PUBLICYSTYKA
Fontanna, czyli coś dla ochłody
Latem co jakiś czas Kielce nawiedzają tropikalne upały. Wielu z nas marzy wtedy, by wzorem dzieci wskoczyć do fontanny i troszkę się ochłodzić. No właśnie – co my właściwie wiemy o kieleckich fontannach? Przyjrzyjmy się im bliżej.
Do momentu wybudowania wodociągu w Kielcach istniały jedynie studnie. Pierwsze dwie fontanny, a raczej poidełka, o których wiadomo historykom, pojawiły się w mieście około 1930 roku, kiedy to stolica regionu została skanalizowana. Nie były to jednak urządzenia, jakie znamy dziś, woda raczej z nich spływała, nie tryskała. – Na ich istnienie mamy dowody w postaci starych fotografii. To były małe kamienne fontanny: jedna stała na Rynku, w pobliżu wylotu ulicy Piotrkowskiej, druga na dzisiejszym Placu Wolności, czyli ówczesnym bazarze – opowiada Krzysztof Myśliński z Muzeum Historii Kielc. Czy kilka wieków wstecz ogród przy Pałacu Biskupów Krakowskich też zdobiła fontanna? Na to nie ma dowodów. Z ostatnich badań wiemy jedynie, że była tam studnia.
Po II wojnie światowej Kielce wciąż nie mogły się pochwalić fontanną z prawdziwego zdarzenia. Jeden z większych wodotrysków pojawił się około lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku na tzw. dołach Siekluckiego, na wschód od ścisłego centrum miasta. – Dekady temu, gdy nie było jeszcze ani bazarów, ani bloków Kieleckiej Spółdzielni Mieszkaniowej, znajdowały się tam glinianki po cegielni, która należała właśnie do Siekluckich. Zakład zlokalizowany był mniej więcej w miejscu, w którym dziś jest supermarket przy ulicy Bohaterów Warszawy. Gdy rozpoczęła się budowa osiedla, doły zasypano, ale jeden pozostawiono, aby urządzić największą obecnie kielecką fontannę – mówi Myśliński. Obok niej ustawiono rzeźbę przedstawiającą Mikołaja Kopernika. Wcześniej w skarpy wkomponowano płaskorzeźby z symbolami zodiaku.
– Początkowo miały być wmontowane w elewacje budynków. Gdyby tak się stało, dziś moglibyśmy mówić, że ktoś mieszka pod bykiem czy lwem – mówi Barbara Pawełek z działu techniczno–eksploatacyjnego KSM. Co ważne, osiedlowa fontanna jest oszczędna, ponieważ częściowo pobiera wodę ze studni, która zachowała się po dawnej cegielni. Wodotrysk nieprzerwanie cieszy się dużą popularnością nie tylko wśród dzieci i seniorów. – To miejsce upodobały sobie też kaczki. Wychowało się w niej już kolejne pokolenie tych ptaków – mówi Pawełek.
Druga, dużo mniejsza fontanna na tym osiedlu, znajduje się u zbiegu ulic Źródłowej i Zagórskiej. W przyszłym roku czeka ją renowacja. Trzecia stoi przy skrzyżowaniu Sandomierskiej i Źródłowej. Pomimo, że tryska z niej woda, niektórzy kielczanie widzą w niej… kwietnik. Jej cechą charakterystyczną jest duża misa, w której gromadzi się woda. – To dar Kieleckiej Fabryki Pomp. Nalewamy do tego dużego naczynia cztery metry sześcienne wody, która krąży w obiegu zamkniętym, a wymieniamy ją w momencie, gdy jest brudna – informuje pani Pawełek. Tę fontannę również czeka remont w ramach Budżetu Obywatelskiego na przyszły rok. Modernizacja zakłada stworzenie nowego placu z nowoczesną fontanną. Powróci także stojący tam niegdyś samolot.
Wielu kielczan z łezką w oku wspomina wodotrysk, który jeszcze kilka lat temu znajdował się na kieleckim Rynku. Powstał po wojnie na bazie zbiornika przeciwpożarowego, wykopanego przez Niemców. Obecny Rynek to przestronny plac, na którym umieszczono kilka mniejszych wodotrysków. W okresie letnim są jedną z ulubionych atrakcji najmłodszych kielczan. Podobne rozwiązanie możemy spotkać przy parkingu wielopoziomowym, jest tam również zainstalowana kurtyna wodna. Mówiąc nawiasem, fontanna podobna do tej na Rynku znajdowała się kiedyś na Placu Artystów. W czasie remontu zastąpiła ją nowsza i bardziej funkcjonalna konstrukcja. Dużą popularnością cieszy się też fontanna przy Kieleckim Centrum Kultury.
Wszystkie te urządzenia zasila woda z Wodociągów Kieleckich. – Wyjątkiem są tylko wielkie wodotryski, wykorzystujące wodę z otwartych zbiorników wodnych, jak ten na stawie w Parku Miejskim – informuje Ziemowit Nowak, rzecznik spółki. – Wszystkie fontanny pracują w obiegu zamkniętym, nie trzeba więc bez przerwy podawać wody, z wyjątkiem sytuacji, gdy trzeba ją uzupełnić. Ogranicza to więc koszty do jednorazowego napełnienia zbiornika. Nie mamy zbiorczych danych, ale na przykład zbiornik fontanny na osiedlu KSM został w tym roku napełniony 300 metrami sześciennymi wody, co daje 1089 złotych brutto.
Konserwacją urządzeń zajmują się spółdzielnie lub spółki miejskie. Co ciekawe, jednym z opiekunów kieleckich fontann jest Miejski Zarząd Dróg, ale zajmuje się on tylko tymi, które są częścią pasa drogowego. Jego obowiązkiem jest utrzymanie sprawności wodotrysków, a cotygodniowe czyszczenie zleca Rejonowemu Przedsiębiorstwu Zieleni.
Przed nami jeszcze kilka tygodni gorącego zapewne lata. Jeszcze nie raz przyjdzie nam walczyć z pokusą wskoczenia do fontanny. Oby z powodzeniem!
Dariusz Skrzyniarz
http://emkielce.pl/publicystyka/fontanna-czyli-cos-dla-ochlody#sigProGalleriafc5a91c655