SPORT
Dujszebajew: Sami nie wiedzą, kto zacznie w pierwszej „siódemce”
W sobotę PGE VIVE powalczy o trzecie w historii zwycięstwo nad Telekomem Veszprem. Bilans bezpośrednich spotkań między tymi zespołami zdecydowanie jest lepszy dla wielokrotnego mistrza Węgier, który na swoją korzyść rozstrzygał aż dziewięć pojedynków. – To zespół, który od dziesięciu lat idzie tylko w górę – komplementuje rywala Tałant Dujszebajew, trener kieleckiego klubu.
PGE VIVE zanotowało trzy porażki z Telekomem Veszprem w poprzednim sezonie. Kielczanie dwa razy minimalnie ulegli w grupie: 27:29 na Węgrzech i 35:36 w Hali Legionów. Oba zespoły ponownie spotkały się w półfinale Final Four. Drużyna znad Balatonu zwyciężyła w Kolonii 33:30.
– W każdym z tych meczów byliśmy w grze do końca. Nie osiągnęliśmy korzystnych wyników, ale taki jest sport. Teraz chcemy zrobić pewne rzeczy jeszcze lepiej. Mamy nadzieję, że uda nam się ta sztuka – mówi Tałant Dujszebajew.
PGE VIVE i Telekom Veszprem dzieli w tabeli grupy B zaledwie punkt na korzyść mistrza Węgier. Podopieczni Davida Davisa sezon rozpoczęli od pewnego zwycięstwa nad Motorem Zaporoże (40:28). Później przyszły jednak dwie porażki: domowa z THW Kiel (31:37) i wyjazdowa z Montpellier (18:23).
– Można znaleźć tylko jeden wspólny punkt łączący te spotkania. To bramkarze. Marin Sego (golkiper Montpellier – przyp. red.) wybronił dwadzieścia cztery piłki. Zatrzymał jedenaście albo dwanaście sytuacji „sam na sam” z kołowymi. W starciu z Kilem, Landin na początku spotkania wybronił dwanaście z czternastu rzutów. Tutaj nic więcej nie można powiedzieć. Veszprem w tych spotkaniach nie było wyraźnie słabsze od rywali, ale kiedy bramkarz robi taką różnicę, to wygrać jest trudno – wyjaśnia kirgiski szkoleniowiec mistrza Polski.
Telekom Veszprem wrócił na odpowiednie tory w ostatnich dwóch kolejkach, pewnie pokonując FC Porto Sofarmę (38:28) i Vardar Skopje (39:30). Trener David Davis ma kłopot bogactwa, bo na niektórych pozycjach ma do wyboru trzech, czterech wartościowych graczy.
– To zespół, który od dziesięciu lat idzie coraz szybciej w górę. Mają coraz wyższy budżet, kupują najlepszych zawodników. Nie mówię o tym z zazdrością. To jeden z największych klubów na świecie. Gdy mówię: „chciałbym tego, tego i tego”, to gdzie oni grają? W Kielu, Barcelonie, Paryżu i właśnie Veszprem. Na każdej pozycji mają po czterech, pięciu zawodników. To daje wybór, chociaż to też problem dla trenera. Oni sami nie wiedzą, kto zacznie w pierwszej „siódemce”. Musimy robić szeroką analizę wideo. To nie jest łatwe zadanie – przyznaje Tałant Dujszebajew.
Sobotni mecz PGE VIVE – Telekom Veszprem rozpocznie się o godz. 15.