencji Patryka punktów było jak na lekarstwo. Nie wiem czy trener zmienił za dużo taktyki, czy same podejście do spotkań, ale nowa miotła poskutkowała, bo zgromadzili całkiem sporo punktów – wyjaśnia prawy rozgrywający PGE VIVE, Krzysztof Lijewski.
Najmocniejszymi punktami zespołu z Zaporoża są Litwin Aidenas Malasinskas i Białorusin Boris Puchowski. Ten duet rozgrywających razem rzucił 141 bramek. Pierwszy z nich w ostatnim starciu w Paryżu doznał jednak urazu dłoni. Na razie nie wiadomo na ile jest on poważny i czy wykluczy 33-latka z rywalizacji z PGE VIVE. Barw Motoru bronią doskonale znani kieleckim kibicom Paweł Paczkowski oraz Mateusz Kus. Popularny „Paczas”, który latem przeniesie się do Telekomu Veszprem z 52 golami na koncie jest trzecim strzelcem zespołu.
– To groźny zespół. Szczególnie to trio na rozegraniu: Malasinskas, Puchowski, Paczkowski. Oni ciągną grę. Do tego dochodzi dobry bramkarz – Wiktor Kirejew, który często jest wyróżniany przez EHF. Mają przyzwoitych skrzydłowych, na obrocie gra Maksim Babiczew, który również ma już wyrobioną pewną markę w Europie. Nie będzie to łatwe spotkanie, ale jeśli PGE VIVE chce być uważane za zespół z topu, to musi takie pojedynki wygrywać i nie może się ich obawiać. Trzeba zachować szacunek, ale brak awansu będzie sensacją – tłumaczy redaktor naczelny portalu handballnews.pl, Wojciech Staniec.
PGE VIVE z Motorem Zaporoże dwa razy mierzyło się w letnim okresie przygotowawczym. Podczas Szczypiorno Cup w Kaliszu podopieczni Tałanta Dujszebajewa zwyciężyli 36:33, a kilka dni później na Ukrainie przegrali 29:33.
– Oba mecze były wyrównane, fajnie się grało. Na pewno był to inny poziom, bo my byliśmy w różnych fazach przygotowań do sezonu. Teraz zanosi się na ciekawe spotkania. Wielu chyba nie docenia tego rywala. Oni grają fajny handball przez większą część zmagań grupowych, co przełożyło się na punkty. Szczególnie ciężko będzie na wyjeździe. To gorący teren, ich kibice licznie stawiają się na meczach, są ósmym zawodnikiem, więc to nie będzie łatwa przeprawa – przekonuje Krzysztof Lijewski.
Pierwszy mecz 1/8 finału zostanie rozegrany 23 lub 24 marca. Rewanż w Hali Legionów tydzień później. Zwycięzca rywalizacji między PGE VIVE a Motorem Zaporoże w ćwierćfinale zmierzy się z Paris Saint Germain.