MIASTO
Jak wyglądała pierwsza „Kadrówka”?
12 sierpnia do Kielc weszła „Kadrówka”. Marsz Szlakiem I Kompanii Kadrowej ma długą historię, bo pierwszy odbył się już w 1924 roku. Sprawdziliśmy jak wyglądał.
Marsz trwał trzy dni i miał dwa cele – sportowy oraz edukacyjny. W dziesięciolecie wymarszu wojsk Józefa Piłsudskiego z krakowskich Oleandrów chciano z jednej strony zorganizować żołnierskie zawody, z drugiej – utrwalić i rozpropagować historię Pierwszej Kompanii Kadrowej. Uczestniczyli w nim członkowie Związku Strzeleckiego i żołnierze Wojska Polskiego.
„Gazeta Kielecka” skarżyła się na słabą reklamę marszu w mediach. Wydarzenie przyniosło jednak „nieoczekiwane zgoła rezultaty, tak pod względem sportowym, jak i pod względem spopularyzowania idei”.
Dokładnie 6 sierpnia uczestnicy, a właściwie zawodnicy, wyszli z Krakowa. „Cała ludność przyjmowała ich nie jako Strzelców i nie jako przedstawicieli Związku Strzeleckiego, lecz jako wyrazicieli naszej narodowej tężyzny, naszej siły obronnej, naszej siły państwotwórczej”.
Na trasie, we wsi Tokarnia, „bardzo gościnnie podejmowali zawodników państwo Richterowie, w Chęcinach przed ustawioną bramą tryumfalną witało zawodników miejscowe społeczeństwo”.
Chęciny ofiarowały także trzy nagrody pieniężne od tamtejszego Komitetu Obywatelskiego, który organizował na trasie stacje posiłkowe, a w samych Chęcinach również przyjęcie dla zawodników, których witała żywiołowa orkiestra.
Przed Kielcami ustawione były jeszcze trzy bramy tryumfalne: w Sitkówce, na Białogonie i przy Cegielni pod Kielcami. W Zgórsku mieszkańcy zorganizowali nawet polewanie szosy „by się nie kurzyło”.
„W Kielcach metę ustawiono na Placu Panny Marji między pałacem biskupim a Katedrą. Przy mecie witali zawodników sędziowie zawodów, przyjezdni goście oraz cały Obywatelskiego Komitetu Uczczenia 10-letniej Rocznicy Wkroczenia Strzelców do Kielc. Każdy przybywający zawodnik był badany przez Dr. Jockiela, który niezmordowanie pełnił tę funkcję aż do ukończenia zawodów, poczem po lekkim posiłku korzystał z kąpieli w łaźni miejskiej i udawał się na odpoczynek na kwaterę w szkole im. Staszica.”
Po południu miało miejsce wręczenie nagród, a po nim zorganizowano tzw. wieczornicę – okazję do spotkania i wygłoszenia szeregu przemówień.
O moralnym poziomie zawodów świadczy jedno wydarzenie, które opisała „Gazeta Kielecka”.
„Drużyna Warszawska, która przez wszystkie etapy przeszła pierwsza, aż za Chęciny, nie chciała opuścić swojego drużynowego, który skutkiem niefortunnego stąpnięcia wywichnął sobie nogę i mimo dobre nastawienie jej z powrotem nie mógł iść szybko. Skutkiem czego cała drużyna została w tyle poza innemi, prowadząc swojego komendanta, rezygnując tem samem z nagród, jakie mógł każdy członek drużyny zdobyć dla siebie indywidualnie”.