KOŚCIÓŁ
Biskup Jan Piotrowski spotkał się z misjonarzami
Boliwia, Peru, Zambia i wiele innych dalekich krajów – tam posługują misjonarze. O swojej drodze powołania oraz o specyfice pracy misyjnej opowiadali podczas spotkania z Biskupem Kieleckim Janem Piotrowskim, przewodniczącym komisji Konferencji Episkopatu Polski do spraw misji.
– Misjonarze to ludzie posłani przez Kościół, którzy głoszą Ewangelię. Powinni być zawsze otoczeni opieką, troską modlitwą. Dobrze, że potrafią tworzyć wspólnotę – powiedział biskup.
Wśród obecnych na spotkaniu była siostra Maria Górska ze zgromadzenia Sióstr Służebniczek Starowiejskich, która pracuje w Zambii m. in. jako pielęgniarka.
– Jeszcze w nowicjacie złożyłam deklarację, że jeśli będzie potrzeba, to mogę służyć na ziemiach afrykańskich. Po 6 latach podtrzymałam tę decyzję, kiedy usłyszałam, że w Zambii potrzebują pielęgniarki. W 1984 roku byłam na rocznym przygotowaniu w Warszawie, od 1985 do teraz jestem w Zambii z przerwą w latach 2014-2016, kiedy byłam na Jamajce. Pracuję teraz jako pielęgniarka szkolna, mam pod opieką prawie 700 uczniów i cały personel szkolny z rodzinami. Oprócz tego katechizuję dzieci i przygotowuję je do sakramentów – opowiada.
Ksiądz Antoni Sokołowski, który pracuje obecnie na Wybrzeżu Kości Słoniowej początkowo wiązał swoją przyszłość ze służbą wojskową w Siłach Powietrznych.
– Zdałem do Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Dęblinie, ale ksiądz Czesław Konwent powiedział mi: „Masz dobre zdrowie, zamiast oddać je w służbie Bogu, to oddajesz na służbie komunistom”. Mocno mnie to uderzyło, zrezygnowałem ze szkoły w Dęblinie i wstąpiłem do seminarium w Tarnowie. W 1985 otrzymałem święcenia w Kielcach, a w 1990 roku trafiłem do Centrum Formacji Misyjnej, skąd wyruszyłem na Wybrzeże Kości Słoniowej.
Jak zauważa misjonarz, Kościół w tamtych okolicach się rozwija i ma młode oblicze.
– To Kościół bardzo żywy, dynamiczny, śpiewający, rozmodlony. Kiedy katecheza zaczyna się wieczorem, dzieci już od południa czekają, śpiewają, grają. Obecność dzieci i młodzieży jest bardzo widoczna.
Siostry Filemona Rapacz i Wiesława Longosz ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Dębickich posługiwały w Boliwii i w Peru. Obie gotowość do misji zgłosiły po ślubach.
– Jestem pedagogiem, więc pracuję z dziećmi. Najbardziej ujmuje mnie właśnie kontakt z drugim człowiekiem. Ludzie bardzo cieszą się ze spotkań, choć nie zawsze jest łatwo – przeszkodami są często różnice kulturowe, mentalnościowe czy religijne, ale te przeszkody są możliwe do pokonania – mówi siostra Filemona.
Siostra Wiesława dodaje, że bardzo trudne jest zdobycie zaufania wśród ludzi w Afryce.
– Człowiek jest wystawiony na wiele prób, my staramy się przede wszystkim być świadkami Jezusa Chrystusa, który dawał nam siebie, być normalnymi ludźmi i dawać świadectwo prawdzie.
Siostra Jadwiga Witek ze zgromadzenia Urszulanek Unii Rzymskiej, która od 1978 posługuje w Peru, wspomina, że brała udział w początkach katechezy rodzin w tym kraju
– Cały czas jestem blisko rodzin. Widać, że potrzebujemy siebie nawzajem. Choć czasem ta posługa jest trudna, to cały czas ich zapraszam, by podążać razem jedną drogą z Panem Jezusem.
Jak powiedział biskup Jan Piotrowski, dzielenie się doświadczeniami misyjnymi ma duże znaczenie także w życiu wiernych z Polski
- Jest prosta zasada, o której mówił Jan Paweł II, „Wiara umacnia się, gdy jest przekazywana”. Jest to w pewnym sensie obieg dobra, więc trzeba dzielić się tym, czego się samemu doświadczyło.