SPORT
Wolff: To niesamowite. Musimy zachować czujność do końca
Andreas Wolff został bohaterem „Świętej Wojny”. Bramkarz Łomży Vive Kielce bronił z 54-procentową skutecznością. – Zwycięstwo dwunastoma bramkami w Płocku jest niesamowite – mówi kapitan mistrza Polski.
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa wygrali 31:19. Andreas Wolff długimi fragmentami, szczególnie na początku drugiej połowy, bronił jak w transie. W całym spotkaniu zatrzymał 13 rzutów rywali.
– Długo nie trenowaliśmy. Wiedzieliśmy, że czeka nasz ciężkie spotkanie. Płock to nasz najgroźniejszy rywal w Polsce. W ciągu dziesięciu minut drugiej połowy zbudowaliśmy zdecydowaną przewagę, przez kwadrans straciliśmy tylko dwie bramki. Druga odsłona w naszym wykonaniu była super – mówi Andreas Wolff.
Tegoroczna „Święta Wojna” znacznie różniła się od pozostałych. Po pierwsze: mocne piętno odcisnęła na niej pandemia. Po drugie: odbyła się bez kibiców.
– Takie mecze bez nich sporo tracą. Dla mnie to tak samo istotna rywalizacja jak Kiel – Flensburg w Niemczech. Nie ma ważniejszego meczu w sezonie. Tutaj zawsze mamy sto procent motywacji. To jak spotkanie Ligi Mistrzów. Jestem niesamowicie szczęśliwy, że tutaj wygraliśmy w takim stylu – dodaje Wolff.
Dzięki wygranej w Płocku, Łomża Vive zrobiła gigantyczny krok w stronę osiemnastego mistrzostwa Polski. Dla Orlen Wisły była to druga porażka w sezonie. Jedno potknięcie na koncie mają również Azoty Puławy.
– Przed nami jeszcze mecze z Azotami. To bardzo dobry zespół. Przegrali w ten weekend z Górnikiem, ale oni grali bez sześciu albo siedmiu zawodników. Musimy czekać, co będzie później. Być może w przyszłości to my będziemy w takiej sytuacji przez koronawirusa. Musimy zachować czujność do końca. W tym sezonie nie gramy play-off. Każde spotkanie ma taką samą wagę – kwituje kapitan Łomży Vive.