SPORT
Ekspert nie ma wątpliwości: Nowy trener Korony musi być zupełnym przeciwieństwem Lettieriego
– Uważam, że nowy trener musi być zupełnym przeciwieństwem Gino Lettieriego. Ten był autokratą szorstkim w kontaktach z zawodnikami. Być może na krótką metę przynosiło to rezultat. Jednak w dłuższym okresie, gdy spędza się ze sobą bardzo dużo czasu, relacje są bardzo ważne. Myślę, że teraz Koronie przydałby się trener z otwartą głową, z optymistycznym podejściem do świata, który do szatni wpuściłby trochę świeżego powietrza i uwolnił potencjał zawodników. Ten zespół jest w stanie dobrze grać w piłkę – mówi Maciej Sierpień, dziennikarz Telewizji Polskiej oraz autor portalu cowkoronie.pl.
– Zaskoczyła Cię decyzja od odwołaniu trenera Gino Lettieriego? Wydawało się, że mimo słabej postawy drużyny, dalej ma on na tyle mocną pozycję, że dostanie kolejną szansę.
– Ten kredyt zaufania ze strony władz klubu był bardzo duży, bo symptomy słabszej formy pojawiały się już wcześniej. Teraz wydawało się, że zostały spełnione wszystkie elementy, aby Korona zaczęła w końcu grać i punktować. Transfery przeprowadzono odpowiednio wcześnie. Trener miał komfort, bo podczas okresu przygotowawczego mógł pracować praktycznie z większością zawodników. Otwarcie sezonu, czyli zwycięstwo z Rakowem, dawało powody do optymizmu. Później do Kielc przyjechała pogrążona w kryzysie Legia, ale Korona nie potrafiła tego wykorzystać. Zabrakło odważnej gry, przyszła za to pechowa porażka w doliczonym czasie. Po tym spotkaniu ewidentnie coś w tej drużynie siadło. Nie chodzi tylko o wyniki, ale o bardzo słabą grę. Brakowało pomysłu, biegania, a fakt, że zespół przed dwa i pół meczu nie oddał żadnego celnego strzału na bramkę, najdobitniej świadczy, że coś jest nie tak.
Teraz można było czekać kolejne dwa tygodnie i dać trenerowi czas do poprawy, ale myślę, że Gino Lettieri dostał już tyle szans, iż teraz to był ostatni dzwonek, aby coś zmienić. Ekstraklasa nie jest dana Koronie raz na zawsze. W tym sezonie spadają trzy drużyny, więc trzeba już zacząć punktować. Jeśli nie zdobędzie się odpowiedniego kapitału teraz, to wiosną jest trudno, aby wygrzebać się z dołu tabeli.
– Gino Lettieri po ostatnich porażkach mówił, że nowi zawodnicy nie są jeszcze gotowi do gry. Tłumaczył, że przed każdym sezonem musi budować praktycznie od zera.
– Trener Lettieri powinien mieć w Kielcach pseudonim „Gino Budowniczy”, bo od ponad dwóch lat budował, budował, ale nie potrafił z tego nic stworzyć. Na konferencji prasowej przed meczem z Rakowem trener i prezes twierdzili, że to będzie najlepsze wydanie Korony w tych wszystkich półroczach, odkąd na ławce trenerskiej zasiadał włoski szkoleniowiec. To miała być jego autorska drużyna. Nie trafiają do mnie tłumaczenia Lettieriego, że dostał zbyt dużo piłkarzy, że za dużo odeszło. On w większości odpowiadał również za politykę kadrową. Żadna decyzja nie zapadała bez jego wiedzy. Nie miał nad sobą dyrektora sportowego. Wszystko konsultował z prezesem.
– Kto powinien zająć jego miejsce na ławce trenerskiej? Jaki byłby odpowiedni profil nowego szkoleniowca?
– Prezes Zając ma twardy orzech do zgryzienia, bo do szatni musi wpuścić człowieka, który zagwarantuje natychmiastową poprawę. Uważam, że ten ktoś musi być zupełnym przeciwieństwem Lettieriego. Ten był autokratą, szorstkim w kontaktach z zawodnikami. Być może na krótką metę przynosiło to rezultat. Jednak w dłuższym okresie, gdy spędza się ze sobą bardzo dużo czasu, relacje są bardzo ważne. Myślę, że teraz Koronie przydałby się trener z otwartą głową, z optymistycznym podejściem do świata, który do szatni wpuściłby trochę świeżego powietrza i uwolnił potencjał zawodników. Ten zespół jest w stanie dobrze grać w piłkę.
– To może Jan Urban?
– Z tego, co wiem, ta kandydatura nie wchodzi już w grę, ale uważam, że ton byłby idealnym rozwiązaniem dla Korony. Jan Urban grał dobrze w piłkę. W CV ma hat-tricka strzelonego Realowi Madryt i wiele innych sukcesów. Do tego dochodzą osiągnięcia na ławce trenerskiej. Ma też pozytywne, hiszpańskie podejście do świata. Zna języki. Myślę, że to musi być ktoś taki. Prezes może wyciągnąć kogoś z zaplecza, ale to wiąże się z dużym ryzykiem. Na to nie można sobie pozwolić. Koronie potrzeba trenera, który z miejsca odciśnie na drużynie swój stempel.
– W poniedziałek napisałeś, że pod uwagę brana jest kandydatura Bogdana Zająca, który w ostatnich latach pracował u boku Adama Nawałki. Teraz 46-latek chce wyjść z cienia i pracować na własny rachunek.
– Odbyły się już wstępne rozmowy. Na razie ze wszystkich kandydatów, ten wydaje się najbardziej prawdopodobny, ale jeszcze nic nie jest przesądzone. Bogdan Zając na pewno do takiej roli jest przygotowany merytorycznie i warsztatowo. Przez kilka lat pracował z najlepszymi zawodnikami w kraju, z Robertem Lewandowskim na czele. Zdobył doświadczenie w przygotowaniu drużyny do wielkich turniejów. Do tego dochodzi praktyka w Ekstraklasie. Takie rozwiązanie będzie jednak dalej eksperymentem. Czym innym jest bowiem praca w roli asystenta nawet w najlepszym klubie, a czym innym rola samodzielnego trenera. W światowym futbolu były już takie przypadki, gdzie nawet najlepsi asystenci byli przeciętnymi szkoleniowcami. Myślę, że gdyby trener Zając dawał gwarancję poprawy, to kontrakt zostałby już podpisany.
Bogdan Zając ostatni mecz przeciwko Jagiellonii oglądał z wysokości trybun Suzuki Areny(fot. Paweł Jańczyk)
– Bardzo możliwe, że nowego trenera nie poznamy podczas przerwy reprezentacyjnej. Drużynę ma wyciągnąć z dołka Sławomir Grzesik.
– Mówi się, że jeżeli kontrakt z nowym szkoleniowcem nie zostanie podpisany do końca tego tygodnia, to Grzesik może dostać szanse nawet w trzech meczach. To będzie swego rodzaju poligon, który pokaże, czy postawienie na swojego trenera, ale z zupełnie innym charakterem niż Gino Lettieri, przyniesie pozytywny skutek. Jeśli pojawią się dobre wyniki, to nie wykluczam, że trener Grzesik może zostać na dłużej. Obecnie jest na kursie UEFA Pro, więc klub będzie mógł wystąpić o tymczasową licencje.
– Sławomir Grzesik w podobnej roli musiał odnaleźć się dwa razy. Trzy lata temu, kiedy tymczasowo przejmował zespół po Tomaszu Wilmanie, dał radę.
– On podniósł wtedy zespół po serii kilku porażek. Poprawił kilka aspektów: zarówno sferę mentalną, ale również elementy fizyczne. Zanotował dobre, choć przegrane spotkanie z Legią Warszawa, gdzie Korona prowadziła już 2:0, a później odniósł cenne zwycięstwo w Niecieczy, które w późniejszym rozrachunku było kluczowe. Teraz pewnie skorzysta z tego doświadczenia. Na pewno będzie chciał dotrzeć do każdego zawodnika, przeprowadzi indywidualne rozmowy. Myślę, że przy taktyce nie będzie kombinował. Zagra po bożemu: lewy obrońca będzie lewym obrońcą, a środkowy pomocnik środkowym pomocnikiem. U trenera Lettieriego te funkcje często zacierały się. Kibice, dziennikarze, ale również sami piłkarze nie zawsze wiedzieli, kto za co ma odpowiadać. Myślę, że trener Grzesik postawi na mocną obronę, dwóch wybieganych środkowych pomocników, typowych skrzydłowych i duet napastników. Nie zdziwię się, jeśli szansę debiutu w Ekstraklasie, może nie od pierwszej minuty, dostanie któryś z młodych wychowanków. Mowa o Mateuszu Sowińskim albo Arturze Pirogu. Być może w wyjściowym składzie znajdzie się Oskar Sewerzyński. Sławek Grzesik to uczeń Włodzimierza Gąsiora, który zawsze odważnie stawiał na młodych, więc może teraz w tym trudnym momencie ci chłopcy z Kielc trochę pomogą.
Korona po przerwie reprezentacyjnej zagra z Wisłą Kraków. Rywal szczególny, więc o mobilizację kibiców nie trzeba się martwić. Jak się przełamywać, to chyba tylko w takim spotkaniu.
– Wiemy, jak istotne są te mecze z Wisłą. Dobrze, że to starcie jest w Kielcach. Kibice pewnie dopiszą, chociaż ostatnio atmosfera nie była najlepsza. Jeszcze nigdy nie spotkaliśmy się w historii Korony, aby trybuny wypowiadały się tak negatywnie o trenerze. Czasami nawet wulgarnie, a tego nie popieram. Krytyka owszem, ale nigdy nie obrażanie. Cierpliwość kibiców była mocno wystawiona na próbę. Fani na pewno pójdą za drużyną, bo widać, że piłkarze nie utracili ich zaufania. Problemem był trener, ale nie zespół. Często było tak, że kibice byli murem za trenerem, bo widzieli, że zawodnicy odpuszczają.
Jeśli Sławomir Grzesik poprowadzi drużynę w tym meczu, to na pewno będzie miał atut w postaci trybun, mobilizacji. Samo spotkanie będzie bardzo trudne. Wisła jest trapiona dużymi problemami, ale ten zespół gra bardzo dobrze w piłkę. To pokazuje, że nie trzeba wymyślać wielkich transferów, sprowadzać piętnastu zawodników. Czasami należy sięgnąć do rezerw, po swojego wychowanka, i można zbudować fajnie grającą drużynę. To duża rola trenera, takiego jak Maciej Stolarczyk, który jest „Wiślakiem”. On, ale również piłkarze tacy jak Paweł Brożek, Kuba Błaszczykowski czy Rafał Boguski, mają ten klub w sercu. W Koronie tego brakuje. Atuty mentalne będą po stronie Wisły. Wierzę jednak, że kielczanie się zmobilizują, dobrze wykorzystają najbliższe dni. Jeśli na ławce zasiądzie Sławomir Grzesik, to drużynie nie zabraknie walki, aby wyszarpać zwycięstwo. Przy Gino Lettierim Korona zrobiła się nijaka, bezbarwna. W polskiej lidze umiejętności mogą być słabsze, ale jeśli jest serce, bieganie, to zawsze można wygrać.
– Dziękuję za rozmowę.
Damian Wysocki