PUBLICYSTYKA
Szlachetni paczkują
Dla tych ludzi rozpoczyna się czas, gdy będą zarywać noce, toczyć intelektualne boje, biegać po całym mieście, często tonąc przy tym w śniegowych zaspach, oraz – nie ma co ukrywać - spychać swoje codzienne obowiązki na dalszy plan. Czyli będą robić to, na co z... utęsknieniem czekali przez cały rok.
(fot. Michał Lepe)
„Szlachetna Paczka” to ogólnopolska akcja, która - choć zrodziła się kilkanaście lat temu - dopiero niedawno zyskała ogromną popularność. Dziś z jej pomocy korzysta wielu potrzebujących - tylko w ubiegłym roku udało się wesprzeć 915 rodzin z regionu świętokrzyskiego. Zasada jest prosta: wolontariusze odszukują ubogie rodziny, które od osób bardziej majętnych otrzymują specjalne paczki z darami. Znajdują w nich rzeczy najpotrzebniejsze: np. artykuły spożywcze, ale też meble lub sprzęt agd. Darczyńcą może zostać każdy. Wszelkie działania koordynują wolontariusze, więc donatorzy nie poznają nawet nazwisk osób, którym udzielają pomocy. Chyba że rodzina wyrazi na to zgodę.
Przed wolontariuszami – jak co roku - ogrom pracy. Nie otrzymują za nią nic, choć... Można też powiedzieć, że dostają w zamian bardzo wiele. - Pojechałam do starszego, żyjącego w ogromnym ubóstwie małżeństwa. Twierdzili, że nie potrzebują pomocy, jakoś dają sobie radę... Uparłam się jednak. Trzy tygodnie później wróciłam z niedużą paczką, która dla nich okazała się ogromna. Pamiętam, jak mężczyzna wyciągnął koszulę z krawatem i stwierdził, że nigdy w życiu nie miał krawata... Potem przytulił mnie i powiedział, że chce mnie adoptować, mogę zostać jego córką, albo wnuczką. Niesamowite przeżycie. Jak po czymś takim człowiek może sobie odpuścić? – wspomina Marlena Baradziej, wolontariuszka z kilkuletnim stażem.
Istotą „Szlachetnej Paczki” nie jest jednak pomoc sama w sobie. Najważniejsze, żeby była ona umiejętna. Dlatego rodziny nie mogą zgłaszać się do akcji same. - Prawdziwa bieda nie krzyczy, jest w ukryciu. Właśnie do takich domów docieramy. Niezwykłe jest jak często wówczas słyszymy, że inni są biedniejsi. Bardziej potrzebują naszej pomocy, choć gołym okiem widać ogromne ubóstwo takiej rodziny. Dlatego stale współpracujemy z różnymi organizacjami społecznymi i w ten sposób docieramy do naprawdę potrzebujących - wyjaśnia inna wolontariuszka, Monika Kmiecik.
- To zresztą jest hasłem akcji: można krzywdzić pomagając. Dbamy o to, by nasza pomoc nie była doraźna, lecz stawała się dla tych rodzin impulsem do zmian. Dlatego nasz projekt nie kończy się wraz z finałem programu. Przez cały czas utrzymujemy kontakt z obdarowywanymi, sprawdzamy jak sobie radzą – dodaje jej kolega, Rafał Pedrycz.
To nie jest proste zadanie. Rodziny często są nieufne, a przecież wolontariusze muszą pytać nie tylko o ich potrzeby, ale też przyczyny trudnej sytuacji domowej. – W Paczce mamy osoby bardzo odważne, ale gdy stają przed drzwiami nowego nieznanego domu, zawsze czują obawę przed zapukaniem. To są bardzo trudne rozmowy, trzeba w nich zachować takt i wrażliwość – wyjaśnia Marlena Baradziej. Jednak efekty okazują się z czasem niezwykłe: gdy wolontariusz zdobędzie sympatię i zaufanie, tworzą się silne emocjonalne związki. Dlatego ma on pod opieką maksymalnie dwie rodziny, by mógł naprawdę dobrze się nimi zaopiekować.
Jeżeli ktoś ma ochotę zostać „Superbohaterem”, wciąż może to zrobić. Szczegóły znajdują się na stronie www.superw.pl, na której należy wypełnić formularz zgłoszeniowy. Wolontariuszem może zostać każda pełnoletnia i odpowiedzialna osoba. Potem „Szlachetna Paczka” będzie zapraszać do wyboru z internetowej bazy konkretnej rodziny żyjącej w niezawinionej biedzie i skompletowania dla niej paczki. Tu może już pomóc każdy. – Liczba wolontariuszy w tym roku znów wzrosła. Wierzymy, że z darczyńcami będzie podobnie. Bardzo o to prosimy – mówi Marlena Baradziej.
Tomasz Porębski
http://emkielce.pl/publicystyka/szlachetni-paczkuj%C4%85#sigProGalleria28ce6074fb