SPORT
Długi serial z dokapitalizowaniem Korony dobiega końca
Wszystko wskazuje na to, że 5 lutego dobiegnie końca długa historia związana z dokapitalizowaniem Korony Kielce. Co najważniejsze dla przyszłości "żółto-czerwonego" klubu, będzie miała pozytywne zakończenie.
Temat dokapitalizowania spółki Korony S.A. ciągnie się od kilku miesięcy. Kieleccy radni wyrazili zgodę na podwyższenie kapitału zakładowego na sesji, która odbyła się 5 grudnia. Według przyjętej uchwały miasto, posiadające 28 proc. akcji, wyłoży na ten cel 1,4 mln zł. Większościowi właściciele z Niemiec dołożą ponad 3,7 mln zł.
Wówczas wydawało się, że kwestia dokapitalizowania jest formalnością, ale sporo zamieszania wniosło pismo prezydenta Bogdana Wenty złożone do Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. Przypomnijmy: zdaniem Ratusza, przy sprzedaży udziałów Dieterowi Burdenskiemu w 2017 roku mogło dojść nieprawidłowości. Rodzina Hundsdörferów, większościowych właścicieli, chciała dokładnie przeanalizować całą sprawę. Wymiana dokumentów, tłumaczenie, czekanie na opinię prawników zajęło sporo czasu. Wszystko wskazuje na to, że ostatecznie niemieccy właściciele zdecydują się na przekazanie wspomnianej wcześniej kwoty. Do Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy dojdzie w pierwszym terminie, który pasował obu stronom, a więc 5 lutego.
– Otrzymaliśmy już informację, że spotkanie odbędzie się. Jesteśmy przekonani, że sprawa dokapitalizowania Korony zakończy się pozytywnie, dzięki czemu klub będzie mógł normalnie funkcjonować, a my jako zarząd podejmować ważne decyzje dotyczące pierwszej drużyny – wyjaśnia Krzysztof Zając, prezes kieleckiego klubu.
Dokapitalizowanie spółki jest konieczne, aby pokryć powstałe w poprzednim sezonie zadłużenie, a co za tym idzie, zamknąć rok budżetowy. Bez takiego zabiegu istnieje poważne zagrożenie, że spółka zostanie postawiona w stan likwidacji.