Bobry atakują! Zwłaszcza w okolicach Zalewu Kieleckiego

Obok przystani przy Zalewie Kieleckim bobry przewróciły na chodnik dość okazałe drzewo, które uszkodziło ścieżkę rowerową. A to nie pierwszy raz, gdy miasto musi poskromić niesforne gryzonie.

Od kilku lat bobry żerują przy Silnicy, gdzie również powodując szkody. Przeważnie są to nadgryzione bądź połamane drzewa. Kolejne zgłoszenia od mieszkańców dotyczą okolic ulicy Wikaryjskiej. Tam również zauważono uszkodzone drzewa.

Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska sugeruje, że rozwiązaniem problemu przy zalewie mogłoby być założenie siatki utrudniająca bobrom żerowanie. Oddzielałaby teren, który od lat jest narażony na podkopy i niszczenie drzewostanu. 

– Jest to jednak dość kosztowne, ze względu na dużą liczbę znajdujących się tam drzew. Można też wyłapywać te gryzonie i osiedlać je w innych miejscach, ale z uwagi na to, że ich populacja w województwie świętokrzyskim jest duża, trudno byłoby znaleźć kogoś, kto zgodziłby się na wpuszczenie zwierząt na swój teren. Odstrzał bobrów nie jest możliwy, bo mieszkają sobie na terenie miasta – mówi Wioletta Łyżwa, naczelnik Wydziału Zapobiegania i Naprawy Szkód w Środowisku w RDOŚ.

Bobry biją więc urzędy po kieszeni. W pierwszym półroczu 2018 roku RDOŚ wypłaciła ponad 700 tysięcy złotych odszkodowania za szkody przez nie spowodowane. Uszkodzone i połamane drzewa to jednak najmniejszy kłopot. Najbardziej cierpią osoby posiadające gospodarstwa rolne. Gdy bobry zabudują przepusty wodne, podtapiane są tereny rolne. Zniszczeniu ulegają groble oraz drzewa owocowe.

Okazuje się też, że bobry to niezłe złodziejaszki. Wykradają na przykład zbiory, głównie marchew, kukurydzę i kapustę. Na szczęście mają też zalety: Dzięki nim tworzy się nowe środowisko, korzystne dla populacji bezkręgowców, ryb, płazów i flory. Pomagają ponadto powstrzymywać erozję i zwiększać tempo samooczyszczania się wód.

 Tekst: Mikołaj Mostowski