MIASTO
Gdzie jest w Kielcach Broadway i Manhattan? Sprawdźcie!
Broadway, Manhattan, Wembley – nie musimy wyjeżdżać z Kielc, aby je zobaczyć. Sprawdziliśmy, jakie jeszcze oryginalne nazwy nadali kielczanie poszczególnym miejscom w naszym mieście.
Zapraszamy na krótką wędrówkę przez potoczne Kielce.
Zagranicznie
Nasz spacer zaczynamy od miejsca, które właśnie na przchadzki wybierają najczęściej mieszkańcy Osiedla Świętokrzyskie. Od lat na długi fragment ulicy Daszyńskiego wszyscy mówią tutaj Broadway. W słoneczny dzień widać spacerujące tędy rodziny z dziećmi, a wieczorem miejsce to wybiera młodzież przesiadująca na ławkach lub przy pobliskim przedszkolu.
– To dobry punkt spotkań. Można też pojeździć na rowerze i rolkach. Skąd nazwa? Nie mam pojęcia, ale się przyjęła i nikt nie mówi na tę ulicę inaczej jak Broadway – mówi nam Marek, mieszkaniec osiedla.
Skoro jednak jesteśmy już przy Broadway'u, to nie sposób pominąć kieleckich Manhattanów, których jest w Kielcach kilka. Tak nazywane było m.in. właśnie Osiedle Świętokrzyskie.
– Z perspektywy śródmieścia górowało nad miastem i stąd zapewne określono je tym terminem. Używany on był także wobec wieżowców przy ulicy Hożej. Podobnie rzecz się miała z parterowymi pawilonami handlowymi między Ślichowicami a Dalnią. Manhattanem były również trzy wieżowce, które stanęły przy Krakowskiej Rogatce. Wyróżniały się w panoramie Kielc – tłumaczy Krzysztof Myśliński z Muzeum Historii Kielc.
Najbardziej znanym Manhattanem jest jednak blok socjalny przy ulicy Jagiellońskiej 26.
Po to, aby zamknąć temat „zagraniczny” w Kielcach, warto przenieść się na Wembley, czyli na betonowe boisko Zespołu Szkół Przemysłu Spożywczego.
– Każdy młody chłopak z KSM-u chodził na Wembley grać w piłkę – wspomina z nostalgią pan Piotr.
Samolot, Jeziorany i Wzgórza
Prawie zapomnianą, a kojarzoną obecnie jedynie przez osoby starsze nazwą są Doły Siekluckiego. Właściwie ich już nie ma, a pozostałością jest fontanna na rogu ulicy Bohaterów Warszawy i Źródłowej. Stała tam kiedyś największa kielecka cegielnia – Siekluckiego.
– Ciekawą nazwę miał i dla wielu ciągle ma skwer 50-lecia KSM przy ulicy Zagórskiej, na który mówiono rzeźnia, ponieważ powstał w miejscu dawnej rzeźni. Warto też powiedzieć o naszej Silnicy. Odziedziczyła ona nazwę po rzece, która w połowie dwudziestego wieku została... zamurowana. Płynęła spod Wietrzni, wzdłuż ulicy Źródłowej i Bodzentyńskiej – dodaje Krzysztof Myśliński.
Swoją potoczną nazwę ma także osiedle socjalne przy ulicy 1 Maja, na które mówi się Jeziorany. Prawdopodobnie jest to nawiązanie do jednego z najpopularniejszych słuchowisk radiowych – „W Jezioranach”.
– Gdybyśmy zapytali mieszkańców Pakosza o „cegielnię”, to nie skojarzą jej z fabryką cegieł, ale z konkretnym miejscem w pobliżu ulicy Krakowskiej, przy wschodnim ogrodzeniu fabryki Iskra – mówi pracownik Muzeum Historii Kielc.
Najstarszą, zwyczajową nazwą w Kielcach jest jednak zdecydowanie Krakowska Rogatka.
– Rogatki już nie ma, bieg ulicy się zmienił, a ludzie nie do końca wiedzą, gdzie to miejsce jest konkretnie. To cały fragment między parkiem, ulicą Wesołą, budynkiem Nidy i Wojewódzkim Domem Kultury. Wiemy jednak, gdzie znajdowała się ta pierwotna rogatka. Chodzi o teren, na którym stoi obecnie baner w ogrodzie Dworku Karscha – informuje Krzysztof Myśliński.
Jedną z legendarnych nazw jest „Samolot” lub „Okęcie”, czyli skwer między ulicą Sandomierską i Źródłową. Stał tutaj bowiem zabytkowy TS-8 Bies.
– Samolot dość szybko zlikwidowano. Znajduje się obecnie w skarżyskim muzeum. Były nawet plany, aby przywrócić go w dawne miejsce. Nic jednak z tego nie wyszło – dodaje nasz rozmówca.
Naszą wędrówkę zakończymy na dwóch wzgórzach. Pierwsze to Wzgórze Apaczów, znajdujące się za parkiem na Krakowskiej Rogatce, w miejscu gdzie stoi Dworek Karscha. Zbierali się tam miłośnicy taniego wina. Co ciekawe, od tego miejsca miała powstać nazwa zespołu Wzgórze Ya-Pa 3. Kolejnym jest Wzgórze Pigwy. To z kolei jest usytuowane właśnie przy wspomnianym „Samolocie”, na pagórku na rogu alei IX Wieków Kielc i Solidarności. Wzięło swoją nazwę od czarownicy umieszczonej na jednym z tamtejszych sklepów.
Tak oto kończymy nasz spacer, licząc na dalszą kreatywność kielczan, którzy z pewnością wymyślą kolejne nazwy dla wielu miejsc w mieście. Wówczas na wędrówkę wybierzemy się ponownie.