Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

SPORT

Po Wiśle: nie był to porywający mecz, ale liczą się trzy punkty

sobota, 04 sierpnia 2018 07:54 / Autor: Damian Wysocki
Po Wiśle: nie był to porywający mecz, ale liczą się trzy punkty
Po Wiśle: nie był to porywający mecz, ale liczą się trzy punkty
Damian Wysocki
Damian Wysocki

- Nie ma co się oszukiwać, nie był to porywający mecz z jednej i z drugiej strony. Ta czerwona kartka zmieniła styl gry obu zespołów. Musieliśmy to wykorzystać. Moim zdaniem powinniśmy zrobić to lepiej, to znaczy powinniśmy bardziej kontrolować przebieg spotkania, zwłaszcza w drugiej połowie, bo na za dużo momentami pozwalaliśmy Wiśle, która w pewnym momencie nic nie miała do stracenia - oceniał wygrane spotkanie w Płocku Piotr Malarczyk, obrońca Korony Kielce.

"Żółto-czerwoni" w przewadze grali od 35. minuty, kiedy czerwoną kartkę obejrzał pomocnik gospodarzy, Giorgi Merebaszwili. Kielczanie na początku drugiej połowy wyszli na prowadzenie po tym, jak skutecznie rzut karny egzekwował Elia Soriano. Kolejne bramki padły w doliczonym czasie gry. Dla Korony trafił Ivan Jukić, dla "Nafciarzy" Calo.

- Dwa miesiące temu w tym samym miejscu ostro mówiliśmy o swojej drużynie. Teraz nieźle weszliśmy w mecz. Mieliśmy go pod kontrolą, bo Płock nie był w stanie rozgrywać piłki. Jedynie czego nam brakowało, to dłuższego utrzymania się w posiadaniu. Po czerwonej kartce dla Wisły nasza gra nie wyglądała tak, jak sobie wyobrażaliśmy. Trzeba jednak pamiętać o tym, że dwóch ostatnich spotkaniach nie wygraliśmy. Najważniejsze, że nie dopuściliśmy rywala do dobrych sytuacji. Wiemy, że to nie był wyjątkowy pojedynek w naszym wykonaniu, ale najważniejsze są trzy punkty - tłumaczył trener "żółto-czerwonych", Gino Lettieri.

- Nie był to łatwy mecz, nawet jak rywale grali w dziesięciu. Najważniejsze, że wygraliśmy. Za jakiś czas nikt nie będzie pamiętał o stylu - podkreślał Łukasz Kosakiewicz, który asystował przy drugiej bramce dla Ivana Jukicia. Chorwat w piątek zdobył trzecią bramkę w trzecim meczu sezonu.

- Liczby pokazują, że jego skuteczność jest dobra. Pokazywał to już w okresie przygotowawczym, gdzie też zdobył najwięcej bramek. Cieszymy się, że potwierdza to w lidze. Będziemy robić wszystko, aby kolejne jego bramki przynosiły nam punkty - mówił Piotr Malarczyk.

Trener Gino Lettieri w przerwie meczu w Płocku dokonał dwóch zmian. Na boisku pojawili się Vato Arweładze i Ken Kallaste. Na ławce usiedli Mateusz Możdżeń i Michał Gardawski.

- To była przede wszystkim decyzja taktyczna. Chcieliśmy zagrać ofensywniej, również przez skrzydła, dlatego musieliśmy wyciągnąć kogoś z środka. Tak naprawdę mogliśmy również ściągnąć też Żubrowskiego czy Petraka - wyjaśniał Lettieri. - Zmieniliśmy ustawienie, aby lepiej zareagować na powstałą sytuację. Vato ma nieprzeciętne umiejętności jeśli chodzi o grę kombinacyjną czy pojedynki jeden na jeden. Pod koniec meczu miał problemy zdrowotne i musiał zejść. Chcieliśmy go wykorzystać, podobnie jak Kena z lewą nogą na stronie. Taki był plan - tłumaczył Piotr Malarczyk.

Korona kolejny mecz rozegra dopiero w przyszły poniedziałek, kiedy na Kolporter Arenie zmierzy się ze Śląskiem Wrocław. Spotkania w Płocku i Kielcach dzieli dziesięć dni.  

- Tak ułożył się terminarz. Nie mamy na to większego wpływu. Musimy się do tego zastosować do tego, co jest. Nie możemy patrzeć, że teraz na mecz czekamy dziesięć dni, a później tylko cztery. Jesteśmy profesjonalistami i do każdego spotkania musimy być jak najlepiej przygotowani - wyjaśniał Łukasz  Kosakiewicz.  

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO