MIASTO
Kiedyś z boczkiem... Dziś z marmoladą
Tłusty czwartek – w kalendarzu chrześcijańskim to ostatni czwartek przed wielkim postem, znany także jako zapusty. Rozpoczynał ostatni tydzień karnawału. W Polsce oraz w katolickiej części Niemiec, wedle tradycji, w tym dniu dozwolone jest objadanie się. Czy jednak pączki, oponki i faworki powinniśmy jeść bez opamiętania?
W kalendarzu chrześcijańskim to ostatni czwartek przed wielkim postem, znany także jako zapusty. Tłusty czwartek rozpoczyna ostatni tydzień karnawału. Następny czwartek będzie już tym po Środzie Popielcowej i należy do okresu wielkiego postu, podczas którego przygotowujemy się do Świąt Wielkanocnych.
Pączki ze słoniną i boczkiem popijane alkoholem
Staropolskie przysłowie mówi: Powiedział Bartek, że dziś tłusty czwartek, a Bartkowa uwierzyła, dobrych pączków nasmażyła. Według jednego z przesądów, jeśli ktoś w tłusty czwartek nie zje ani jednego pączka – w dalszym życiu nie będzie mu się wiodło. Dawniej objadano się pączkami nadziewanymi słoniną, boczkiem i mięsem, które obficie zapijano wódką. Tłusty czwartek przyjął jednak bardziej słodszą formę. Najpopularniejsze dziś potrawy to pączki i faworki, zwane również w niektórych regionach chrustem lub chruścikami.
Można jeść do woli?
- Raczej nie powinniśmy ulegać takim przyzwoleniom, choć na pocieszenie mogę przyznać, że jednorazowy błąd w zdrowym żywieniu jest zawsze dozwolony i nie ma większego znaczenia w naszej diecie. Zdecydowanie jednak nie polecam takiego wyłamywania się osobom z nadmierną nadwagą, borykającym się z cukrzyca, czy też z nietolerancją na glukozę. Po zjedzeniu takiego pączka istnieje bardzo duże ryzyko podwyższenia sobie poziomu cukru. Osoby, którym taka słodka uczta może zaszkodzić, nie powinny robić wyjątku nawet w Tłusty Czwartek - mówi doktor nauk medycznych Katarzyna Krekora-Wollny, wykładowca dietetyki i żywienia na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach, z poradni leczenia nadwagi, otyłości i metabolizmu
Tłusto już w starożytnym Rzymie
Okazuje się, że o tłusty czwartek czcili już starożytni Rzymianie. Wtedy był to dzień, w którym świętowano odejście zimy i nadejście wiosny. Przybrał on nieco inną formę gdyż biesiadowanie opierało się na jedzeniu tłustych potraw, szczególnie mięs oraz piciu wina. Dodatkiem do tej uczty były pączki przygotowywane z ciasta chlebowego i nadziewane słoniną.
Orzeszek? Migdał? Szczęście!
W kraju nad Wisłą zwyczaj Tłustego Czwartku przybył do nas w XVI wieku, ale nie od początku był on słodkim dniem, ale za to zawsze tłustym. Kiedy w Polsce pojawił się zwyczaj jedzenia pączków w wersji słodkiej były i tak inne od tej dzisiejszej ich wersji. Mało tego do środka chowano bardzo często małego orzeszka lub migdałka. Ten, kto trafił na taką „ukrytą bakalię”, miał cieszyć się dostatkiem i powodzeniem.
Combrowy czwartek
Jak Polska długa i szeroka, tak i zwyczaje obchodzenia świąt są też różne. W dość nietypowy sposób ten kaloryczny dzień czczono w Małopolsce. Przede wszystkim nie było żadnego tłustego, tylko combrowy czwartek. Skąd nazwa? Legendy mówi, iż w XVII wieku żył sobie krakowski burmistrz Combr. Jak się okazuje był on bardzo zły i surowy, zwłaszcza dla kobiet mających swoje kramy na krakowskim rynku. Zwykło się wtedy mówić: Pan Bóg wysoko a król daleko, któż nas zasłoni przed Combrem.
Burmistrz Combr zmarł podobno w tłusty czwartek. Było to wielkie święto. Na pamiątkę tego wydarzenia w każdą rocznicę jego śmierci przekupki na targu urządzały huczną zabawę i tańce. Do zabawy zachęcały, a raczej zmuszały przechodzących mężczyzn. Musieli z nimi albo tańczyć, albo oddać im część swojego ubrania. To wszystko w zamian za krzywdy wyrządzone przez Combra. Przyznacie chyba, ze słodko nie było…
A u nas? Cud, miód i orzeszki, a raczej… Pączki, faworki i oponki. Pączki jednak już bez orzeszków, choć jak się komuś chce i jak ktoś lubi… Idealny pączek to ten lekko zapadnięty i ma jasną obwódkę dookoła. Ma to świadczyć o tym, że wypiekany był na świeżym oleju.
Ile czego można?
Pączek to wyjątkowo kaloryczny smakołyk. O tym każdy wie, a czy wiemy też ile takich pączków możemy zjeść?
- Zdrowa niezmagająca się z nadwagą osoba może zjeść spokojnie jednego pączka. Więcej niż jeden dziennie, to będzie już za Duzy ładunek energetyczny. Zakładając, ze średniej postury kobieta potrzebuje 2500 kcal, średniej postury mężczyzna od 3000 do 3500 kcal, to powiedzmy, ze kobieta jednego pączka, a mężczyzna półtora do dwóch - mówi doktor nauk medycznych Katarzyna Krekora-Wollny
Skąd taka restrykcja i „pączkowy post”?
- Pączki są niezdrowe, choćbyśmy nie wiem jak zaklinali rzeczywistość. Jest to produkt na bazie mąki z wysokiego przemiału, mąki pszennej, bardzo mocno przetworzonej, z udziałem tłuszczy roślinnych, przy udziale również cukrów, jakiś konfitur, nadzienia typu krem, advocat, dodatkowo lukrowane. Taki standardowy pączek może mieć od 450-470 kcal, to jest bardzo dużo - kontynuuje doktor nauk medycznych Katarzyna Krekora-Wollny
To może chociaż faworki?
- Faworki, to również mąka pszenna, to również cukier puder, a przede wszystkim smażenie na smalcu, czyli na tłuszczu zwierzęcym. Tak więc faworki nie będą ani zdrowe, ani dietetyczne. Nie oszukujmy się, jeśli na koszt faworków zrezygnujemy z pączków to nie będzie to zamiana czegoś mniej niezdrowego od niezdrowego - radzi doktor nauk medycznych Katarzyna Krekora-Wollny
No więc co robić? Jeść czy nie jeść, przecież tak było i jest od niemal 700 lat. Bowiem zwyczaj jedzenia pączków w wersji słodkiej pojawił się w Polsce około XVI wieku. Wyglądały inaczej niż obecnie, a w środku miały ukryty mały orzeszek lub migdał. Ten, kto trafił na taki szczęśliwy pączek, miał cieszyć się dostatkiem i powodzeniem.
Częściej kupują niż pieką. Wolą z lukrem niż z cukrem pudrem
Czy kielczanie w ogóle jedzą pączki, faworki i oponki w tłusty czwartek? Wolą sami piec, czy kupować? Wreszcie które pączki są najlepsze? Te z lukrem czy z cukrem pudrem? Te z marmolada czy różanym dżemem?
- Owszem jem, ale tylko te które upiekę sama. W ciągu roku zdarzy mi się tez kupić pączki, a raczej pączuszki, bo chodzi mi o te małe kuleczki. Nadziewam je marmoladą, tylko kielecką, czyli najlepszą
- Staram się odżywiać racjonalnie. W moim przypadku oznacza to eliminację cukrów, więc po pączki nawet nie sięgam. Nie piekę tez dla innych, żeby i mnie nie kusiło
- Nie piekę, bo szkoda mi na to czasu. Poza tym mieszkam sam, więc pewnie sobie kupię. Nie objadam się jednak zbytnio i w Tłusty Czwartek nie robie wyjątków, kupię dwa góra trzy pączki. Najbardziej lubię te z marmoladą, albo różane
- W tej chwili już nie piekę, bo zostałam sama z córką, ale pieczemy chrust. Piekłam, ale teraz częściej kupuję. Jak się kupuje, to więcej można zjeść, a tak napiekłabym, nastała się przy tej kuchni, napróbowała i by mi się odechciało
- Nie piekę, bo nie udaje mi się zrobić i upiec dobrego ciasta drożdżowego. Jeśli kupuję, to tylko z lukrem. Miałam wujka cukiernika i tylko takie mi zawsze dawał, przyzwyczaiłam się, innych nie uznaję
- Jadam zazwyczaj jednego pączka w Tłusty Czwartek, bo sama wyglądam jak pączek. Raczej kupuję, ale koniecznie szukam takich z marmoladą wieloowocowa
- Piekę pączki, faworki i jem do syta… Tłusty Czwartek, to trzeba. Trochę pączków, trochę faworków, trochę oponek. Jeśli chodzi o nadzienie, to w zależności co moim dzieciom przypadnie do gustu
To co? Słodko było? Zostawiamy Was z pączkową poezją, a Wy sami zdecydujcie czy warto się obiadać…
Góra pączków, za tą górą
tłuste placki z konfiturą,
za plackami misa chrustu,
bo to dzisiaj są zapusty.
Przez dzień cały się zajada,
a wieczorem maskarada:
Janek włożył ojca spodnie,
choć mu bardzo niewygodnie,
Zosia – suknię babci Marty
I kapelusz jej podarty,
Franek sadzy wziął z komina,
Bo udawać chce Murzyna.
W tłusty czwartek się swawoli,
później czasem brzuszek boli
(Władysław Broniewski)