REGION
Ciężka praca strażaków w czasie epidemii i suszy
Gaszą niezliczoną liczbę pożarów, pomagają osobom objętym kwarantanną, dezynfekują miejsca, w których mogli przebywać zarażeni koronawirusem – lista obowiązków strażaków w obecnym czasie jest bardzo długa. To oni narażają swoje życie by ratować lasy i ludzi przed tragicznymi skutkami bezmyślnego wypalania traw – od początku roku odnotowali już ponad dwa tysiące takich zdarzeń.
Jak wyjaśnia mł. bryg. Marcin Nyga z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach, tylko w miniony poniedziałęk doszło do dwudziestu pożarów lasów.
- W niedzielę natomiast musieliśmy gasić ogień na aż dwudziestu hektarach traw i nieużytków w powiecie pińczowskim. Ten sezon jest bardzo ciężki – sprawdzają się zapowiedzi meteorologów i synoptyków, że czeka nas susza stulecia. W zeszłym roku interwencji straży pożarnej było mniej – mówi Nyga.
Na terenie wszystkich nadleśnictw w naszym województwie ogłoszono trzeci – czyli najwyższy – stopień zagrożenia pożarowego.
- Wynika to między innymi z wilgotności ściółki – obecnie jest ona po prostu sucha jak pieprz i wystarczy niewielki bodziec, by wywołać ogień. Na szczęście wszystkie poniedziałkowe pożary zostały ugaszone bardzo szybko i żaden nie zagroził bezpieczeństwu ludzi. Pomocny w tej sytuacji jest monitoring obszarów leśnych – dzięki niemu każda połać obserwowana jest z dwóch miejsc i w razie wystąpienia dymu możemy ustalić dokładną lokalizację zagrożenia i szybko wysłać tam strażaków – tłumaczy funkcjonariusz.
Ogromnym problemem pozostają pożary traw i nieużytków – najczęściej spowodowane celowym wypalaniem.
- W poniedziałek odnotowaliśmy osiemnaście takich zdarzeń w naszym województwie. Jest to prawdziwa plaga, dająca nam się ogromnie we znaki – od początku roku było już ponad dwa tysiące tego typu pożarów. Ogień często przedostaje się na obszary leśne i stwarza niebezpieczeństwo nie tylko dla zwierząt, ale i ludzi. Mieliśmy niedawno dwie sytuacje, gdzie mężczyźni próbowali ugasić taki pożar i obaj trafili z ciężkimi oparzeniami kończyn do szpitala. Płomienie mogą osiągać nawet trzy metry wysokości, a pożar może rozprzestrzeniać się z prędkością dziewiętnastu kilometrów na godzinę – nikt na dłuższą metę nie jest w stanie utrzymać takiej prędkości, by uciec.
Strażacy mają także dużo nowych obowiązków związanych z epidemią koronawirusa.
- Przy jedenastu szpitalach w województwie, na bazie sprzętu straży pożarnej zorganizowano szesnaście polowych izb przyjęć – znajdują się one między innymi w Kielcach na ulicach Grunwaldzkiej, Ogrodowej, Kościuszki a także w Czerwonej Górze, Chęcinach i Starachowicach. Strażacy obsługują te namioty i kontrolują ich nagrzewanie. Ponadto nasi ludzie są zaangażowani w dostarczanie żywności osobom na kwarantannach, a także ogłaszają różne komunikaty władz lokalnych skierowane do mieszkańców gmin naszego województwa. Od niedawna strażacy rozwożą także maseczki i dezynfekują przestrzenie publiczne, takie jak przystanki autobusowe, czy pobocza dróg – wylicza młodszy brygadier Marcin Nyga.
Strażacy mieli ręce pełne roboty także przy pożarze na składowisku odpadów w Nowinach. W akcji brało udział 58 zastępów straży pożarnej, czyli 226 strażaków – ich działania polegały na podaniu prądów piany ciężkiej na palące się śmieciowisko oraz na trzy samochody zaparkowane na placu. Oprócz tego strażacy wyznaczyli strefę zagrożenia w obrębie miejsca pożaru i ewakuowali mieszkańców sąsiedniego osiedla - około 150 osób.
http://emkielce.pl/region/ciezka-praca-strazakow-w-czasie-epidemii-i-suszy#sigProGalleriaaa8eb9efa5