SPORT
Forsell: Przeciwnik musiał w końcu stworzyć sobie dobre sytuacje
Kolejny raz w tym sezonie Korona Kielce musiała grać w osłabieniu przez większą część spotkania. Niestety, tym razem nie udało jej się osiągnąć korzystnego wyniku. "Żółto-czerwoni" przegrali przed własną publicznością z Piastem Gliwice 1:2.
Spotkanie dla Korony rozpoczęło się w najlepszy możliwy sposób, bo w 14. minucie gola z rzutu wolnego zdobył Petteri Forsell.
– Taka jest moja praca, aby dawać bramki i asysty. Miałem szanse, aby jeszcze coś dołożyć. Nie ma jednak punktów, dlatego ten gol tak bardzo nie cieszy – przyznaje fiński pomocnik.
Sytuacja Korony skomplikowała się w 27. minucie, kiedy czerwoną kartkę obejrzał Jakub Żubrowski (za dwie żółte). Kielczanie musieli przejść do głębokiej defensywy. Długo ambitnie odpierali ataki Piasta, który w końcu dopiął swego. W drugiej połowie gole strzelili Sebastian Milewski i Jorge Felix.
– To był trudny mecz. Na boisku było dużo walki. Nie wiem, czy to była stuprocentowa czerwona kartka. Jeśli tak, to trudno. Walczyliśmy, staraliśmy się bronić najlepiej jak potrafimy. Jednak grając tak długo w osłabieniu, przeciwnik musiał w końcu stworzyć sobie dobre sytuacje – wyjaśnia Petteri Forsell.
– Mecz rozpoczął się dla nas świetnie. Podtrzymywaliśmy formę z Płocka. Niestety, później wróciły stare demony, bo w rundzie jesiennej też musieliśmy grać tak długo w osłabieniu. Wiedzieliśmy, że może nam się udać podtrzymać ten wynik, niestety tak się nie stało. Musimy wymazać to spotkanie. W drugiej połowie musieliśmy dużo biegać, kosztowało nas to sporo sił. Czuliśmy się dobrze pod względem fizycznym. Zaliczyliśmy kilka wypadów na połowę rywala. Przy odrobinie szczęścia i zachowaniu zimnej krwi, mogliśmy pokusić się o gola. Teraz musimy skupić się na kolejnym meczu – wyjaśnia Mateusz Spychała, prawy obrońca kieleckiej drużyny.
Korona w najbliższy wtorek zmierzy się na wyjeździe z Zagłębiem Lubin (godz. 20.30).