SPORT
Po Koszalinie: zaważył atak pozycyjny, nie miałyśmy pomysłu na grę
- Rozmawialiśmy w szatni o tym, że nie może być tak, że my jako sztab wierzymy w zwycięstwo, a dziewczyny wychodzą na parkiet z nastawieniem, że się nie uda. Z każdym można równo powalczyć. Na wyniku zaważyła pierwsza połowa. Nie wracaliśmy za kontratakiem, który jest najmocniejszą bronią Koszalina. One odskoczyły na siedem bramek, druga część była wyrównana, ale już nie udało się odrobić strat - mówił po przegranym 28:36, wyjazdowym spotkaniu z Energą AZS-em Koszalin, Paweł Tetelewski, trener Korony Handball.
Brązowe medalistki poprzedniego sezonu bardzo szybko wypracowały sobie sporą przewagę. "Akademiczki" w pierwszych trzydziestu minutach postawiły prawdziwą ścianę w defensywie, której kielczanki nie były w stanie przebić swoim atakiem pozycyjnym.
- Przegrałyśmy tak naprawdę pierwszą połowę. Wyszłyśmy chyba za mało skoncentrowane. Miałyśmy powiedziane, żeby zagrać bardzo dobrze w obronie i z tego pociągnąć kontrę, bo to najłatwiejsze gole. Zaważył nasz atak pozycyjny, bo nie miałyśmy pomysłu na grę. Dziewczyny z Koszalina wygrały kontrami, to była ich zabójcza broń - tłumaczyła Honorata Syncerz, rozgrywająca kieleckiej drużyny.
- Ta porażka boli. Przegrałyśmy za dużą ilością bramek. Mamy aspirację, aby powalczyć o pierwszą szóstkę. Żeby tam się znaleźć to z tymi najlepszymi drużynami musimy grać zdecydowanie lepiej. Popełniłyśmy mnóstwo błędów. Nasza obrona i atak nie funkcjonowały odpowiednio. Uczymy się wszystkiego, układamy od podstaw, mamy nadzieję, że szybko to poprawimy - zaznaczała rozgrywająca Korony, Edyta Charzyńska.
Z czego wynika słaba postawa zespołu w ataku pozycyjnym?
- Jest jakaś bojaźń. Na treningach niektóre rzeczy naprawdę fajnie wyglądają. Podczas meczu, szczególnie te najmłodsze zawodniczki, nie mają takiej odwagi, aby przełożyć założenia na parkiet. Mają do tego możliwości. Brakuje nam jednak zagrożenia z drugiej linii. Rzadko decydujemy się na rzuty z dystansu. Mamy zawodniczki obdarzone silnym uderzeniem, jak chociażby siostry Więckowskie. W tym meczu za dużo na siłę pchaliśmy do koła, z tego pojawiały się błędy. Musimy najpierw rzucać, a dopiero później szukać kołowych - analizował Paweł Tetelewski.
Korona Handball nie ma czasu na rozpamiętywanie porażki w Koszalinie. Kielczanki w środę o 17.30 w hali przy ulicy Krakowskiej zmierzą się z innym kandydatem do medalu - Pogonią Szczecin.
- Musimy zapomnieć o tym spotkaniu. Wiadomo, przed nami Szczecin, który też jest bardzo dobrym zespołem. Nie poddajemy się, walczymy dalej. Z Pogonią zagramy przed własną publicznością, a to zawsze jest naszym cennym atutem - zakończyła Honorata Syncerz.