SPORT
Walczak: mam nadzieję, że Kielce ograją Paryż
Wtorkowe spotkania PGE VIVE ze Stalą Mielec z trybun Hali Legionów oglądał Patryk Walczak - obrotowy kieleckiego klubu, który obecnie przebywa na wypożyczeniu we francuskim Massy Essone HB. - Na nic nie mogę tam narzekać - przekonuje 25-latek.
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa we wtorkowym pojedynku bez historii pokonali zespół z Podkarpacia różnicą dziewiętnastu trafień - 41:22.
- We Francji jest mniej takich spotkań. Tam w porównaniu z Polską gra jest bardziej fizyczna. Jest więcej siły, walki na parkiecie. Sami sędziowie pozwalają na twardszą grę. Wszystkie zespoły starają się ze sobą walczyć jak równy z równym nie ważne czy gra Massy z Paryżem czy Nantes. Zawsze każdy daje z siebie wszystko - wyjaśniał Walczak.
- Mój zespół ma niechlubny wynik z Paryżem, przegraliśmy siedemnastoma bramkami. PSG pokazał nam wszystkie nasze błędy. Mieliśmy po tym spotkaniu dobry materiał wideo, aby zobaczyć nad jakimi elementami musimy pracować. Takie drużyny bardzo szybko weryfikują błędy, co w pewnym sensie też ma pozytywne strony - mówił obrotowy.
Paris Saint Germain będzie kolejnym rywalem PGE VIVE Kielce w Lidze Mistrzów. - Cóż można o nich powiedzieć: strzelba na każdym rozegraniu, bardzo szybcy skrzydłowi, mocna bramka i obrotowy. Paryż jest zespołem, który ma bardzo dużo atutów. Wszyscy zawodnicy stanowią o sile swoich reprezentacji, grają ze sobą od jakiegoś czasu, dzięki czemu zrozumienie na parkiecie jest bardzo dobre. Mam nadzieję, że w niedzielę przynajmniej o jedną bramkę będą słabsi od Kielc - zaznaczał Walczak.
Obrotowy jest zadowolony ze swojego dotychczasowego pobytu we Francji. Jaka jest największa różnica między tamtejszą Lidl Starligue a PGNiG Superligą? - Podejście do meczów jest wszędzie takie samo. Każdy daje z siebie wszystko. Największa różnica jest w przygotowaniach przedsezonowych. W Polsce też duży nacisk kładziony jest na bieganie, siłownię i wiadomo taktykę. We Francji najwięcej, w przypadku mojego klubu, było siłowni. Do każdej pozycji podejście jest indywidualne. Na przykład na siłowni każdy ma swoją rozpiskę. Po raz pierwszy spotkałem się z czymś takim - wyjaśniał Walczak.
Obrotowy na pewni nie może narzekać na warunki do życia we Francji. - Do Wieży Eiffla mam kawałek, bo mieszkam bliżej hali. Do centrum kolejką mam niecałe trzydzieści minut, więc niewiele. Nie zapuszczam się tam jednak zbyt często, bo przeważnie mamy dwa treningi dziennie i przerwę między nimi wykorzystuję na regenerację w domu. Miejscowość jest fajna, znajduje się na obrzeżu Paryża. Osiedle mam bardzo sympatyczne, więc nie narzekam. Na treningi jeżdżę rowerem. O formę trzeba ciągle dbać - zakończył Walczak.