MIASTO
Co z nocną i świąteczną opieką stomatologiczną w mieście? „Postępów nie ma”
Nie tylko mieszkańcy Kielc, ale również całego regionu świętokrzyskiego nie mają dostępu do nocnej i świątecznej opieki stomatologicznej w ramach NFZ. W lutym władze miasta obiecywały, że zajmą się sprawą i postarają się o organizację tego typu punktu. Niestety, po blisko trzech miesiącach wciąż niewiele wiadomo.
Jeszcze do niedawna nocna pomoc stomatologiczna funkcjonowała w Busku-Zdroju i Starachowicach. Niestety, punkty zniknęły z medycznej mapy naszego regionu. Jedną z przyczyn była pandemia. W Kielcach tego typu miejsca nie ma od lat. Władze miasta postanowiły więc rozwiązać problem i we współpracy z władzami powiatu oraz województwa zorganizować tego typu miejsce. Kwestia po raz kolejny została poruszona na czwartkowej (13 maja) sesji rady miasta.
- Wciąż czekam na odpowiedź na pismo, które wysłałem do przedstawicieli sejmiku województwa świętokrzyskiego, żeby zachęcić ich do włączenia się w akcję – poinformował Szczepan Skorupski, sekretarz miasta. - Postępów w tym temacie nie ma. Nasuwa się tutaj znane powiedzenie: w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz. W końcu kijem Wisły nie zawrócimy – stwierdził.
Niezadowolenia z takiej odpowiedzi nie kryli radni, którzy uważają, że sekretarz mógł bardziej zaangażować się w problem.
- Nie wiem czy wysłanie pisma z jednego do drugiego urzędu, oddalonych od siebie o 400 metrów, to maksimum tego co sekretarz może zrobić. Moim zdaniem wystarczy podejść do tego urzędu i spotkać się z ludźmi – zaznaczył radny Arkadiusz Ślipikowski. - Wysłanie pisma przedłuża sprawę o kolejne tygodnie, a mieszkańcy wciąż nie mają opieki. Nie rozumiem tej sytuacji – dodaje.
- Niepokoi mnie ta bezczynność. Nie wystarczy napisać jednego pisma i spocząć na laurach. Zachęcam pana sekretarza do pracy, bo widzę, że zaciął się w tym temacie. Wygląda na to, że robi co może, ale skoro niewiele może, to niewiele robi – stwierdził Wiesław Koza.
W odpowiedzi na zarzuty radnych sekretarz miasta stwierdził, że nie jest od spacerowania tylko między innymi od przygotowywania dokumentów oraz pism i ich wysyłania.
- Samymi spacerami nie załatwimy sprawy. Gdybym spacerował to pewnie usłyszałbym, że same spotkania nie wystarczą tylko trzeba konkretów, a konkretem jest na przykład pismo. Jeżeli radni twierdzą, że sobie nie radzę i nie mogę tego załatwić to poproszę odpowiedniego wiceprezydenta, żeby ten temat ode mnie przejął. Być może przeszkodą jest właśnie moja osoba, bo bardzo często odczuwam ze strony różnych działaczy politycznych, że nie chcą się ze mną spotykać, traktują mnie jak trędowatego – przyznaje.