SPORT
Czas nie zagrał na korzyść Lioiego. Znowu musi czekać na swoją szansę
Na przełomie listopada i grudnia poprzedniego roku wydawało się, że Andreas Lioi ma coraz mocniejszą pozycję w Koronie Kielce. Argentyńczyk rozpoczynał w wyjściowym składzie sześć z ośmiu ostatnich "jesiennych" meczów. Po zimowej przerwie nie zobaczyliśmy go jeszcze na boisku.
23-latek przebywa w stolicy Świętokrzyskiego na wypożyczeniu z argentyńskiego CA Rosario. W meczach, w których zagrał pokazał, że dysponuje dużym potencjałem. Wydawało się, że czas będzie działał na jego korzyść. Tak się nie stało. W nowym roku musi cierpliwie czekać na swoją szansę. Na razie może liczyć na grę tylko w sparingach trzecioligowych rezerw.
– Tak często jest z dyspozycją zawodnika. Ciężko pracował w okresie przygotowawczym, którego dawno nie miał. Podobnie reagują młodzi chłopcy. Przykładem niech będzie Mateusz Sowiński, który wracał po urazie. Popracował mocniej, dlatego trzeba było na niego poczekać. Teraz wygląda lepiej: jest szybszy, zwrotniejszy, co pokazuje w grach kontrolnych. Lioi też daje pozytywne sygnały. Musimy podejść do tego ze spokojem, wszystko przeanalizować. On nie zapomniał jak się gra w piłkę, ma umiejętności techniczne. Może wskoczy w odpowiednim momencie i nam pomoże. Jeśli podejmujemy decyzje odnośnie pierwszego składu, to nie jesteśmy w stanie zrobić zbyt wielu pomyłek, bo one wynikają z opinii sztabu po analizie treningu, testów i badań. Informacje, o tym czy ktoś jest w dyspozycji lub nie, są jednoznaczne – wyjaśnia Mirosław Smyła, trener kieleckiej drużyny.
– Na naszej ławce pojawiło się wiele młodych twarzy. Obserwujemy naszych juniorów oraz zawodników drugiej drużyny. Chcemy mieć przegląd tego, czym dysponujemy nie tylko na dziś i jutro, ale również na kolejne miesiące, a może lata. Pracujemy perspektywicznie – uzupełniał szkoleniowiec.
Korona rozegra najbliższy mecz w niedzielę: jej rywalem na Suzuki Arenie będzie Lechia Gdańsk. To spotkanie rozpocznie się o godz. 12.30 i będzie w całości transmitowane na naszej antenie.