PUBLICYSTYKA
Zanurzeni w blogosferze
Czasy się zmieniły. Kiedyś ludzie pisali pamiętniki - dzisiaj wchodzą w internet i tworzą bloga. Choć zapał wielu mija szybko, nie brakuje takich, którzy prowadzenie swojej strony traktują niezwykle serio. Również w Kielcach, gdzie cenionych blogerów jest pod dostatkiem. Pewnie zadajecie sobie Państwo pytanie, co oni w tym widzą i po co to robią. Otóż, odpowiedź nie jest prosta. Każdy z nich ma w tym zupełnie inny cel.
Dawniej wychodziło się na ulice, by wykrzyczeć światu swoje zdanie. Teraz robi się to za pośrednictwem komputera. Takie też były początki blogosfery – autorzy najpierw wypisywali w nich, co im ślina na język przyniosła. Z czasem jednak blogi stawały się coraz bardziej profesjonalne i ukierunkowane tematycznie. Efekty zaskakiwały niekiedy samych autorów, a internetowa pasja zaczęła przynosić dochody. Tych, którzy na blogach zarabiają, jest oczywiście garstka, ale właśnie do tego grona aspiruje Żorż Ponimirski. Nazwisko fikcyjne, możemy je chyba określić „pseudonimem artystycznym”.
Polacy kochają złe jedzenie
To obecnie bloger numer jeden Kielecczyzny, bez wątpienia najbardziej sławny z całej gromady. Żorż gościł już chyba w każdej telewizji śniadaniowej, ale nie tylko tam, bo zapraszają go media wszelkiej maści. A wszystko dlatego, że je... fast-foody.
Jego bloga „Streed Food Polska” wypełniają recenzję hamburgerów, kebabów, hot-dogów i tym podobnych wiktuałów. – Założyłem stronę w zupełnie innym celu. Miał to być blog kulinarny, ale zamierzałem pochylać się raczej nad recenzjami książek, umieszczać w nim ciekawe przepisy – wspomina Żorż. – Raz jednak zjadłem na mieście okropnego hamburgera. Nie mogłem tego tak zostawić. Po powrocie do domu swoje żale wyrzuciłem w internecie.
Wpis szybko zyskał popularność i zdobył sympatię czytelników. To właśnie oni zaczęli zachęcać autora do kontynuowania recenzji. A Żorża nie trzeba było długo do tego namawiać. – Uwielbiam jeść fast foody. W przeciągu tygodnia kilka razy korzystam z oferty punktów, które je sprzedają. Nie zgadzam się, że to ryzykowne. Uważam, że właśnie tam, gdzie klientów jest dużo, produkty zawsze muszą być świeże. A liczące się sieci z hamburgerami lub frytkami, które są atakowane ze wszystkich stron, niezwykle dbają o wysoką jakość. Otyłość? Od trzech lat nie musiałem zmieniać rozmiaru spodni, więc ten argument też odpada – przekonuje kielczanin.
A pole do tekstowego popisu ma duże, bo - rzecz jasna - nie wszystkie punkty gastronomiczne są godne polecenia. Od tego jest jednak Zorż, który rusza w teren, smakuje potrawy, a potem pieczołowicie opisuje swoje wrażenia. Zdrowy tryb odżywiania Polaków? Niestety, nic z tego. Liczba czytelników bloga Ponimirskiego pokazuje, że ludzi preferujących takie jedzenie jest wielu. A Zorż, zachęcany kolejnymi prośbami odbiorców, zaczął podróżować po Polsce i zaglądać do innych dużych miast, by tam, swym fachowym okiem, sprawdzać ofertę miejscowych fast foodów. Temu zajęciu oddał się zresztą całkowicie. – Wierzę, że będę mógł z tego wyżyć. Opcji zarobku na blogu jest wiele, ale oczywiście nigdy nie pozwolę na to, by ktoś ingerował w moją bezstronność w recenzjach. Jeśli coś będzie paskudnie smakować, zawsze to napiszę – deklaruje.
Bolą kolana? Mają boleć!
(Nie)zdrowy tryb życia zostawiamy. Czas zmienić front, bo inny kielecki bloger takiego jedzenia raczej unika. On stawia na aktywność. Paweł Jańczyk, na co dzień rzecznik prasowy Korony Kielce, po godzinach pracy biega. A raczej... szura. - Mówi się, że początkujący biegacze powinni szurać, czyli biegać tak wolno, jak to tylko możliwe. A to właśnie moje tempo, stąd zdecydowałem się otworzyć bloga szuranie.pl – śmieje się.
Jańczyk na początku pisał sam, dziś współtworzy bloga z innymi. Kieruje go do tych, którzy chcą zacząć biegać, albo dopiero co rozpoczęli swoją przygodę z joggingiem. – Chcę, żeby początkujący mogli przeczytać, że ich problemy są normalne i spotykają także innych. Bolą kolana? Mają boleć! Masz zadyszkę? Ja też mam! To że ktoś biegnie ponad 6 czy 7 minut na kilometr, jest normalne w takiej fazie zaawansowania biegowego. Ja nie wstydzę się tego, że ostatnio w warszawskim półmaratonie zająłem 8297 miejsce. Bardziej kręci mnie to, że go ukończyłem, a za mną było jeszcze dwa tysiące innych osób. Chciałbym także, aby szuranie.pl informowało o tym, co związanego z bieganiem dzieje się w Kielcach. Dlatego też promujemy wszystkie miejskie imprezy biegowe – mówi Jańczyk.
Podróżuje, opisuje, zachwyca
Aktywne są również blogerki, wśród nich Paula Duda. Kielczanka nie chce jednak ograniczać się do jednego tematu. - Kocham piłkę nożną. Kiedyś grałam, teraz obserwuję. Dzięki niej mogę być jednocześnie reporterem, fotografem, kibicem i podróżnikiem. O sporcie piszę jednak zawodowo. Ktoś jakiś czas temu powiedział mi, iż poprzez bloga pokazałam, że potrafię pisać nie tylko o sporcie, ale tak naprawdę o wszystkim. Nie powiedziałabym jednak, że mój blog jest o wszystkim. To z definicji internetowy pamiętnik. Dlatego opowiadam głównie o tym, co mnie spotkało i o tym, co myślę. Lubię też wyrażać swoje zdanie na znajdujące się na topie tematy społecznie. Ale najwięcej wpisów dotyczy oczywiście moich wypraw oraz sportu, czyli tego, co pochłania najwięcej mojego czasu – wyjaśnia.
PaulaDuda.pl to blog tekstowo-fotograficzny, bo autorka nigdzie nie rusza się bez swojego aparatu. – W czasie wyjazdów lubię chodzić do miejsc, w których nie ma dużo turystów i obserwować codzienność zwykłych ludzi. To pozwala mi w prawdziwy, niepowtarzalny sposób zrozumieć ich oraz specyfikę danego miejsca czy kraju, ale także inaczej patrzeć na świat. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy ma odwagę, możliwości czy cierpliwość do spędzania wolnego czasu w ten sposób, ale ludzi bardzo to interesuje. Zresztą spójrzmy na książki Cejrowskiego czy Pawlikowskiej – to bestsellery. Ludzie pragną czytać o innych oczami Polaka – przekonuje.
Ale w blogowaniu, według Pauli Dudy, nie czytelnik jest najważniejszy. - Nie myślę za dużo o odbiorcach, kiedy piszę. Robi to dla siebie. Kiedy zaczynasz pisać dla kogoś, to - moim zdaniem - prowadzenie bloga traci sens. Wtedy stajesz się dziennikarzem.
Tomasz Porębski