REGION
Schronisko w Dyminach przepełnione. Bezmyślni właściciele czworonogów masowo porzucają zwierzęta
Podczas wakacji do schronisk trafia ogromna liczba zwierząt. Czworonogi są porzucane, ponieważ ich właściciele uważają je za urlopową przeszkodę. Jest to też czas, w którym przychodzi na świat bardzo dużo kotów i psów, a przez zaniedbania właścicieli do schronisk trafiają całe mioty zwierząt.
Nieodpowiedzialni właściciele czworonogów porzucają je najczęściej na ulicach, śmietnikach oraz przy bramach schronisk. – Stamtąd są przywożone do nas. Duże zagęszczenie zwierząt na niewielkiej powierzchni boksów w schronisku powoduje, że zarażają się pomiędzy sobą różnymi chorobami, ponieważ mają osłabioną odporność – informuje Justyna Kurek, zootechnik w schronisku w Dyminach. – Osoby, które wyjeżdżają na urlop często pytają, czy mogą na ten czas zostawić u nas swojego pupila, jednak nie ma takiej możliwości. Od tego są hotele dla zwierząt, w których czworonożni przyjaciele na pewno będą się czuć bezpiecznie. Niektórzy jednak sami podrzucają psy czy koty i już nigdy nie wracają po nie – dodaje Justyna Kurek.
Część zwierząt przewożona jest także do schroniska przez straż miejską. – W minionym miesiącu mieliśmy bardzo poważną interwencję. Przy ulicy Piramowicza w Kielcach, na opuszczonej posesji, po otrzymaniu zgłoszenia, straż miejska znalazła psa przywiązanego do drzewa. Najprawdopodobniej właściciel zrobił to dzień wcześniej. Pies został zabrany do schroniska w Dyminach, a dokumentacja z przebiegu interwencji przekazana na policję, ponieważ zachodziło podejrzenie znęcania się nad zwierzęciem, za co grozi odpowiedzialność karna – informuje Maria Plutka, rzecznik straży miejskiej.
Obecnie w schronisku w Dyminach jest setka psów i 60 kotów z ogromną przewagą małych kociąt - w ciągu dwóch miesięcy przybyło ich aż 40. Jak informują pracownicy, mile widziani w schronisku są wolontariusze, dzięki, którym zwierzęta mogą wyjść na spacer i przez chwilę poczuć się jak na prawdziwej wolności.