Rosińska: Nie szukamy alibi. Przegrałyśmy przez błędy własne

Podopieczne Pawła Tetelewskiego przegrały 26:35, chociaż zaliczyły bardzo udany początek. Po 9. minutach prowadziły 10:6. Gospodynie szybko odrobiły straty, a przed przerwą zdołały wypracować jeszcze okazałą, siedmiobramkową przewagę. To pozwoliło im na niemal pełną kontrolę po zmianie stron.

– Dobry kwadrans to za mało. Później było dużo kar, gry w podwójnym osłabieniu. Zespół z Piotrkowa odrobił straty, a w nasze poczynania wkradła się nerwowość. Pojawiło się kilka błędów własnych i wynik oscylował w granicach pięciu, sześciu bramek na korzyść przeciwniczek – powiedział Paweł Tetelewski.

– W drugiej części zeszliśmy z ośmiu do czterech bramek. Mieliśmy piłkę na trzy trafienia, ale znowu pojawiły się kary. Do tego wybicie piłki z rąk Wiktorii Gliwińskiej. Nie wiem, jak można było tego nie zauważyć. Piotrków odskoczył. Mieliśmy ciężki tydzień pod znakiem chorób. Teraz mamy kilka dni do spotkania z Elblągiem, które będzie dla nas bardzo ważne – uzupełniał trener Suzuki Korony Handball.

– Przyjechałyśmy z nastawieniem, aby powalczyć. Bardzo mocno trenowałyśmy w ostatnim okresie bez gry. W tym spotkaniu w pewnym momencie coś pękło. Pojawiło się kilka kar, które zburzyły naszą grę. Goniliśmy, ale nie udało się. Co zagrałyśmy dobrze, to później było kilka strat – tłumaczyła Marta Rosińska.

Suzuki Korona Handball rozegra kolejny mecz w środę. W 1/16 finału Pucharu Polski jej rywalem na wyjeździe będzie pierwszoligowa Drwęca Novar Lubicz. W następną niedzielę w swojej hali kielczanki podejmą Start Elbląg.